Od razu wyjaśniam: podczas "obrad" komisji przedborskiej RM. Kilku osobom nerwiątka puściły i jazgot był totalny. Ale najgłośniej i najdłużej krzyczał w piątek burmistrz.
Posiedzenie miało miejsce w sali
konferencyjnej ( mniejszej) w budynku wybudowanym na gimnazjum. Część budynku oddano w użytkowanie stowarzyszeniu. Chyba
nie trzeba wyjaśniać któremu, bo jedno jest słuszne w tej gminie (które skończyło na minusie w kwocie pond 50 tyś zł ubiegły rok). Byłam tam po
raz pierwszy, więc obejrzałam salę i stwierdzam: szału ni ma. Stoliki,
krzesełka, kilka szafek, kable na ścianie ( fragment dynda), niegustowne rolety
w oknach i projektor między sufitem a podłogą, bliżej tego pierwszego. Jakie
konferencje, taka sala.
Radni Ocimek, Koski i Olejnik |
Obecnych było 14 radnych (brak radnego Mrozińskiego), ale w
miejsce nieobecnego usiadł mieszkaniec miasta / przedstawiciel wojewody w RS SP
ZOZ/ członek stowarzyszenia, ect, ect, ect. Po co i dlaczego - nie wiem. Jako
że z porządku obrad wycofany został (przez wnioskodawcę) wniosek dotyczący
uczczenia ofiar holokaustu, w jego miejsce wprowadzono projekt zmian w Uchwale dotyczącej zasad używania
placów zabaw i terenów rekreacyjnych. Czyli jest tak jak w czwartek napisano na
JP – rada będzie sankcjonować regulamin, który już w parku jest. Czyli wszystko
zostaje po staremu. Najpierw się regulamin ustawiło, a później, po pytaniu
złożonym przez Pawła, rada go przyjmuje.
Nikt tym razem nie zarządził
przegłosowania kworum, więc przystąpiono do opiniowania projektów uchwał.
"Obradom" przewodniczył radny Mąkosa.
Informuję, że obecni na sali
usadowili się nieco inaczej niż zazwyczaj, a to z powodu innych warunków
"że tak powiem" w skrócie. Tak więc "nasi" ( czyt. z obozu
wspierającego burmistrza) siedzieli przy jednym stole, niewygodni ( czyt.
opozycja) przy drugim, a pracownicy merytoryczni ( tak nazywa ich burmistrz,
ale nie zawsze moim zdaniem jest to zasadne) - przy trzecim. Po jakimś czasie
dołączyli małżonkowie z Piskorzyńca ( mieszkańcy) i zajęli przy stole takie
miejsca, aby mieć na oku burmistrza. Burmistrz z kolei usadowił się tak, aby
kontrolować wzrokiem opozycję, czyli radnych niezależnych + dwoje mieszkańców.
Piszę o tym, bo miało to swoje konsekwencje związane z przebiegiem
"obrad".
Miłosz Naczyński - Aktualny Burmistrz Przedborza |
Najpierw omawiano projekty uchwał
związane z budżetem gminy. Pani skarbnik referowała, burmistrz
"wyjaśniał", padały też zapytania ze strony radnych. Nie będę się na
ten temat rozpisywać, bo odbywa się to zawsze w identyczny sposób. Wspomnę
tylko, że realizacja wielu zadań została przesunięta na rok przyszły, co M.
Naczyński tradycyjnie tłumaczył. Czyli, jak już się domyślacie, prawił o
donosicielach i donosach. Gdy radny M. Koski usiłował wytknąć mu
niekonsekwencję w tym co mówił na temat budowy pomostu do wodowania kajaków, a
na dowód podał fakt, że są nagrania i można sprawdzić, burmistrz odpalił ni z
gruchy ni z pietruchy: "niektórzy lubią nagrywać, to niech sobie
odtwarzają". Na słuszną uwagę, że przecież są nagrania urzędowe,
odpowiedzi już nie było. Przy okazji wyjaśniam, bo ta uwaga dotyczyła nas:
niektórzy nie tyle lubią, co muszą nagrywać, panie burmistrzu. Z wiadomych
względów i dla własnego komfortu, żeby nie powiedzieć wprost: bezpieczeństwa.
Ale to pryszcz, bo jeśli wolno, to co komu do tego? czyż nie? Było też o
nadziejach związanych z wnioskami gminy o dofinansowanie inwestycji. Taaa ...
nadzieja w tej gminie to stały element, gorzej z konkretami. Ale zostawmy to.
Radni Chudy, Modak i Świerczyńska |
Przy omawianiu kolejnych
projektów uchwał padały ze strony radnych niezależnych liczne pytania.
