wtorek, 24 stycznia 2017

Nie będzie lepiej, ale będzie weselej....Ale zależy też komu...

Dziwny przebieg miało dzisiejsze posiedzenie komisji łączonych przedborskiej RM. Uwagę zwracało przede wszystkim bardzo stronnicze prowadzenie obrad przez radnego J. Mąkosę. Nie pierwszy raz.

Z opóźnieniem ( a jakże by mogło być inaczej), kiedy oczekiwanie na wodza chwilowo nie przyniosło skutku, rozpoczęto od formalności, tj. stwierdzenia kworum i przyjęcia porządku obrad. Wniosek radnego Koskiego o wprowadzenie dodatkowego punktu, tj. informacji na temat ostatnich wydarzeń w UM, musiał przepaść większością głosów radnych. Pozbawieni przewodniej siły i tak robią co do nich należy. Temat przeniesiono wiec do punktu "sprawy różne i wolne wnioski". Taka była wola radnego Mąkosy i ... radnego Dziuby. Ten ostatni pozwolił sobie nawet na głupawy komentarz: jest przegłosowane, to nie ma dyskusji. Jakim prawem radny Dziuba narzuca swoje zdanie innym radnym, pozostanie na zawsze tajemnicą.

Przystąpiono do opiniowania projektów uchwał. Większość z nich dotyczyła czekających mieszkańców gminy podwyżek. A konkretnie wzrostu opłat za wodę, gospodarowanie odpadami ( śmieci) i wywóz nieczystości płynnych (to ostatnie wzrost o 50%!). Wyjaśnień w tych sprawach udzielał głównie prezes i księgowa z Zakładu Komunalnego. W tym czasie na salę obrad wparadowali spóźnieni: najpierw burmistrz, a potem radny Zawisza. Te spóźnienia to już standard.

 
Radni Ocimek, Świerczyńska, Chudy i Koski podczas obrad dzisiejszej Komisji RM
 
W przypadku każdego projektu uchwały, radni uwikłani głosowali "za". Natomiast radni, których burmistrz nazywa opozycyjnymi, byli przeciw ( R. Świerczyńska, A. Ocimek, J. Chudy i M. Koski). Z tego powodu zdegustowany burmistrz w pewnym momencie wypalił: "może ktoś z radnych uzasadni dlaczego jest przeciw". Odpowiedź radnego Koskiego była doprawdy mistrzowska: "jak się nasze role zamienią, to my będziemy odpowiadać na pana pytania". Burmistrz zdębiał. Gdy już sobie pomrugał zawzięcie i kilka razy wykrzywił twarz w dziwnym grymasie, zdobył się jednak na: " dziękuję za kompetentną odpowiedź". Od tego momentu, radny Dziuba, gdy poczuł współczucie dla wbitego w parkiet wodza, zaczął się zachowywać nieco dziwnie.


W czasie omawiania bloku uchwał padały ze strony radnych myślących liczne zapytania. Odpowiedzi były typowe: "ja już mówiłem", albo "to już było omawiane kiedyś". Novum było stwierdzenie burmistrza: "pieniądze trzeba wypracować". Radna Ocimek pytała czy przewiduje się jakąś pomoc finansową dla mieszkańców w sprawie np. przydomowych oczyszczalni. Rozwiewamy nadzieje - nie przewiduje się.

Ostatnim omawianym projektem uchwały była sprawa dotycząca odległości punktów sprzedaży alkoholu od obiektów chronionych. W tym temacie burmistrz nieco się rozkręcił. Po krótkiej drzemce, zebrał myśli na tyle, że pojechał po całości, choć tradycyjnie. Że ta zmiana uchwały wynika z wyroku jaki gmina otrzymała. Że dla niego to jest kuriozalne, bo już tam ( w domyśle - w Sądzie) się śmiał, bo "jak odległość jest większa, to się komuś chodzić nie chce i zamiast jednej butelki kupuje od razu dwie i spożycie wzrasta". Że przepis jest absurdalny, że nie rozumie, że sądowi się coś wydaje, a dla niego to jest kuriozalne. "Dla mnie" i "tutaj" padało gęsto. Uzasadnienia wyroku radnym nie zaprezentowano, bo: "jak to kogoś interesuje, to jest pracownik merytoryczny i można sobie z nim iść przeczytać". Głosowanie przebiegło jak poprzednio: bezradni "za", radni "przeciw".

