poniedziałek, 19 września 2016

Radny - porażka samorządności

Mowa oczywiście o radnym Dziubie, który co prawda posiada wykształcenie, jednak nie odczuwał potrzeby, aby kupić sobie jeszcze wiaderko kultury i choć tygielek logicznego myślenia.

 

 Te braki wychodzą przy każdej okazji, jak paluch z dziurawej skarpetki. A wtedy, gdy radny ( z konieczności) prowadzi obrady komisji, jest to wprost nie do zniesienia. Nic więc dziwnego, że salwy śmiechu zakłócają powagę na sali konferencyjnej ratusza. Tak było i dziś.
Obrady komisji d/s obywatelskich rozpoczęły się z tradycyjnym opóźnieniem i pod nieobecność najważniejszej persony w gminie. W pierwszej kolejności ( po naradzie w kuluarach, czyli przy kawie i kruchych rogalikach z cukrem) zarządzono zgłoszenie i zaopiniowanie kandydatury na przewodniczącego komisji obywatelskiej, wobec śmierci poprzedniego jej przewodniczącego.

Radny Wnuk zgłosił kandydaturę W. Dziuby. Z wiadomych powodów braki, o których mowa wyżej, nie są dla radnego Wnuka widoczne. Albo tylko wykonywał polecenie. Radny M. Koski stwierdził, że oceniając to co miał możliwość obserwować wcześniej, uważa, że radny Dziuba sobie z obowiązkami przewodniczącego komisji nie poradzi. Dokładnie wyraził się tak: "uważam, że radny Dziuba nie podoła zadaniu". Ma to znaczenie, o czym za chwilę.
 
Radny M. Koski na przewodniczącą komisji zaproponował radną A. Olejnik. Gdy przyszło do głosowania, radny Wnuk długo się zastanawiał co zrobić. Gdy wydawało się już, że radny Dziuba nie dostanie żadnego głosu, radny Wnuk w końcu zatrybił i nieśmiało podniósł rękę do góry. Drugi głos "za" należał do samego zainteresowanego. Przeciw było czworo radnych ( A. Ocimek, R. Świerczyńska, M. Mordak i M. Koski), natomiast radni: Obarzanek, Mąkosa i Mroziński wstrzymali się od głosu. Wobec takiego obrotu sprawy kandydatura radnej Olejnik przeszła gładko. Warto było widzieć minę radnego Dziuby i jego nieskoordynowane myśli wypisane na twarzy. Głosowanie podsumował tak, że dopiero na sesji RM przewodniczący komisji zostanie wybrany. Można się domyślać, że przed sesją nastąpi tzw. pranie mózgów, a czy radni się dostosują, czy też raz zaprezentują swoją niezależność - to się okaże.

Tak czy inaczej, było widoczne, że radny Dziuba dzień miał spaprany. Zapewne z tego powodu ( po jakimś czasie), okazało się, że nie pojmuje on ojczystej mowy. Przypadłość dziwna u nauczyciela, potwierdzona jednak przez samego radnego tekstem, że radny Koski mu ubliżył. Nastąpiło potem nieudolne tłumaczenie się radnego Dziuby ze swojej niekompetencji, nieznajomości przepisów i idiotycznego zachowania podczas jednego z poprzednich spotkań radnych. Do tych niezbornych mądrości odniósł się krótko radny Koski, podsumowując zasadnie, że ile razy radny Dziuba usiłuje z kimś na sali obrad dyskutować, tyle razy wychodzi z tych dyskusji kompletnie przegrany.

Podczas dzisiejszego posiedzenia sprawozdania z przeprowadzonych prac remontowo - budowlanych oraz zakupów w ich jednostkach składały: dyrektor Przedszkola Samorządowego i dyrektor Zespołu Szkolno - Gimnazjalnego. Udzielając głosu tej drugiej, radny Dziuba palnął: "poproszę teraz panią dyrektor szkolno - gimnazjalną". Bez komentarza, choć jak wiadomo, radny Dziuba tam właśnie pracuje ( znowu i niestety), więc pewne zwroty powinien sobie przyswoić. Sprawozdania były lakoniczne i krótkie, więc przewodniczący natychmiast po nich ogłosił punkt "wolne wnioski i sprawy różne". Brak jest wprawy radnemu, wszak w takich sytuacjach radni mają prawo i możliwość zadawać pytania zaproszonym osobom. Przypomniała o tym W. Dziubie radna A. Ocimek.

