czwartek, 16 lutego 2017

Nagła niemoc ogarnęła bezradnych

Była szansa, że raz odbędzie się w tej gminie coś normalnie. Grupa radnych postanowiła bowiem zająć się ważnymi dla społeczeństwa sprawami. Nie pytając o pozwolenie, czyli była to tzw. inicjatywa własna.
 
Niezorientowanym wyjaśniamy: tak jest prawidłowo, bo to przewodniczący Komisji albo przewodniczący RM decyduje kiedy i o czym radni będą dyskutować. Ale w "naszej małej ojczyźnie" jak wiadomo normalnie nie jest. I pewnie dlatego, jak coś nie jest narzucone z góry, to nie ma prawa bytu. 


Wszyscy członkowie Komisji Obywatelskiej zostali o planowanym posiedzeniu poinformowani. O wyznaczonej godzinie w sali posiedzeń zjawiło się jednak tylko pięcioro radnych: Alicja Ocimek, Renata Świerczyńska, Aneta Olejnik, Michał Mordak i Michał Koski. Trudno uwierzyć, aby pozostali członkowie Komisji w liczbie siedmiu, równocześnie zapadli na jakąś chorobę. Albo żeby wszyscy równocześnie byli zajęci innymi sprawami. Z bezradnych, tylko jeden, nie będący członkiem Komisji, kręcił się po budynku UM w czasie, gdy miała ona obradować. W jakim celu się kręcił - nietrudno odgadnąć. Inny bezradny widziany był w tym czasie na rynku, gdzie tradycyjnie spacerował rozkładając na boki górne kończyny. A kolejny przebywał niedaleko swojego sklepu. 

 
Puste krzesła czekające na bezradnych
Dziwi niepomiernie, że nowo wybrany radny Tomasz Piskorz już stracił zainteresowanie pracą, której się podjął. Natomiast nie dziwi wcale, że zwołane przez przewodniczącą Komisji Obywatelskiej posiedzenie, ze względu na planowaną tematykę obrad, dla bezradnych było niekomfortowe. Jak również dla burmistrza, który tym razem się nie pojawił.
Można się tylko zastanawiać, czy to co się stało, było skutkiem zwykłego tchórzostwa, czy urażoną dumą z powodu tego, że niektórzy radni nie dają się podporządkować jedynie słusznemu w tej gminie myśleniu.

Co mogło zaniepokoić tych, którzy nie przyszli? Przede wszystkim temat Stowarzyszenia Przyjaciół Ziemi Przedborskiej, a konkretnie zasadność przyznawania dotacji na prowadzenie bursy szkolnej, w sytuacji gdy liczba korzystających z tej placówki zmalała do granic śmieszności. Wiadomo, że w związku z funkcjonowaniem w naszej gminie uprzywilejowanego stowarzyszenia, nasuwa się wiele dodatkowych pytań. Jak choćby o zatrudnienie na stanowisku dyrektora do spraw edukacji prezesa, który do tej pory przekonywał przy każdej okazji, że działa non profit. Ale pytania tego typu, dla burmistrza, prezesa i bezradnych, mogą być bardzo niewygodne i kłopotliwe. Stąd taki a nie inny przebieg dzisiejszej farsy zafundowanej społeczeństwu przez ich przedstawicieli. Tych, którzy kolokwialnie mówiąc olali spotkanie.
 
 
Radni: Ocimek, Śwerczyńska, Mordak, Koski i przewodnicząca KSO D.Olejnik
Jest też zastanawiające, że choć prezes nie mógł wiedzieć wcześniej, że większość członków Komisji Obywatelskiej ogarnie jakaś bliżej nieokreślona niemoc, nawet się nie pofatygował do budynku UM. Przypadek? Czy ustawka?
Przybyła za to pani dyrektor szkoły w Górach Mokrych. Po nic, tak samo jak obecni radni, którzy mają swoje obowiązki i sprawy, jak każdy. A jednak zwolnili się z pracy, aby w obradach uczestniczyć. Niektórzy musieli dodatkowo pokonać pewną odległość z pracy do ratusza i z ratusza do pracy. Tak więc prócz zlekceważenia planowanych pod obrady spraw publicznych, bezradni z burmistrzem zlekceważyli również konkretne osoby. Byle postawić na swoim.

Przewodnicząca Komisji, Aneta Olejnik posiedzenie otwarła i wobec stwierdzenia nieprawomocności obrad z powodu absencji bezradnych - zamknęła. Tak więc nie przedyskutowano ani sytuacji w Szkole w Górach Mokrych, ani kwestii zimowego utrzymania dróg, ani tematu Uchwały RM dotyczącej sposobu przeprowadzania konsultacji społecznych w związku z przegraną w WSA w Łodzi. Ale przede wszystkim uniknięto dyskusji nad sprawami Stowarzyszenia, które teoretycznie prowadzi swoją działalność jawnie, a jednak szczegóły trudno jest poznać. 
Należne diety, przybyli radni zgodnie postanowili przeznaczyć na cele społeczne. To powinno skutecznie zniechęcić burmistrza do stawiania im zarzutu, że spotkali się tylko po po to, aby zainkasować pieniądze.

2 komentarze:

  1. Anonimowy2/17/2017

    Ta grupa radnych niczego nie rozumie,wyznaje zasadę,po nas choćby potop.
    Przecież zdają sobie sprawę,że jest już po Naczynskim,takiego protektora już mieć nie będą i być może nie będą potrzebowali.
    Sprawy,którymi mieli sie zająć i tak wrócą do rady gminy i trzeba
    będzie odpowiedzieć na niewygodne pytania.Po co więc ten ostracyzm?
    Chyba po to by wykazać lekceważenie wyborców,do zobaczenia na wyborach.

    OdpowiedzUsuń
  2. Miasto Przedbórz i Gmina Przedbórz to MY mieszkańcy ! Przedstawiciele Nas, w Radzie Miasta i Gminy, to RADNI wybrani przez Nas mieszkańców i Oni dbają o Dobro Miasta i Gminy Przedbórz ! Tak powinno być ! Jakie wnioski na przyszłość ?!

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.