czwartek, 23 czerwca 2016

Bekowisko kulminacyjne..sesją absolutoryjną w Przedborzu zwane...

 Na wczorajszej sesji Rady Miejskiej  mobilizacja była prawie pełna, brakowało  tylko radnego Mąkosy. Stwierdzono kworum i przystąpiono do "obrad".



 Przed zatwierdzeniem porządku obrad, przewodniczący RM odczytał wniosek w sprawie przeprowadzenia kontroli działalności burmistrza w temacie zakupu przez naszą gminę działki 53/1. Miałaby się tym zająć Komisja Rewizyjna, bo temat wydaje się być z tych mocno śmierdzących. Wniosek podpisało pięcioro radnych: A. Ocimek, R. Świerczyńska, M. Koski, M. Mordak i J. Chudy. Wprowadzenie do porządku obrad tego wniosku w formie projektu uchwały nastąpiło jednogłośnie. Czyli stało się oczywiste, że radni bezradni zagłosowali automatycznie, przyzwyczajeni, że to co im się proponuje, należy akceptować. Obojętne czy to jest mądre czy głupie, zasadne czy bezzasadne, ważne czy nie - łapki w górę.  Być może było to też wynikiem tego, że zaskoczony wnioskiem burmistrz nie zdążył bezradnych przeszkolić przed głosowaniem.


Potem nastąpiło sprawozdanie burmistrza z działalności między sesjami. Typowe mamrotanie, długie, nudne i bezpłciowe. Wyjątek stanowiła dwukrotnie odczytana informacja, że burmistrz uczestniczył ( 2 razy) w sprawie z powództwa prywatnego w Sądzie Rejonowym w Radomsku. Nigdy M. Naczyński nie informuje o rozprawach i ich wynikach w sprawach z oskarżenia publicznego, w których oskarżony lub obwiniony jest jako burmistrz. Nigdy nie wspomina o procesach jakie on funduje osobom niepublicznym. Ale fakt, że ktoś śmiał oburzyć się jego postępowaniem i poczuć się pokrzywdzony pomówieniami, więc go oskarżył, bardzo włodarza naszej gminy gniecie. Toteż trąbi o tym nie pierwszy raz i traktuje te sprawy jako swoje czynności służbowe. Całkowicie bezzasadnie i bezprawnie.



Po sprawozdaniach z prac komisji przyszła pora na blok uchwał. Z powodu kuriozalnej sytuacji w SP ZOZ-ie, do jakiej doprowadził burmistrz, w zastępstwie nieobecnych ( szefa i księgowej - bo ich nie ma), on omawiał sprawy tej jednostki. W tym czasie wyparował radny Dziuba i nie było go prawie godzinę. Zdążył na czas wrócić, jak przystało na serdecznego kolegę M. Naczyńskiego i jak mu zapewne nakazano. Głosowania uchwał szły gładko, czasem z różnym wynikiem, jak np. w sprawie nazwy parku. Omawiane skargi uznano za bezzasadne większością głosów, tak jak ustalono wcześniej. Żadne argumenty nie trafiały, nawet fragment pisma Wojewody został przez Naczyńskiego totalnie zlekceważony, co bezradnych oczywiście przekonało. Czas pokaże kto miał rację, 7 lipca, jak łaskawie poinformowano, kiedy to odbędzie się w Sądzie Administracyjnym rozprawa w związku z zaskarżonymi przez Wojewodę trzema punktami konsultacji społecznych. Tyle, że burmistrz swoimi pokrętnymi tłumaczeniami wyprowadzał skutecznie w pole większość obecnych sołtysów. Na szczęście nie wszystkich, komentarze były różne.



Ośmiesza się Naczyński uwagami, jak to Wojewoda sam sobie zaprzecza, albo jak to Wojewoda powinien poczekać jakiś czas ( do rozstrzygnięcia w WSA). Kto potrafi myśleć, ten już wie, jakie to rozstrzygnięcie będzie, ale czego wymagać od bezradnych i włodarza? Zwłaszcza że ten ostatni od dłuższego czasu jest w tak marnej kondycji.

 Ogólnie to jakaś dziwna przypadłość go dopadła, mianowicie burmistrz uzurpuje sobie prawo do pouczania. Nie tylko Wojewody, również inne osoby, np. obecne na sali obrad. Ostatnio uwziął się na  radnego Koskiego. Kilka razy w ciągu dzisiejszej sesji robił radnemu wykłady na temat kultury i jego powinności. Wszystko się bidokowi pomyliło, wszak to on jest od wykonywania ustaleń radnych. A poziomem kultury, sposobem wysławiania się, klarownością wypowiedzi to jeszcze dłuuuugo radnego Koskiego M. Naczyński nie dogoni. Albo nigdy, bo to kwestia genów i wychowania jednak.



