Dziwny przebieg miało dzisiejsze posiedzenie komisji łączonych przedborskiej RM. Uwagę zwracało przede wszystkim bardzo stronnicze prowadzenie obrad przez radnego J. Mąkosę. Nie pierwszy raz.
Z opóźnieniem ( a jakże by mogło być inaczej), kiedy oczekiwanie na wodza chwilowo nie przyniosło skutku, rozpoczęto od formalności, tj. stwierdzenia kworum i przyjęcia porządku obrad. Wniosek radnego Koskiego o wprowadzenie dodatkowego punktu, tj. informacji na temat ostatnich wydarzeń w UM, musiał przepaść większością głosów radnych. Pozbawieni przewodniej siły i tak robią co do nich należy. Temat przeniesiono wiec do punktu "sprawy różne i wolne wnioski". Taka była wola radnego Mąkosy i ... radnego Dziuby. Ten ostatni pozwolił sobie nawet na głupawy komentarz: jest przegłosowane, to nie ma dyskusji. Jakim prawem radny Dziuba narzuca swoje zdanie innym radnym, pozostanie na zawsze tajemnicą.
Przystąpiono do opiniowania projektów uchwał. Większość z nich dotyczyła czekających mieszkańców gminy podwyżek. A konkretnie wzrostu opłat za wodę, gospodarowanie odpadami ( śmieci) i wywóz nieczystości płynnych (to ostatnie wzrost o 50%!). Wyjaśnień w tych sprawach udzielał głównie prezes i księgowa z Zakładu Komunalnego. W tym czasie na salę obrad wparadowali spóźnieni: najpierw burmistrz, a potem radny Zawisza. Te spóźnienia to już standard.
Z opóźnieniem ( a jakże by mogło być inaczej), kiedy oczekiwanie na wodza chwilowo nie przyniosło skutku, rozpoczęto od formalności, tj. stwierdzenia kworum i przyjęcia porządku obrad. Wniosek radnego Koskiego o wprowadzenie dodatkowego punktu, tj. informacji na temat ostatnich wydarzeń w UM, musiał przepaść większością głosów radnych. Pozbawieni przewodniej siły i tak robią co do nich należy. Temat przeniesiono wiec do punktu "sprawy różne i wolne wnioski". Taka była wola radnego Mąkosy i ... radnego Dziuby. Ten ostatni pozwolił sobie nawet na głupawy komentarz: jest przegłosowane, to nie ma dyskusji. Jakim prawem radny Dziuba narzuca swoje zdanie innym radnym, pozostanie na zawsze tajemnicą.
Przystąpiono do opiniowania projektów uchwał. Większość z nich dotyczyła czekających mieszkańców gminy podwyżek. A konkretnie wzrostu opłat za wodę, gospodarowanie odpadami ( śmieci) i wywóz nieczystości płynnych (to ostatnie wzrost o 50%!). Wyjaśnień w tych sprawach udzielał głównie prezes i księgowa z Zakładu Komunalnego. W tym czasie na salę obrad wparadowali spóźnieni: najpierw burmistrz, a potem radny Zawisza. Te spóźnienia to już standard.
W przypadku każdego projektu uchwały, radni uwikłani głosowali "za". Natomiast radni, których burmistrz nazywa opozycyjnymi, byli przeciw ( R. Świerczyńska, A. Ocimek, J. Chudy i M. Koski). Z tego powodu zdegustowany burmistrz w pewnym momencie wypalił: "może ktoś z radnych uzasadni dlaczego jest przeciw". Odpowiedź radnego Koskiego była doprawdy mistrzowska: "jak się nasze role zamienią, to my będziemy odpowiadać na pana pytania". Burmistrz zdębiał. Gdy już sobie pomrugał zawzięcie i kilka razy wykrzywił twarz w dziwnym grymasie, zdobył się jednak na: " dziękuję za kompetentną odpowiedź". Od tego momentu, radny Dziuba, gdy poczuł współczucie dla wbitego w parkiet wodza, zaczął się zachowywać nieco dziwnie.
W czasie omawiania bloku uchwał padały ze strony radnych myślących liczne zapytania. Odpowiedzi były typowe: "ja już mówiłem", albo "to już było omawiane kiedyś". Novum było stwierdzenie burmistrza: "pieniądze trzeba wypracować". Radna Ocimek pytała czy przewiduje się jakąś pomoc finansową dla mieszkańców w sprawie np. przydomowych oczyszczalni. Rozwiewamy nadzieje - nie przewiduje się.
