piątek, 16 grudnia 2016

Czy granice absurdu zostały już przekroczone, czy jeszcze nie?

 Z zaciekawieniem zajrzałem wczoraj, do nowego numeru "Gazety Radomszczańskiej", z zainteresowaniem wertując egzemplarz w poszukiwaniu artykułu o sprawie wyroku WSA o odległościach punktu sprzedaży alkoholu, od tzw. obiektów chronionych. Przeczytałem i stwierdziłem: Panie burmistrzu, czy pan chce mnie zabić śmiechem? 


Zastanawiam się, czy burmistrz Naczyński, ma w stosunku do samego siebie, choć 1% tego krytycyzmu, jaki ma wobec innych? I czy ma choć odrobinę, takiej ludzkiej przyzwoitości, która pozwoliłaby mu się przyznać do błędu, i powiedzieć, że "no, nie miałem racji"

Po przeczytaniu komentarza jaki Naczyński dał do wyroku, wszelkie wątpliwości, nadzieje ze mnie wyparowały. Nie! Ten człowiek nie umie przyznać się do porażki. Winni są wszyscy, tylko nie on sam. 

Przeczytałem usprawiedliwienie, najbardziej absurdalne z absurdalnych, mówi, że w WSA padło takie a nie inne rozstrzygnięcie, ponieważ:

"(...) w składzie orzekającym były dwie kobiety."

Wcześniej zauważając, że spodziewał się takiego rozstrzygnięcia. To po co było się do WSA pchać? Marnować pieniądze i próbować udowadniać .... tylko co??? Że się ma ośli upór? 

"Gazeta Radomszczańska" z dnia 15.12.2016 r. 


Nie wydaje mi się, żeby odległość 50 metrów, hamowała w jakikolwiek sposób rozwój przedsiębiorczości. Szczególnie tej opartej na sprzedaży i podawania alkoholu. Podawania nie tylko w miejscach do tego uprawnionych, bo np. spożywanie go w pewnym przedborskim sklepie to wbrew zakazowi norma. Była tam kiedyś może Straż Miejska z kontrolą? 

Sprzedaż alkoholu w Przedborzu ma się dobrze. Tego legalnego i nielegalnego. Ludzie piją i pić będą. A kto do tego sprzedawania alkoholu w bramach ręki w Gminie przykładał, to chyba burmistrz Przedborza wie najlepiej? 

Znów padło burmistrzowe magiczne "coś". Tym razem, że "stale coś  się nie podoba". Tylko chłopina, nie ma odwagi powiedzieć, co jest tym "coś". Więc wyjaśniam,że w tym przypadku i w tym kontekście użytym przez Naczyńskiego, jest to nagminne naginanie przepisów Ustaw, lub ich łamanie w Uchwałach produkowanych na życzenie Naczyńskiego przez usłużnych mu radnych. 

Nadmienię, że przed wprowadzeniem odległości 10 metrów, wydając koncesje dla kilku miejsc,złamano wcześniejszą Uchwałę, w której obowiązywała odległość 50 metrów. 

Nic się nie zmieniło. Rozmowa z Naczyńskim, nadal przypomina grę w szachy z gołębiem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.