 Widać na każdym kroku, że burmistrz sobie merytorycznie z radnym Koskim nie radzi. Toteż prócz trefnisia za stołem prezydialnym, ściągnął dziś na pomoc drugiego i usadził go przy drzwiach. Gdy nadeszła pora, prezes SPZP również palnął kazanie radnemu, podobno jako nauczyciel. Panie Karbownik, nauczyciel to pan jesteś ( albo byłeś) w szkole, dzieciom, które miały pecha spotkać pana na swojej drodze edukacji. Radny jest dorosłym i wolnym człowiekiem, to rób pan występy artystyczne w swoim stowarzyszeniu, a nie na sesjach. To jakieś kuriozum, że ktoś kto nie potrafi się normalnie zachować, usiłuje uczyć tych, którzy zachowują się o niebo lepiej. Ale jako że frazesy były podobnej treści co te znane nam z wystąpień burmistrza, wiadomo, kto prezesa nakręcił. Zastawianie czterema literami drzwi wejściowych też jest niekulturalne, panie Karbowniku. Jako nauczyciel powinien pan znać przynajmniej podstawowe zasady współżycia w społeczeństwie.

Materiał dźwiękowy:
Atak Karbownika na radnego Koskiego i odpowiedź radnego 

  Prezes Karbownik wyraził swój żal z tytułu, że radny Michał Koski do Rady wszedł z listy Stowarzyszenia Przyjaciół Ziemi Przedborskiej. Warto zapytać, dlaczego Karbownikowi nie jest żal za radnego Obarzanka, brudnego, śmierdzącego i często gęsto pijanego, który też startował z listy SPZP??? Może dlatego, że Obarzanek to radny mierny, bierny ale zawsze wierny panującemu??? A radny Koski zachowuje się tak jak na radnego przystało ???



 Gdy w bloku uchwał głosowano nad wprowadzonym do porządku obrad dodatkowym punktem, tj. wnioskiem aby Komisja Rewizyjna skontrolowała burmistrza w oparciu o dokumenty dotyczące zakupu działki, po raz drugi bezradni zadziałali jak wyuczone marionetki. Skoro jest coś czytane przez przewodniczącego, to zapewne burmistrz chce, aby przeszło. I uchwała przeszła jednogłośnie. Niesamowite widowisko, a chwilę potem pod surowym wzrokiem księcia - totalna konsternacja. Chyba potem, w przerwie nastąpiło szybkie pranie mózgów, bo żadnego z bezradnych nie dało się nigdzie zauważyć. Pewnie przebywali w jaskini lwa.



Jak zwykle aktywnością wykazali się dziś też dziś radni: A. Ocimek ( musiała wyjść wcześniej) i radny M. Mordak. Jednak ze względu na ataki personalne jakie musiał odpierać, wyjątkowym hartem ducha wykazał się dziś radny Koski. Proszę Państwa, zachowania niektórych osób na sali konferencyjnej człowiek o normalnej wrażliwości nie jest w stanie wytrzymać. To są chamskie popisy i pyskówki, do których bez mrugnięcia okiem dopuszcza prowadzący obrady. Obojętnie który to akurat jest, bo taka jest taktyka. Trzeba dużej siły woli, aby nie dać się sprowokować, bo i takie rzeczy się dzieją. Jak choćby  w stosunku do sołtysa wsi Zuzowy lub w stosunku do mieszkanki Przedborza, której bezradny krzykacz znieść nie potrafi. To zaczyna wyglądać chorobliwie. Pozwalamy sobie na taka diagnozę bo i burmistrz diagnozy stawia coraz częściej - publicznie.



 Wszelkie zarzuty dotyczące działalności burmistrza odpierane są wyuczonymi na pamięć formułkami. Że bezzasadne, że pomówienia, że donosy. Że opozycja, że utrudniają, że przeszkadzają. Do tego wspomniane pouczenia kierowane w lewo i w prawo, elaboraty, w których guru powtarza kilka razy to samo, a bezradni są zachwyceni że tak dużo i tak gładko. Że bez sensu i ze kłamie - tego nie pojmują.  Jest jeszcze w gadkach burmistrza  samochwalstwo graniczące z samouwielbieniem. Jak wiadomo, wymaga też bezwzględnego uwielbienia dla siebie od innych, tylko mu nie wychodzi. Nie toleruje żadnej, nawet najbardziej zasadnej krytyki i cierpi okrutnie, gdy ktoś ośmiela się wygłosić swoją niezależną opinię na temat tego co on wyprawia. Toteż gdy nadeszła pora przegłosowania absolutorium, mimo jego uzyskania większością głosów bezradnych, burmistrz minę miał nietęgą. Nie pomogły nawet kwiatki wręczane przez uroczą panią sekretarz.

