piątek, 1 grudnia 2017

Jestem zmuszony przeprosić...

 Tak drodzy państwo muszę posypać głowę popiołem i ukorzyć się. Z jakiego powodu? Bardzo prozaicznego. Jak się popełniała błędy, to należy przeprosić. Jaki popełniłem błąd?

 Moim błędem, i to zamierzonym było zatytułowanie mojego ostatniego wpisu "Wariatkowo". Uwierzcie mi Państwo na słowo, że chciałem nazwać to ostrzej, jednak nie chcąc nikogo urazić, uznałem, że "Wariatkowo", będzie takim tytułem na miarę. Nie chciałem walić z grubej rury...i to jest mój błąd. Ponieważ chyba tak należało. Jednakże wtedy nie byłem świadom tego co zobaczę i usłyszę w dniu dzisiejszym. 

Na Forum Blogerów znalazłem komentarz:
"Miewam kontakty z Urzędem.I co?Debil debilem pogania.A kto temu winien?Nikt inny jak burmistrz, przecież."

Nie posunę się do powielenia stwierdzenia z wersu trzeciego, ale skojarzenia nasuwają się same. Nie wiem jak Państwu, ale mnie tak.  

Podczas wczorajszej sesji Rady Miejskiej burmistrz Naczyński odniósł się krytycznie do łatania dziur przez Starostwo podczas niesprzyjających warunków pogodowych, kto nie był, może odsłuchać:




I nie sposób mu nie przyznać racji...Ale...w dniu dzisiejszym na ulicy Majowa Góra, która ulicą jest tylko z nazwy, pokrytej śniegiem i błotem, w dziury jak stawy wypełnione wodną breją, na życzenie Naczyńskiego  pracownicy od robót drogowych - jak sami twierdzą - wlewali asfalt (przepraszam za kiepską jakość głosu w nagraniu, ale zakłócił je pracujący silnik samochodu):



- Dzień dobry… Tak z ciekawości chciałem zapytać: na czyje zlecenie to robicie?
- A zostało nam i wyrównaliśmy tu…
- Z Gminy naszej zlecenia? Czy nie?
- Nie, a co?
- Nie no, tak z ciekawości pytam, bo wywalać to w taką pogodę tutaj…
- Zostało nam na wozie…
- A pozwolenie od Gminy macie na wyrzucenie tu tego…?
- Nie no… Burmistrz mówił, że jakby coś to wysypać tutaj…
- Aha. Burmistrz, tak?
- No był na drodze, bo mieli rano aferę… Tam się dzisiaj dogadywali, czy robimy dzisiaj, czy nie robimy…





Jakiś czas temu, szacowna małżonka burmistrza, stając jak lwica w obronie swego męża, napisała, że ja bym nie wymyślił tego co on. W pełni się z nią muszę zgodzić. I nie dość, że dziś przepraszam, to jeszcze muszę przyznać rację żonie burmistrza. 

Nie wpadłbym na to, aby kazać łatać dziury asfaltem w żwirówce, wlewając go w śnieg, błoto i wodę. Żywię wręcz niesamowity podziw dla takiego geniuszu, ojca naszej małej ojczyzny w kurorcie nad zalewem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.