wtorek, 29 maja 2018

"Śmiech końskim zadem"


Przed dzisiejszą sesją obradowały komisje łączone. Gdy weszłam na arenę cyrkową, tfu, pardon, na salę obrad, wałkowany był temat związany z zabezpieczeniem przez gminę środków koniecznych do uzyskania dofinansowania do zakupu samochodu dla naszych druhów. Akurat elaborat uskuteczniał włodarz gminy. 


Ze zwyczajowego słowotoku ( wkoło to samo) zdołałam wyłapać, że strażacy nie dbają o swój sprzęt, a ktoś za to odpowiada. Zdziwiłam się nieco. Wszak samochody bojowe, jak sama nazwa wskazuje, do "parady" służą raczej okazjonalnie. Najczęściej wykorzystywane są w akcji, w terenie. W trudnym terenie i w trudnych sytuacjach - dodajmy.  To jak się mają nie niszczyć?



Dalej było o tym, że nie należy działać "na ramię broń" ( w sensie gwałtownie), tylko wszystko trzeba wcześniej planować, omawiać i realizować. Bo zabezpieczona kwota jest spora i to się tak szybko nie da. Zdębiałam, bo byłam w styczniu na zebraniu w remizie i pamiętam że burmistrz też był. Więc śmiem domniemywać, że słyszał to samo co ja. Ale o tym już kiedyś było, więc idźmy dalej. M. Naczyński mówił  jeszcze o tym, że  sobie życzy, żeby współpraca na linii Stowarzyszenie ( OSP) - UM była normalna. Udało mi się nie pęknąć ze śmiechu.  Bez komentarza, bo kto wojenkę ze strażakami wywołał, to przecież wiadomo.
Prezes OSP siedział obok miejsca na którym ja zazwyczaj siadam, więc spokojnie zajęłam swoje miejsce, bez obaw że mi ktoś podskoczy. Niewtajemniczonym wyjaśniam: Wojciech Mordak jest prawdziwym facetem i przy nim chamskie numery w stosunku do kobiet nie przechodzą.



Obrady komisji dobiegły końca, radny Mąkosa przekazał głos radnemu Zawiszy, radny Dziuba poszedł sobie i dość długo go nie było, a komisję od sesji oddzielił rozdzierający krzyk burmistrza : ELA! Zrobiło się cichuśko na moment, bo nikt nie załapał o co kaman, a potem to już była sesja.
Nad czym debatowano możecie sobie sprawdzić w necie. Wprowadzono drobne zmiany w porządku obrad, ale nie będę przynudzać, bo wiem co Was ciekawi najbardziej. Spoko, dojdziemy do tego. 



Sprawozdanie z prac między sesjami odczytał najpierw burmistrz Naczyński, potem przewodniczący Komisji Rewizyjnej, a potem radny Mąkosa ( pozostałe komisje). Wyłapałam pewne nieścisłości ( żeby nie powiedzieć manipulacje) w sprawozdaniu burmistrza. Na temat rozprawy między nim a PZ w sądzie administracyjnym.

Zdaje mi się, że burmistrz chciał coś palnąć o donosicielu, ale z uwagi na obecność sołtysów pojechał też po pani donosicielce, paniach donosicielkach, oraz państwu donosiciel ... stwie? stwu? Bo KOWR "odstąpił od możliwości zamiany działek i wystąpił do sądu i dzięki tym państwu 35 tysięcy przepadło. I nie dość, że będziemy bez pieniędzy, to jeszcze stracimy czas na sprawy w sądzie".

Radna Alicja Ocimek zapytała czy burmistrz nie powinien informować radnych o takich sprawach, czy gmina coś do sądu pisała i czy może to otrzymać. Burmistrz przytaknął, ale odpowiedział tradycyjnie, czyli jakby obok tematu. Później jeszcze coś napomknął, że jak państwo donosicielstwo będzie opisywać, to on by chciał, żeby to było tak opisane jak on mówi. Nie cytuję teraz dosłownie, bo nie słuchałam uważnie. Albowiem ... i tak piszemy niezgodnie z tego typu wytycznymi. 