 Przeciw głosowali radni Świerczyńska, Mordak, Chudy i Koski. Radnej Ocimek (też przeciwna) nie było na sali, ale jutro ma do protokołu sesji dołączyć swoje pisemne stanowisko i jego uzasadnienie. Radny M. Koski poprosił o głos, aby swoje stanowisko wyjaśnić i właśnie to dobiło burmistrza. Jak sam chwilę później powiedział, był zaszokowany. I palnął kolejną mowę umoralniającą. W tym czasie prezes SPZP pokrzykiwał w kącie sali: na litość Boga! na litość Boga! Jak przypadkiem nie rozdziera szat nad trumnami których nie ma, to wzywa imienia Boga nadaremno. Informujemy, że pan Karbownik nie został wysłuchany. Radny radził sobie z chamskimi atakami wspaniale i ze stoickim spokojem.



 Należy też zdawkowo wspomnieć o trzecim trefnisiu. Siedział na sesji, ale odnosiło się wrażenie, że nie bardzo rozumie o czym mowa. Troszkę zakłócał odbiór, coś mamrotał pod nosem, ale głośno się nie wypowiadał. Nie to, żeby był niemową, ale brylować to on potrafi jedynie wśród niektórych pań z z Klubu Seniora. Stamtąd z kolei mamy informację, że trefniś zamiast iść na imprezę po absolutorium, udał się na spotkanie wspomnianego Klubu i plotkował jak stara ciotka na temat osób, które jak to ładnie nazwał radny Koski: nie czołgają się na kolanach przed burmistrzem. Ploty, pomówienia i kłamstwa to u tego pana standard, a jego pseudonim w okolicy to "gumowe ucho".



 Wracamy jednak do spraw poważnych, bo szkoda czasu na byle co. Po przerwie, jak to przeważnie bywa na sesjach w przedborskim ratuszu, nastąpił punkt obrad "sprawy różne". My chcemy uwagę Państwa zwrócić na jeden fakt, mianowicie na obecność na sesji Komendanta przedborskiego komisariatu policji. Przyszedł w związku z pismem skierowanym do RM o wsparcie finansowe do zakupu pojazdu. Przedstawił krótko statystyki dotyczące działalności policjantów na naszym terenie i cel jaki mu przyświeca gdy prosi o pieniądze. Ale przekazał też wiadomość o fatalnym zachowaniu wobec policji jednego z radnych. Nazwisko nie padło, jednak  znając realia tutejsze i obyczaje poszczególnych radnych, doskonale można się zorientować o kogo chodziło. Jak powiedział pan Komendant, radny zachował się agresywnie, obscenicznie i wulgarnie.

Materiał dźwiękowy:





Pora się chyba zastanowić, co się dzieje w tej gminie jeśli chodzi o sprawy bezpieczeństwa. Burmistrz i jego marionetki zadzierają kolejno ze wszystkimi, którzy mają nam to bezpieczeństwo zagwarantować. Jest powszechnie znany konflikt ze strażą pożarną, sytuacja w publicznej służbie zdrowia jest skomplikowana od dłuższego czasu, a teraz zadziera się jeszcze z policją. Nie wszystko w tej kwestii jest osobistym dziełem burmistrza, ale kto w tej gminie dyryguje awanturniczą orkiestrą - wiadomo. Gdyby burmistrz zachowywał się przyzwoicie, to i jego marionetki by sobie nie pozwalały na zbyt wiele. Bo jaki pan, taki kram. I tylko wstyd, że w przedborskiej RM występują takie egzemplarze.


Dobrze, że ludzie od których nasze bezpieczeństwo zależy, robią swoje bez względu na ten cyrk. Bo niewyobrażalne jest aby i tą dziedzinę życia przejęło jedynie słuszne stowarzyszenie. Strach się bać, klakierzy i marionetki, a nade wszystko interesowne tchórze w służbie społecznej. Uchowaj nas Boże.



Na marginesie  relacji informujemy że obecna chwilami na sesji pani sekretarz ubrana była w suknię wieczorową, natomiast radna szwagierka wystąpiła w sali konferencyjnej ratusza w sukni plażowej. Gratulujemy serdecznie wyczucia.



 Radny Dziuba jak zwykle usiłował zaczepiać i wyśmiewać osoby niezależne, uciszał nie wiadomo kogo i jakim prawem, ale ten człowiek jest niereformowalny. Jemu nie da się wytłumaczyć, że zachowuje się chamsko i idiotycznie, bo on zdaje się być dumny ze swoich wybryków. Podobnie jak prezes SPZP, na szczęście bywa mniej. Ani jeden ani drugi zdaje się nie zauważać, że nikt się nimi nie zachwyca, a wręcz przeciwnie, ich zachowanie jest komentowane identycznie jak wybryki burmistrza. Ot, choćby w stosunku do mieszkańca Przedborza, pana Huberta Stańczyka - rechot i lekceważenie tematów poruszanych przez niego, to tylko dowód na totalny brak wychowania i brak szacunku do kogokolwiek poza sobą i swoimi klakierami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.