O szczegóły w bloku uchwał dopytywali radni: Ocimek, Świerczyńska, Chudy, i Koski. "Odpowiedzi" dotyczącej przegranej w WSA udzielił radny Dziuba. Stwierdził, że punkty sprzedaży alkoholu to są też miejsca pracy i że lepiej niech ktoś pracuje, a nie żeruje na państwie. Kogo zjawiskowy radny miał na myśli - nie wiadomo. Dużo później, przechodząc koło obecnych mieszkańców, wypalił w kierunku członka SPZP: "weźta się za robote". Polszczyzna godna nauczyciela, logika godna magistra, grzecznościowa forma per WY - bez oczekiwanego efektu, a strzał kulą w płot, bo zaatakowany nie zareagował. Gdy radny powrócił na swoje miejsce, składał dłonie w kształt pistoletu i udawał że strzela do publiki. Chwilami pukał się też znacząco po czole, albo oburącz, teatralnym gestem łapał się za głowę. Publika ( w liczbie 3) zgodnie ignorowała te popisy.
Radni Dziuba, Mroziński i Mąkosa
 
W punkcie czwartym obrad pracownica UM przedstawiła roczne sprawozdanie na temat wspierania przez M-G OPS rodzin z problemami. Ten jeden punkt przeszedł gładko, choć burmistrz i radny Zawisza zakłócali odbiór głośną rozmową. Następne były "sprawy różne i wolne wnioski. I zawrzało, bo musiało.

Radny Mąkosa czytał pisma, a potem radni zadawali pytania. Rozgorzała dyskusja na temat działań podejmowanych w temacie kompleksu rekreacyjno - sportowego, którym burmistrz pragnie uszczęśliwić piłkarzy MKS Pilica i mieszkańców gminy. Radni myślący domagali się przedstawienia pisemnej zgody właścicieli działek, które są przewidziane do zamiany lub wykupu pod boisko. Burmistrz wraz z pracownikiem merytorycznym dziarsko odpierali niewygodne pytania, argumentując że takie zgody już są i że kolejność postępowania jest odwrotna: najpierw RM ma przyklepać projekt, a potem się resztę załatwi. Dokumentów żadnych ( z wyjątkiem mapki) nie przedstawiono. Radny Koski przypomniał, że już od 2 miesięcy oczekuje na możliwość wglądu w pismo, w którym rzekomo OZPN nie dopuszcza obecnego boiska do użytkowania. Burmistrz się lekko zmieszał, po czym obiecał, że "będzie na sesji". Czas pokaże, bo trudno wierzyć w puste zapewnienia.

Radny Mąkosa wcześniej dość ostro zwrócił uwagę radnemu Koskiemu, że jest niegrzeczny. Nie było podstaw do takich teorii, a uprawnienia to już żadnego. Gdy radny Mąkosa bezczelnie postawił tezę na temat tego co radny Koski rozumie albo nie, od razu było wiadomo, że to jest bardzo grzeczne wystąpienie. Bo z właściwego obozu. Ośmielony takim zachowaniem przewodniczącego obradom, radny Dziuba postanowił wreszcie dać upust nagromadzonej w sobie złości. Odniósł się do początkowej wypowiedzi radnego Koskiego: pan jest cały czas przeciwko ludziom (???), pan mówił do burmistrza, że jak się zamienimy - nie daj Boże! Coś tam jeszcze mamrotał pod nosem przez chwilę i widać było, że ma z radnym Koskim jakiś problem. To, że w pewnym momencie pracownik merytoryczny zapewniał radnego Dziubę, że "pani z Zuzów już deklarację złożyła" zapewne nie świadczy, że radny pod kimś ze swojego okręgu dołek kopał. A jeśli już - to pewnikiem z troski i życzliwości.

Po uzgodnionych zapytaniach z drugiej strony stołu ( radni Dziuba i Jarosz), radny Koski ponowił swój wniosek o udzielenie informacji na temat wydarzeń tygodnia ubiegłego na terenie UM. Padały pytania z drugiej strony stołu, a "odpowiadał" burmistrz. Minę miał niepewną, robił uniki, a posługiwał się ubogim zasobem słów, który stosuje w każdym temacie. Że donosy i donosiciele, że bezprawne działania, że odpowiedzialni za to co się w UM dzieje poniosą konsekwencje. Tu należy wtrącić, że zainteresowani też taką nadzieję mają. I dalej o tym, że burmistrz ma inne informacje od policji, że osoba pokrzywdzona nieprawnym działaniem będzie skarżyć winnych, że działania są bezprawne, że to "kara" za gospodarność, że to się unormuje i wtedy winni poniosą odpowiedzialność. Że kuriozalne, że absurdalne i bezprawne. Niektórzy radni próbowali sprecyzować o co pytają, ale to powodowało tylko kolejny słowotok, że kuriozalne, bezprawne, że donosiciele i poniosą odpowiedzialność ... i tak wkoło to samo. Merytorycznie nic, bo "trwa dochodzenie" i to wszystko się wyjaśni, że bezprawne. A wszystko to okraszone nerwowym chichotem, wzruszaniem ramionami i świdrowaniem oczętami. Konkretów - zero.

Tak to odbębniono kolejne posiedzenie radnych, stosując znane uniki i serwując niczym nieuzasadnione pomówienia pod adresem niewygodnych osób. Po czym obrady zostały zamknięte a bezradni udali się do gabinetu wodza. Czyżby po wytyczne na sesję RM, która odbędzie się w najbliższy piątek?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.