Ostatnim omawianym projektem uchwały była sprawa dotycząca odległości punktów sprzedaży alkoholu od obiektów chronionych. W tym temacie burmistrz nieco się rozkręcił. Po krótkiej drzemce, zebrał myśli na tyle, że pojechał po całości, choć tradycyjnie. Że ta zmiana uchwały wynika z wyroku jaki gmina otrzymała. Że dla niego to jest kuriozalne, bo już tam ( w domyśle - w Sądzie) się śmiał, bo "jak odległość jest większa, to się komuś chodzić nie chce i zamiast jednej butelki kupuje od razu dwie i spożycie wzrasta". Że przepis jest absurdalny, że nie rozumie, że sądowi się coś wydaje, a dla niego to jest kuriozalne. "Dla mnie" i "tutaj" padało gęsto. Uzasadnienia wyroku radnym nie zaprezentowano, bo: "jak to kogoś interesuje, to jest pracownik merytoryczny i można sobie z nim iść przeczytać". Głosowanie przebiegło jak poprzednio: bezradni "za", radni "przeciw".
O szczegóły w bloku uchwał dopytywali radni: Ocimek, Świerczyńska, Chudy, i Koski. "Odpowiedzi" dotyczącej przegranej w WSA udzielił radny Dziuba. Stwierdził, że punkty sprzedaży alkoholu to są też miejsca pracy i że lepiej niech ktoś pracuje, a nie żeruje na państwie. Kogo zjawiskowy radny miał na myśli - nie wiadomo. Dużo później, przechodząc koło obecnych mieszkańców, wypalił w kierunku członka SPZP: "weźta się za robote". Polszczyzna godna nauczyciela, logika godna magistra, grzecznościowa forma per WY - bez oczekiwanego efektu, a strzał kulą w płot, bo zaatakowany nie zareagował. Gdy radny powrócił na swoje miejsce, składał dłonie w kształt pistoletu i udawał że strzela do publiki. Chwilami pukał się też znacząco po czole, albo oburącz, teatralnym gestem łapał się za głowę. Publika ( w liczbie 3) zgodnie ignorowała te popisy.
W czasie omawiania bloku uchwał padały ze strony radnych myślących liczne zapytania. Odpowiedzi były typowe: "ja już mówiłem", albo "to już było omawiane kiedyś". Novum było stwierdzenie burmistrza: "pieniądze trzeba wypracować". Radna Ocimek pytała czy przewiduje się jakąś pomoc finansową dla mieszkańców w sprawie np. przydomowych oczyszczalni. Rozwiewamy nadzieje - nie przewiduje się.
Ostatnim omawianym projektem uchwały była sprawa dotycząca odległości punktów sprzedaży alkoholu od obiektów chronionych. W tym temacie burmistrz nieco się rozkręcił. Po krótkiej drzemce, zebrał myśli na tyle, że pojechał po całości, choć tradycyjnie. Że ta zmiana uchwały wynika z wyroku jaki gmina otrzymała. Że dla niego to jest kuriozalne, bo już tam ( w domyśle - w Sądzie) się śmiał, bo "jak odległość jest większa, to się komuś chodzić nie chce i zamiast jednej butelki kupuje od razu dwie i spożycie wzrasta". Że przepis jest absurdalny, że nie rozumie, że sądowi się coś wydaje, a dla niego to jest kuriozalne. "Dla mnie" i "tutaj" padało gęsto. Uzasadnienia wyroku radnym nie zaprezentowano, bo: "jak to kogoś interesuje, to jest pracownik merytoryczny i można sobie z nim iść przeczytać". Głosowanie przebiegło jak poprzednio: bezradni "za", radni "przeciw".
O szczegóły w bloku uchwał dopytywali radni: Ocimek, Świerczyńska, Chudy, i Koski. "Odpowiedzi" dotyczącej przegranej w WSA udzielił radny Dziuba. Stwierdził, że punkty sprzedaży alkoholu to są też miejsca pracy i że lepiej niech ktoś pracuje, a nie żeruje na państwie. Kogo zjawiskowy radny miał na myśli - nie wiadomo. Dużo później, przechodząc koło obecnych mieszkańców, wypalił w kierunku członka SPZP: "weźta się za robote". Polszczyzna godna nauczyciela, logika godna magistra, grzecznościowa forma per WY - bez oczekiwanego efektu, a strzał kulą w płot, bo zaatakowany nie zareagował. Gdy radny powrócił na swoje miejsce, składał dłonie w kształt pistoletu i udawał że strzela do publiki. Chwilami pukał się też znacząco po czole, albo oburącz, teatralnym gestem łapał się za głowę. Publika ( w liczbie 3) zgodnie ignorowała te popisy.
