piątek, 3 czerwca 2016

Komisja łączona RM z dnia 02.06.2016 - czyli ciąg dalszy A B C*

Dzisiejsze obrady komisji łączonych RM w Przedborzu miały wyjątkowo cyrkowy przebieg. Nawet biorąc poprawkę na to, do czego przywykliśmy. Brakowało kilkoro radnych, prawdopodobnie z powodu nagłej zmiany terminu posiedzenia.




Toteż radni opozycyjni póki co, nie podpisywali listy obecności. Wkurzyło to niemiłosiernie radnego Dziubę, który ( chyba) wyznaczony był do prowadzenia obrad. Porwał listę jakby była jego własnością i popędził z nią na dół po wytyczne.


Doprawdy, żenujące bywa zachowanie niektórych osób gdy dzieje się coś, czego nie przewidzieli. Nie wiedzą co robić i wpadają w panikę. Pewnie z tego powodu zachowują się idiotycznie, robią chamskie uwagi, a przy okazji niezłe widowisko - z siebie.

Po tradycyjnym kwadransie poślizgu w czasie, radny Dziuba wrócił na salę i zarządził przerwę. Nie wiadomo o co mu chodziło, bo skoro nic się nie zaczęło, nie było co przerywać. Z miejsca dla publiki padła na ten temat słuszna uwaga, więc radny posiedzenie błyskawicznie otworzył i w tej samej minucie ogłosił przerwę. Po kolejnych 15 minutach ponownie wpadł na salę obrad, stwierdził, że musi poczekać, aż radny Koski ochłonie (?) czy ostygnie(?) i zarządził kolejną przerwę. Bezradni z panią skarbnik wyszli, reszta została na miejscu. Zaczęło się zwyczajowe trzaskanie drzwiami oddzielającymi salę posiedzeń od pomieszczenia, w którym bezradni się naradzają. Strach było wyjść np. po szklankę wody, co by w łeb drzwiami nie oberwać.

Radny Dziuba za drzwiami nie zmienił zachowania, efekty dźwiękowe były niesamowite. Sytuacja stała się kuriozalna.
Obóz bezradnych nerwowo usiłował uzupełnić skład obradujących w celu uzyskania kworum. Gdy to się bezradnym prawie udało, radni opozycyjni sięgnęli po listę obecności, na co bardzo nerwowo zareagował znowu radny Dziuba. Doprawdy ... trudno zrozumieć tok myślenia tego pana: najpierw pyskował żeby podpisywali, teraz im tego zabraniał. Usiłował wyrwać rzekomy papier radnej Ocimek, ale mu się to nie udało. Dwuosobowa publika oniemiała z przerażenia.

Po dłuższym czasie na salę weszli ci którzy byli już wcześniej, oraz ( wreszcie !!!) radny Mroziński i ( mocno dziś nieświeży) radny Zawisza. Dotarł również burmistrz "naszej małej ojczyzny", niestety Miłosz Naczyński. Prowadzenie cyrku przejął teraz radny Mroziński. Po raz pierwszy można było usłyszeć, że on też potrafi krzyczeć. Ale to tylko dlatego, że nic bezradnym dziś nie wychodziło. Ośmieszali się coraz bardziej. 


Po trudnej lekcji z zakresu podstawowych przepisów i demokracji ( młody radny uczył tych niby doświadczonych), obóz uprzywilejowany zrobił wreszcie krok do przodu i obrady" się rozpoczęły. Radny Koski dopytywał kto i w jakim trybie zwołał dzisiejsze obrady, ale robiono wszystko, aby mu utrudniać wypowiedź. W pyskówce głównie brali udział: radny Dziuba ( mistrzostwo świata jeśli chodzi o brak kultury i logiki), pani skarbnik, radny Zawisza i radny Mroziński. Apogeum nastąpiło jednak gdy do głosu dorwał się burmistrz. Palnął tak chamską mowę, że kto wie czy nie nastąpią jakieś tego konsekwencje. Do czego serdecznie namawiamy radnego Koskiego. Bo ani Miłosz Naczyński nie jest lekarzem, aby stawiać diagnozy, ani nie jest upoważniony do publicznego obrażania radnego. Burmistrz kilka razy stwierdził kategorycznie, że radny jest niedojrzały emocjonalnie. Ale to Naczyński nie wytrzymał i zwiał z sali z bardzo nietęgą miną. Bardzo "dojrzale" poszedł w długą on, nie radny Koski. Dezercja w naszej ocenia tylko go skompromitowała do reszty.

Oczywiście odpowiedzi na zadane pytania nie było. Przewodniczący obradom radny Mroziński dla ukrócenia niewygodnej i kłopotliwej sytuacji, gładko przeszedł do punktu trzeciego obrad i radni zajęli się tym, po co przyszli. To jak wiadomo jest domena pani skarbnik, więc wreszcie i ona odpuściła sobie denne teksty i przeszła do meritum. Widocznie jednak coś nadal leżało jej na wątrobie, bo dorwała radnego Koskiego w czasie kolejnej, trzeciej już przerwy. Zastawiła sobą drzwi, więc siłą rzeczy scena miała też widzów. Uwagi jakie robiła radnemu nie nadają się do zacytowania. Jedno tylko możemy powtórzyć po raz kolejny: pani skarbnik walczy o swojego szefa jak lwica. Nas to nie dziwi, bo przyczyny są oczywiste. 

 Lista obecności godz. 13.09

Po trzeciej przerwie niektórzy radni poszli sobie na wagary. Wyparowała radna Olejnik, radny Obarzanek siedział w "saloniku kawowym", radny Zawisza wypruł błyskawicznie gdy zobaczył, że jedna z osób wychodzi skorzystać z telefonu. Niektórzy z nich potem jeszcze wrócili. Wrócił też nieszczęśliwy burmistrz.
Ponieważ z powodu licznych przerw niewiele udało się na sali obrad omówić, dalszą część cyrku zarządzono na dzień jutrzejszy, na godzinę trzynastą.
Polecamy Państwu odsłuchanie nagrania z dzisiejszych "obrad", które wkrótce będzie na naszej stronie. 
Ciąg dalszy nastąpi niechybnie....

A B C* AROGANCJA, BUTA, CHAMSTWO.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.