Potem był blok uchwał, szło to w miarę gładko, do momentu gdy na salę wrócił radny Dziuba. Zrobiło się troszkę nerwowo. Radny Jarosław Chudy dopytywał o koszty związane z tym co od lat dzieje się z zalewem i wokół niego i napomknął o drogach, które są jakie są. Na to burmistrz zaczął opowiadać, jak to Unia wydaje grubą kasę na szkolenia, a nie na drogi. Oraz o tym, że było bajoro, wszystko co tam się robi, jest ze środków zewnętrznych, "nie może być tak, że Przedborzu nie ma nic i zaorać". Moim ( subiektywnym) zdaniem i tak nie ma nic, bo w uroki zalewu jakoś nie wierzę.



Tymczasem radny Dziuba rozkręcał się nieco, pomrukując coś pod nosem, albo komentując wypowiedzi innych. Gdy radna Alicja Ocimek zagaiła o smrodzie z oczyszczalni ( radna jest delikatna i mówiła o zapachu, ale ja nazywam rzeczy tak jak na to zasługują), radny Dziuba nie wytrzymał. Burmistrz właśnie zapodawał to co zwykle, a radny nie bacząc że się robi zadyma, zaczął pokrzykiwać, że o gnojowicy mówił rok temu radny Michał Koski i teraz on się pyta co radny jadł na śniadanie i na obiad. Nie pytajcie mnie jaki związek ma obiad z gnojowicą, ja tego nie ogarniam, mimo wrodzonej inteligencji. Wydaje mi się, że reszta obecnych też nie załapała o co chodzi, więc niech to będzie otulone mgłą tajemniczości. "Że tak powiem". 
Wykorzystując obecność sołtysów, radny Dziuba stwierdził, że radny Koski wiele razy wypowiadał się w sposób uwłaczający o wsi i jej mieszkańcach. Takie podpuszczanie, jak mniemam, bo nigdy nic takiego nie miało miejsca. Radny M. Koski zwrócił się do przewodniczącego RM, żeby może nieco zapanował nad tym co się wyprawia, ale wiadomo jak to u nas jest i jaka mogła być reakcja. Zarządzono przerwę i większość radnych udała się tam gdzie zwykle.

Po przerwie ( sprawy różne i wolne wnioski) radny Dziuba nawijał już w trybie ciągłym. Nie bacząc, że inny mówią, że mówi nie na temat i że się ośmiesza wykrzykując np. że należy wymienić Zarząd Powiatu. Ze strony innych radnych padały zapytania i chyba były też jakieś odpowiedzi, ale w ogólnym zamieszaniu ( dzwoniące telefony, pogaduchy prywatne i inne atrakcje) trudno było coś zrozumieć.



"A pani mieszkanka - przebił się w końcu radny Dziuba - cały czas się śmieje jak koński zad".
Mili Czytacze, że ten radny nie może spokojnie przeżyć mojej obecności, to ja wiem nie od dzisiaj. Że się niekulturalnie zachowuje - również. Komu usiłuje dokuczyć i dlaczego, to ja też wiem. Ale!!!
Obiło mi się o uszy, że w Zuzowach niektóre psy szczekają d***mi. Z głodu na przykład. Albo przywiązane do drzewa. Na kartoflisku, o zgrozo, z dala od ludzi, samotne i skrzywdzone. Ktoś mi nawet opowiadał, że jakiś czas temu interweniowało tam ogólnopolskie Pogotowie dla Zwierząt i jednego  takiego pieska właścicielowi odebrało ratując mu życie. Jednak do dziś nie wiedziałam, że tam konikom też się źle dzieje. No bo jak się śmieją zadami, to chyba dobrze nie jest? Może trzeba kogoś tym zainteresować?
Wracam do cyrku. Na tego typu wybryki to ja nie reaguję, bo mi szkoda zdrowia i urody. Ale przewodniczącego RM zapytałam, czy jest w stanie zapanować nad tym co się dzieje. Na to w/w odpowiedział, że jak do tej pory radny Dziuba przemawia językiem miłości, a jak zacznie używać języka nienawiści, to on mu uwagę zwróci. Ot, człowiek się całe życie uczy: czyli może być jeszcze gorzej niż jest. Pojmowanie miłości też raczej kuriozalne. Moim zdaniem.