Kierowane w przeważającej części do przewodniczącego obradom. Niestety jeszcze
nigdy, odkąd burmistrzem jest M. Naczyński, nie zdarzyło się, aby nie przerywał
on wypowiedzi radnych i nie pchał się z odpowiedziami przed orkiestrę. To taki
skrót myślowy. Chodzi o to, że burmistrz przeszkadza radnym, wszystko wie
najlepiej i nie pozwala na normalną dyskusję. A jako że niektóre podejmowane
dziś tematy były dość niekomfortowe dla burmistrza, rozkręcał się coraz
bardziej i nie dość, że gadał długo, to jeszcze coraz głośniej. Nie potrafił
nad tym zapanować radny Mąkosa i też pokrzykiwał. Jak zawsze w takich
sytuacjach, dołączył radny Dziuba. I tak sobie pokrzykiwali. W tzw.
międzyczasie radny T. Jarosz albo odbierał telefony, albo głośno rozmawiał z
radnym Stępniem, tak że trudno było momentami załapać co się dzieje i o czym
jest mowa. W tym hałasie padła słuszna uwaga ( od mieszkanki Piskorzyńca) pod
adresem burmistrza, że jakby nie było się czego czepiać, to nikt by się nie
czepiał. Chodziło oczywiście o "donosicieli", bo tak nieelegancko
burmistrz się wyraża o osobach, które pilnują w tej gminie porządku. To kolejny
skrót myślowy, ale wiecie o co kaman.
Jednym z takich niewygodnych dla
pana Naczyńskiego tematów była sprawa pomników przyrody, a konkretnie
zniesienia form ochrony przyrody z drzew uznanych wcześniej za pomniki tejże.
Racjonalnych powodów nie podano, zresztą nie podano żadnych, więc radni M.
Mordak i M. Koski dopytywali o szczegóły. Rozpętała się pierwsza burza ( to
przenośnia). Burmistrz się chyba wkurzył i krzyczał ostro, za to mało
konkretnie. Zapytany o protokół NIK, zaplątał się totalnie i w końcu wystrzelił
z grubej rury: " niech pan zapyta TEJ co panu podpowiada". Od dziś
jestem więc TA. Nie szkodzi, zwisa mi jego opinia na mój temat, a o jego
kulturze od dawna mam wyrobione zdanie.
"Prowadzący obrady" radny Mąkosa |
Drugim tematem, który doprowadził
burmistrza do ciężkiego zdenerwowania była skarga na rozstrzygnięcie nadzorcze.
Chodzi o uchwałę dotyczącą zamiany działek, nie będę powtarzać, bo już o tym
było na łamach Jawnego Przedborza. Przypominam, na sali były zainteresowane
osoby. Jazda była ostra a ubaw po pachy.
Mili Czytacze, nie będę Wam psuła
zabawy, niespodzianki i przyjemności obejrzenia i wysłuchania tego co się
działo z nagrania. Wspomnę tylko, że burmistrz miał kilka solidnych niewypałów
podczas swojej wypowiedzi pod adresem obecnych małżonków. Wrzeszczał ( nie da
się tego inaczej określić) tak: "pan tylko przeszkadza i insynuuje,
wojewoda nie może kwestionować prawa własności, pan wprowadza radnych w błąd,
idiotów niech pan sobie szuka gdzie indziej, weź sobie pan pokwituj sam" -
i inne tego typu kulturalne zwroty.
Gdy burmistrz traci panowanie nad
sobą, przewodniczący "obradom" radny Mąkosa usiłuje go wspomagać, ale
zadanie nie jest proste, bo z drugiej strony siedzi radny Dziuba, który
(zapewne w dobrej wierze) też robi zadymę. A jeszcze małżonkowie z Pikorzeńca
usiłowali coś wyjaśnić w temacie, czego w takich warunkach po prostu zrobić się
nie da. Więc radny Mąkosa zarządził przerwę. Po której już nie wrócił.
Ja, mili Czytacze, też miałam dwa
tematy z "gatunku" społecznych, ale w pierwszej części obrad sprawy
różne się nie zmieściły, a drugą część prowadził radny Dziuba, to sobie
odpuściłam. Co prawda od pewnego czasu radny Dziuba albo poważnie albo
ironicznie usiłuje zachowywać się w stosunku do mnie poprawnie, ale ... za
późno, "że tak powiem". A reszta we właściwym czasie. W każdym razie
ja tego pana o głos prosić nie będę, podobnie jak radnego Zawiszy. Never! A
burmistrzowi, wychodząc na przerwę, pozwoliłam sobie zwrócić uwagę na niestosowność
jego zachowania. Na szczęście nic nie odpowiedział.
Po przerwie radnych było już
niewielu. Omawiano różne pisma, jakie wpłynęły do UM i RM. Momentami miałam
wrażenie, że radny Dziuba nie ogarnia tego o czym czyta, ale nie mój problem.
Potem nareszcie pozwolono wypowiedzieć się mieszkańcowi Piskorzeńca i tym razem
było spokojniej.
Radny Piskorz, jak zwykle nadzwyczaj skupiony nad dokumentami. |
Było jeszcze o tym, że radny
Zawisza nie informuje radnych o korespondencji kierowanej do RM. Ten temat
poruszany był jakiś czas temu, pod jego nieobecność. Kojarzę, że najbardziej
zaprzeczał wtedy radny Dziuba i wnioskował o wyjaśnienia. Dziś prezentował
totalnie inne zdanie w tej kwestii. Rozumiem, pamięć ludzka bywa zawodna. Radny
J. Chudy pytał o drogi. Omawiano pismo z ŁUW dotyczące zasiadania burmistrza w
Zarządzie klubu MKS Pilica i odczytano "wyjaśnienia". Szczegóły przy
innej okazji, bo temat jest ciekawy.
Tyle. Burmistrz miał nerwowy
dzień, a wiem, że tu czyta. Mało tego, niedawno zdarzył się cud, bo zalajkował
na FB mój wpis - relację z poprzedniej sesji. Więc nie będę przeginać. Miłego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.