Wywiązała się na sali rozmowa na temat przedborskiego LO, którego przyszłość jest niepewna. Wśród kilku radnych którzy się wypowiadali w tym temacie, usiłował zabłysnąć erudycją radny Dziuba, ale wytrącony z równowagi, nie dawał sobie rady. Posypały się więc typowe uwagi, kierowane tym razem ( w zemście) do radnego M. Koskiego. Uwagi były niecelne, niezasadne i wywoływały tylko śmiech i pobłażanie wśród obecnych.
Innym też przytrafiło się coś palnąć momentami: było o drapieżnym kapitalizmie, o tym że jak nie będzie LO, to tu będzie wiocha, oraz elementy prorocze w stylu: zapamiętajcie moje słowa. Ogólnie jednak radni wyrażali troskę o liceum.

Ponieważ radny M. Mordak miał pytania dotyczące inwestycji w swoim okręgu, na salę została poproszona pani kierownik tej komórki UM. Wydaje się, że jest to kolejna niewłaściwa osoba na stanowisku w UM. Zapytana ( przez radnego Koskiego) o szalet w rewitalizowanym już parku przy ul. Trytwa, nie potrafiła udzielić odpowiedzi. Mimo że temat jest już omawiany od dłuższego czasu, a inwestycję |pilotuje" właśnie ona. Część swojej niekompetencji pani Bartecka tłumaczyła tym, że nie będzie odpowiadać na pytania dotyczące czasu, gdy kierownikiem był jej poprzednik. Kolejna patologia: czego nie wiedzą, tłumaczą poprzednikami.
Beznadziejnie dobiera sobie burmistrz kadry kierownicze.

W trakcie zapytań radny Dziuba trawiący w bólach swoją porażkę, zaczepiał radnego Koskiego głupimi uwagami, np. "pana życie panie radny kręci się tylko wokół kibli". Cytat nie jest dosłowny, przekazujemy sens, aby zobrazować jego zachowania.

O godzinie 13: 10, a więc godzinę po rozpoczęciu obrad, na salę wparadował burmistrz Miłosz Naczyński. Przywitał się, pospacerował po środku sali, po czym zasiadł za stołem i półgłosem zaczął się przyczepiać do obecności na sali pani Barteckiej.


Głos zabrała radna A. Ocimek i zwróciła się z zapytaniem dotyczącym nawierzchni alejek w rewitalizowanym parku. Jak słusznie podkreśliła, niedawno rewitalizowane ulice Spółdzielcza i Warszawska mają fatalną nawierzchnię, która nie nadaje się ani do chodzenia ani do jeżdżenia wózkiem. Głowa burmistrza, jak zawsze w takich sytuacjach, poczęła się niepokojąco kręcić w ruchu zaprzeczającym, dało się też słyszeć subtelny śmiech. Odpowiedzi udzieliła przy jego wsparciu pani Bartecka. Mówiła o problemach przy uzgodnieniach z konserwatorem zabytków, ale jej argumenty były mało przekonujące. Jest bowiem nie do uwierzenia, że konserwator zgadza się tylko na najbardziej uciążliwe rozwiązania. Przykład - parking przy kościele parafialnym.
"Pani musi dać jakieś technologie" - zwrócił się w odruchu bezradności burmistrz do radnej Ocimek. "Niech pani tam nie chodzi" - dodał po chwili i tym sposobem temat zdechł śmiercią naturalną, tak bardzo typową dla wszelkich kłopotliwych tematów w tej gminie.
 
 Radna zapytała jeszcze o smród z oczyszczalni w centrum naszego kurortu. Tym razem riposta burmistrza była błyskawiczna."To od Korytna śmierdzi w naszym mieście, oczyszczalnia nie śmierdzi. Ludzie gnojowicę wylewają na pola". Padło kilka przykładów na potwierdzenie, też typowych, że ktoś tam coś tam i temat ucięto.
Radny Dziuba po raz nie wiedzieć który zapytał o to czy ludzie płacą za wywóz śmieci. Drapiąc się zawzięcie tu i ówdzie, drążył temat nie bacząc, że już o to pytał i dostawał odpowiedzi wiele razy. Po czym obrady zakończył i opuścił salę obrad. A powietrze odzyskało naturalną świeżość.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.