Myślicie, że na tym się skończyło? A gdzie tam! Radny Dziuba wziął na tapetę zasiłki, tych co nic nie robią, bezrobotnych w sile wieku i pobocza. Że mają porządkować. Zaoponował burmistrz, że nie może nikogo zmusić do pracy, co radny skwitował znanym nam powiedzonkiem, że jak kto nie ma co robić, to ma czas na głupoty. Ciekawe jak radny głupoty rozumie? Bo jak miłość, to już wiemy.
W tym czasie, jak mi się wydaje, radny Jarosz robił nam zdjęcia, bo potem przekazał swój telefon radnemu Dziubie i ten o mało nie spadł z krzesła. Ze śmiechu. Zerkając czy to dostrzegam. Dżizas, bawta się panowie, różny jest u różnych ludzi poziom rozrywki i ja to rozumiem. A także mam to gdzieś. Jedno tylko mogę przypomnieć radnemu Jaroszowi: bardzo mnie kiedyś prosił o chwilę rozmowy i do dziś żałuję, że się wtedy zgodziłam. Pamiętam co mówił i teraz wiem, że to były totalne bzdury, "konfabulacje" jak mawia burmistrz. I po co to było? Panie radny, ja panu ani przez chwilę nie wierzyłam w te zapewnienia ...

Potem radny Dziuba zmienił taktykę. Wypowiadał się w temacie dróg, a zwłaszcza ( lub także, bo nigdy nie mam pewności) ulicy Żarnowskiej. Vis a vis mieszkanki ( znowu chodziło o mnie). "Będę mówił powoli, żeby mieszkanka nadążyła notować" i dalej o dziurze, która jest vis a vis ( chyba się spodobało) mojej bramy. Otóż ni ma, bo vis a vis jest brama na plac targowy, ale doceniam troskę. Natomiast jak już wiele razy podkreślałam, nie słucham poleceń tego pana, notuję co chcę i kiedy chcę, nie odpowiadam na jego zaczepki i pytania i ogólnie ... wiecie co.
Zdaje mi się, że już wszyscy mieli dość tych idiotycznych popisów, bo głos radnemu Dziubie stanowczo odebrano. Co go bardzo zbulwersowało. Akurat Prezes OSP dziękował radnym za zabezpieczoną kasę i przychylność, gdy radny Dziuba nie wytrzymał i wykrzykując ostro pd adresem mówiącego jakieś bzdety, opuścił salę. Chyba krzyczał, że on nie skarży na strażaków tak jak oni na niego. Ale pewności nie mam, bo krzycząc pruł ostro w kierunku drzwi. A gdy chwilę później zapytałam W. Mordaka o co chodzi, też nie wiedział. Czyli albo imaginacja, albo konfabulacja. W każdym razie nareszcie skończył się cyrk.

Na koniec przewodniczący RM odczytał pismo Pawła Zięby dotyczące planowanej rewitalizacji drugiego parku w mieście i muszę przyznać, że w odpowiedzi obyło się tym razem bez złośliwości ze strony burmistrza. Sesję zakończono, a ja opłotkami ( ze względu na wiadomy wzgląd) dotarłam bezpiecznie do domu. Czego dowodem niniejszy tekst.

3 komentarze:

  1. Anonimowy5/30/2018

    Poziom artykułu jest na tyle słaby i pisany " chaotyczną mową potoczną" rozumianą tylko autorce, z wieloma błędami że ciężko ocenić merytorykę i zdarzenia opisywane. Droga Pani z całym szacunkiem, naucz się poprawnej polszczyzny i wówczas możesz wytykać wszystkie zuchwałości obecnej kolesioskiej władzy Przedbórza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimowy7/04/2018

      Jeśli już mowa o poprawnej polszczyźnie, to albo: "Droga Pani, proszę nauczyć się" albo "Naucz się"

      Usuń
    2. Anonimowy7/21/2018

      Nie ma co się kłócić, czego można spodziewać się po tej kobiecie? Ponoć nawet na katechetkę "nie zdała".

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.