Radni Dziuba, Mroziński i Mąkosa |
W punkcie czwartym obrad pracownica UM przedstawiła roczne sprawozdanie na temat wspierania przez M-G OPS rodzin z problemami. Ten jeden punkt przeszedł gładko, choć burmistrz i radny Zawisza zakłócali odbiór głośną rozmową. Następne były "sprawy różne i wolne wnioski. I zawrzało, bo musiało.
Radny Mąkosa czytał pisma, a potem radni zadawali pytania. Rozgorzała dyskusja na temat działań podejmowanych w temacie kompleksu rekreacyjno - sportowego, którym burmistrz pragnie uszczęśliwić piłkarzy MKS Pilica i mieszkańców gminy. Radni myślący domagali się przedstawienia pisemnej zgody właścicieli działek, które są przewidziane do zamiany lub wykupu pod boisko. Burmistrz wraz z pracownikiem merytorycznym dziarsko odpierali niewygodne pytania, argumentując że takie zgody już są i że kolejność postępowania jest odwrotna: najpierw RM ma przyklepać projekt, a potem się resztę załatwi. Dokumentów żadnych ( z wyjątkiem mapki) nie przedstawiono. Radny Koski przypomniał, że już od 2 miesięcy oczekuje na możliwość wglądu w pismo, w którym rzekomo OZPN nie dopuszcza obecnego boiska do użytkowania. Burmistrz się lekko zmieszał, po czym obiecał, że "będzie na sesji". Czas pokaże, bo trudno wierzyć w puste zapewnienia.
Radny Mąkosa wcześniej dość ostro zwrócił uwagę radnemu Koskiemu, że jest niegrzeczny. Nie było podstaw do takich teorii, a uprawnienia to już żadnego. Gdy radny Mąkosa bezczelnie postawił tezę na temat tego co radny Koski rozumie albo nie, od razu było wiadomo, że to jest bardzo grzeczne wystąpienie. Bo z właściwego obozu. Ośmielony takim zachowaniem przewodniczącego obradom, radny Dziuba postanowił wreszcie dać upust nagromadzonej w sobie złości. Odniósł się do początkowej wypowiedzi radnego Koskiego: pan jest cały czas przeciwko ludziom (???), pan mówił do burmistrza, że jak się zamienimy - nie daj Boże! Coś tam jeszcze mamrotał pod nosem przez chwilę i widać było, że ma z radnym Koskim jakiś problem. To, że w pewnym momencie pracownik merytoryczny zapewniał radnego Dziubę, że "pani z Zuzów już deklarację złożyła" zapewne nie świadczy, że radny pod kimś ze swojego okręgu dołek kopał. A jeśli już - to pewnikiem z troski i życzliwości.
Po uzgodnionych zapytaniach z drugiej strony stołu ( radni Dziuba i Jarosz), radny Koski ponowił swój wniosek o udzielenie informacji na temat wydarzeń tygodnia ubiegłego na terenie UM. Padały pytania z drugiej strony stołu, a "odpowiadał" burmistrz. Minę miał niepewną, robił uniki, a posługiwał się ubogim zasobem słów, który stosuje w każdym temacie. Że donosy i donosiciele, że bezprawne działania, że odpowiedzialni za to co się w UM dzieje poniosą konsekwencje. Tu należy wtrącić, że zainteresowani też taką nadzieję mają. I dalej o tym, że burmistrz ma inne informacje od policji, że osoba pokrzywdzona nieprawnym działaniem będzie skarżyć winnych, że działania są bezprawne, że to "kara" za gospodarność, że to się unormuje i wtedy winni poniosą odpowiedzialność. Że kuriozalne, że absurdalne i bezprawne. Niektórzy radni próbowali sprecyzować o co pytają, ale to powodowało tylko kolejny słowotok, że kuriozalne, bezprawne, że donosiciele i poniosą odpowiedzialność ... i tak wkoło to samo. Merytorycznie nic, bo "trwa dochodzenie" i to wszystko się wyjaśni, że bezprawne. A wszystko to okraszone nerwowym chichotem, wzruszaniem ramionami i świdrowaniem oczętami. Konkretów - zero.
