Informujemy naszych Czytelników, że w dniu wczorajszym miało miejsce posiedzenie Komisji Rewizyjnej RM w Przedborzu. Rozpoczęło się jak zwykle z opóźnieniem ( 15 minut) i miało wyjątkowo chamski przebieg. Przedmiotem obrad było rozpatrywanie dwóch skarg mieszkańca Przedborza, pana Pawła Zięby.
Przed rozpoczęciem posiedzenia radna A.
Ocimek zapytała przewodniczącego KR dlaczego w porządku obrad nie ma ani
słowa na temat pisma pięciorga radnych w sprawie działki 53/1. Komisja
Rewizyjna miała się tym zająć według wcześniejszych ustaleń. W
odpowiedzi usłyszała, że cała RM musi się wypowiedzieć ( na sesji), czy
pismo jest skargą i jako taka ma być rozpatrywana. Czyli masło maślane,
bo dla ludzi logicznie myślących jest oczywiste w jakim celu radni pismo
wystosowali. Byle wszystko rozciągać w czasie ... prawda panie
burmistrzu?
W trakcie luźnej wymiany zdań na salę wmaszerował
udzielny książę i niepytany przez nikogo zaczął robić zwyczajowe wywody
z cyklu : ja już mówiłem, moim zdaniem, mnie operaty nie obchodzą i
tego typu dyrdymałki. Ale jego niepewna mina i nerwowe podrygiwania
przeczyły temu co mówił.
Skoro na horyzoncie
pojawił się wódz, przewodniczący KR, niestety radny T. Stępień, uznał,
że może wreszcie rozpocząć posiedzenie. Przywitał obecnych na sali:
burmistrza, radnych i gościa. Co z kolei burmistrz skwitował
bezczelnie:"stałego". Czyli już było wiadomo na kogo dziś włodarz gminy
się wkurzył. Za samą tylko obecność.
Po
formalnościach przystąpiono do rozpatrywania skargi pierwszej. Radny
Stępień mocował się nieporadnie z czytaniem najpierw skargi, potem
"odpowiedzi". Sprawa dotyczyła konsultacji przeprowadzonych niedawno w
naszej gminie w temacie nazwy dla parku przy ul. Trytwa. Konsultacji
przeprowadzonych niezgodnie z prawem.
Radna A. Ocimek
zaproponowała, żeby zamiast bezmyślnie przyklepywać kolejnego gotowca,
Komisja choć raz wypracowała własne stanowisko w omawianej sprawie.
Została niemal zrugana przez radnego Stępnia, albowiem obrady prowadzi
przewodniczący komisji, on decyduje w jaki sposób i oddaje głos temu,
który w sprawie jest "oskarżony". Czyli burmistrzowi M. Naczyńskiemu.
Tu
nastąpiło typowe międlenie tego, co już zostało odczytane i
powtarzanie wielokrotnie tego samego. Potem była "dyskusja", tzn. radna
pytała, burmistrz odpierał zarzuty ( identyczna gadka jak wcześniej), a
radny Dziuba gadał bzdury bez opamiętania. Po czym skargę uznano
tradycyjnie za bezzasadną.
Jest to niezrozumiałe i
nielogiczne, ponieważ skarżący otrzymał od Wojewody pismo o bardzo
podobnej treści do tego, jakie otrzymali tamci. Wojewoda przyznał
skarżącemu całkowitą rację. Nic to jednak nie znaczy dla przedborskich
myślicieli i teraz sprawa trafi do WSA, gdzie przedborska RM po raz nie
wiadomo który ośmieszy się totalnie.
Przytaczamy
niektóre z argumentów burmistrza, pozostawiając Państwu przyjemność
zgadywania, skąd on je wytrzasnął. Była więc mowa o przedszkolu, o
absurdach, o definicji miejsca zamieszkania, o prawie które jest
wadliwe, o tym że się z nim zgodzić nie można, ect. Jakby to miało
jakiekolwiek znaczenie w sprawie. W tzw. międzyczasie burmistrz chwilami
dłubał długopisem w uchu, a zachwycony jego przemową radny Dziuba
drapał głowę z niezwykłym zapamiętaniem. Zdarzyło się też burmistrzowi
kilka razy minąć z prawdą. Pomijamy idiotyczne uwagi na temat tego, że
wybrana nazwa parku jest słuszna i że skarżącemu chodziło o to, że jego
propozycja nie przeszła. Jak ktoś nie jest w stanie pojąć o co chodzi,
to nie pojmie. Tyle tylko, że jak się naczelny mówca gminy rozkręci, to
mu hamulce wysiadają i gada, gada, gada - wkoło to samo, aż do
znudzenia.
Druga skarga omawiana w dniu
dzisiejszym dotyczyła nieprawnych działań przewodniczącego RM,
Krzysztofa Zawiszy. W najprostszych słowach można meritum wyjaśnić tak:
przychodzi korespondencja do RM, a przewodniczący nie informując
pozostałych radnych odpowiada, np. Wojewodzie. Chyba w imieniu
wszystkich, a już na 100% pod dyktando. Że tak się dzieje jest pewne, co
usiłowała wytłumaczyć niektórym radnym obecna na sali mieszkanka
Przedborza. Owszem, chwilami, niektórzy członkowie Komisji byli
zainteresowani, zwłaszcza, że burmistrz salę obrad opuścił i można się
było zachowywać logicznie. Niestety chamskie zachowanie radnego Dziuby,
jego bezczelne uwagi pod adresem obecnej i nieobecnych na sali,
skutecznie, aczkolwiek poniżej wszelkiego poziomu, zakłócały możliwość
normalnej dyskusji. Radny, jeśli chodzi o maniery, jest osobą wyjątkową,
w najgorszym tego słowa znaczeniu. Czego prawdopodobnie nastąpią
konsekwencje, bo i nagrania są i świadkowie.
Skarga jak można
się domyślać, uznana została za bezzasadną, większością głosów.
Ogólnie
prowadzenie obrad radnemu Stępniowi szło bardzo słabo. Pół biedy jak czytał albo
czytać usiłował, gorzej, gdy chciał coś powiedzieć samodzielnie.
Wiedział, że ma obowiązek uznać skargi za bezzasadne, nie rozglądał się
więc na boki ( argumenty) tylko pruł do przodu wyznaczoną ścieżką. Ale
nic się w tym wszystkim kupy nie trzymało.
W związku z zachowaniem jednego z radnych podczas posiedzenia Komisji, krótki komentarz znaleziony na Facebook:
Wsiowy głupek i tyle....
W związku z zachowaniem jednego z radnych podczas posiedzenia Komisji, krótki komentarz znaleziony na Facebook:
"Kiedyś istniała „instytucja” wiejskiego głupka. Tak dosłownie. Bo w każdej lokalnej społeczności zdarzały się przypadki osobników o ograniczonym zakresie kojarzenia. Obserwując zachowanie jednego z radnych podczas dzisiejszej (i nie tylko) Komisji Rewizyjnej, tego który krawaty wiesza na gwoździu, i słuchając bzdur, jakie opowiadał pod adresem osób prywatnych i na ich prywatne sprawy, a nie miał nic merytorycznego do powiedzenia w omawianych ma posiedzeniu kwestiach, dojść można do wniosku, że instytucja wiejskiego głupka, tu występującego jako błazen Naczyńskiego, jest nadal żywa! Naczyński jak przystało na udzielne książątko, ma swój dwór, zauszników no i błazna, trefnisia! Z ograniczoną urodą i inteligencją porównywalną tylko z jego ubiorem."
Wsiowy głupek i tyle....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.