Tak to odbębniono kolejne posiedzenie radnych, stosując znane uniki i serwując niczym nieuzasadnione pomówienia pod adresem niewygodnych osób. Po czym obrady zostały zamknięte a bezradni udali się do gabinetu wodza. Czyżby po wytyczne na sesję RM, która odbędzie się w najbliższy piątek?
Radny Mąkosa czytał pisma, a potem radni zadawali pytania. Rozgorzała dyskusja na temat działań podejmowanych w temacie kompleksu rekreacyjno - sportowego, którym burmistrz pragnie uszczęśliwić piłkarzy MKS Pilica i mieszkańców gminy. Radni myślący domagali się przedstawienia pisemnej zgody właścicieli działek, które są przewidziane do zamiany lub wykupu pod boisko. Burmistrz wraz z pracownikiem merytorycznym dziarsko odpierali niewygodne pytania, argumentując że takie zgody już są i że kolejność postępowania jest odwrotna: najpierw RM ma przyklepać projekt, a potem się resztę załatwi. Dokumentów żadnych ( z wyjątkiem mapki) nie przedstawiono. Radny Koski przypomniał, że już od 2 miesięcy oczekuje na możliwość wglądu w pismo, w którym rzekomo OZPN nie dopuszcza obecnego boiska do użytkowania. Burmistrz się lekko zmieszał, po czym obiecał, że "będzie na sesji". Czas pokaże, bo trudno wierzyć w puste zapewnienia.
Radny Mąkosa wcześniej dość ostro zwrócił uwagę radnemu Koskiemu, że jest niegrzeczny. Nie było podstaw do takich teorii, a uprawnienia to już żadnego. Gdy radny Mąkosa bezczelnie postawił tezę na temat tego co radny Koski rozumie albo nie, od razu było wiadomo, że to jest bardzo grzeczne wystąpienie. Bo z właściwego obozu. Ośmielony takim zachowaniem przewodniczącego obradom, radny Dziuba postanowił wreszcie dać upust nagromadzonej w sobie złości. Odniósł się do początkowej wypowiedzi radnego Koskiego: pan jest cały czas przeciwko ludziom (???), pan mówił do burmistrza, że jak się zamienimy - nie daj Boże! Coś tam jeszcze mamrotał pod nosem przez chwilę i widać było, że ma z radnym Koskim jakiś problem. To, że w pewnym momencie pracownik merytoryczny zapewniał radnego Dziubę, że "pani z Zuzów już deklarację złożyła" zapewne nie świadczy, że radny pod kimś ze swojego okręgu dołek kopał. A jeśli już - to pewnikiem z troski i życzliwości.
Po uzgodnionych zapytaniach z drugiej strony stołu ( radni Dziuba i Jarosz), radny Koski ponowił swój wniosek o udzielenie informacji na temat wydarzeń tygodnia ubiegłego na terenie UM. Padały pytania z drugiej strony stołu, a "odpowiadał" burmistrz. Minę miał niepewną, robił uniki, a posługiwał się ubogim zasobem słów, który stosuje w każdym temacie. Że donosy i donosiciele, że bezprawne działania, że odpowiedzialni za to co się w UM dzieje poniosą konsekwencje. Tu należy wtrącić, że zainteresowani też taką nadzieję mają. I dalej o tym, że burmistrz ma inne informacje od policji, że osoba pokrzywdzona nieprawnym działaniem będzie skarżyć winnych, że działania są bezprawne, że to "kara" za gospodarność, że to się unormuje i wtedy winni poniosą odpowiedzialność. Że kuriozalne, że absurdalne i bezprawne. Niektórzy radni próbowali sprecyzować o co pytają, ale to powodowało tylko kolejny słowotok, że kuriozalne, bezprawne, że donosiciele i poniosą odpowiedzialność ... i tak wkoło to samo. Merytorycznie nic, bo "trwa dochodzenie" i to wszystko się wyjaśni, że bezprawne. A wszystko to okraszone nerwowym chichotem, wzruszaniem ramionami i świdrowaniem oczętami. Konkretów - zero.
Tak to odbębniono kolejne posiedzenie radnych, stosując znane uniki i serwując niczym nieuzasadnione pomówienia pod adresem niewygodnych osób. Po czym obrady zostały zamknięte a bezradni udali się do gabinetu wodza. Czyżby po wytyczne na sesję RM, która odbędzie się w najbliższy piątek?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.