wtorek, 26 lutego 2019

Mój komentarz subiektywny do dzisiejszych obrad radnych

Dzisiaj obradowali przedborscy radni. Jako że wśród licznych zajęć akurat trafiła mi się luka "że tak powiem", poszłam posłuchać sobie. Żeby zawsze z grubsza wiedzieć co w trawie piszczy. 

Porządek obrad, oprócz stałych pozycji, tym razem przewidywał podjęcie ponad 40 uchwał, więc sesja trwała długo. Zgodnie z moją wcześniejszą zapowiedzią, nie będzie relacji z jej przebiegu. Kto ciekawy, niech sobie obejrzy nagranie ( jak zamieszczą). To co właśnie czytacie, to moja satyryczna, tfuuu ... subiektywna ocena wydarzenia. Wybiórcza. I tyle. 

Nie było dziś przewodniczącego RM, K. Zawiszy, więc obrady prowadził wiceprzewodniczący, radny H. Wnuk. Do czytania miał bardzo dużo, niestety. Bo nadal idzie mu to słabo. Mili Czytacze, ja nie jestem złośliwa. Nie chodzi mi o to, żeby radnemu wytykać pomyłki dla własnej satysfakcji. Chodzi mi o to, że jak się coś źle przeczyta, to zmienia się sens tekstu. Albo wychodzi jakieś kuriozum. Sami to oceńcie: 

"spory między organami sołectwa wynikające na tle interpretacji niniejszego Statutu reprezentuje Burmistrz Przedborza". 



Doprawdy ... rozumiem, że jak pada słowo "spory", to natychmiast kojarzy się z osobą burmistrza "naszej małej ojczyzny". Rozumiem, bo tego nauczyło nas życie w tej gminie. Ale "reprezentuje spory"? Toż to się kupy nie trzyma! I o co kaman? 

Takich pomyłek wyłapałam więcej, nawet je sobie wynotowałam, jednak odpuszczam. Bo cytowanie ich tutaj i tak niczego to nie zmieni. Ci ludzie są pewni swojej nieomylności, a ta pewność wynika z faktu, że mają w RM większość. "Dla mnie" to w kwestii poprawnego mówienia i czytania żaden argument, dla nich widocznie tak. 

Gdy radny Wnuk nie czytał, tylko zmuszony był powiedzieć coś samodzielnie, nad wszystkim czuwał siedzący tuż obok radny Jarosz i podpowiadał. Było to i widoczne i słyszalne i pewnie nawet koleżeńskie, ale! Niestety radny Jarosz też kaleczy czasem mowę ojczystą. I nie wiem z jakiego powodu, bo chyba zaraźliwe to nie jest, ale błędy językowe robi takie, jak przewodniczący Zawisza. Dziś palnął np. "kontrol", więc specjalnie dla niego małe wyjaśnienie: 

Panie radny Jarosz: TA KONTROLA, nie ten kontrol ( rodzaj żeński, podobnie jak bita szosa, a nie bitaszos). Jeżeli "kontrol" to z końcówką "er", ale wtedy to zawód, funkcja - kontroler. 

Już wspominałam, że mnie to razi. Uważam, że jak ktoś mówić nie umie, to powinien milczeć. Sorry za szczerość. Albo nie sorry, bo racja jest po mojej stronie. Jeszcze dobra rada za friko: należy dużo czytać ( rzeczy wartościowych i na poziomie), to problem sam się rozwiązuje. 

Będę teraz chwalić radnego Pawła Ziębę. Jest merytoryczny, dociekliwy i spokojny jak ocean. Bierze pod lupę każdą sprawę i bada ją wnikliwie pod kątem zgodności z obowiązującymi przepisami. To wkurza i widać kogo. Oczywiście burmistrz nie wytrzymuje ani słusznych uwag, ani niewygodnych pytań i jak to już się stało tradycją w tej nieszczęsnej gminie - przysr ... pardon, przygaduje radnemu. Te przysr... jeszcze raz pardon, przygaduchy polegają głównie na tym, że się obecnych na sali usiłuje przekonać, że radny przeszkadza i że to czego się "doczepia"( cytat) to są głupoty. A gdy burmistrzowi zabraknie tego rodzaju "argumentów" ( cudzysłów zamierzony), to po prostu kłamie. Coś wymyśli i jedzie po bandzie. Niestety radnego Zięby wyprowadzić z równowagi się nie da, nawet takimi metodami. 



Skoro już mowa o "argumentach" włodarza naszej gminy, to według mojej ( subiektywnej oczywiście) opinii, burmistrz nigdy nie zrozumie, że jego "prywatne wycieczki" pod adresem niewygodnych mu osób, nigdy nie odniosą zamierzonego skutku. W stosunku do żadnej z atakowanych osób. Jeśli zaś chodzi o jego kłamstwa, to również subiektywnie stwierdzam, że nie znam nikogo, kto kłamie z taką łatwością jak burmistrz Przedborza. Smutne. 

Radna Alicja Ocimek również zadała dziś kilka pytań, ale zamiast zwyczajowego: "a pani to zawsze", dostawała w miarę normalne odpowiedzi. W związku z czym wypada mi podkreślić, że agresja wypowiedzi pana Naczyńskiego została skutecznie wytonowana. Jeszcze nie jest idealnie, ale jest lepiej niż było. Doceniam. Również swoją rolę w tym procesie ( tonowania). Nie bez znaczenia jest również fakt, że sesje są nagrywane. Już nie ma takich występów estradowych jak w poprzedniej kadencji. I bardzo dobrze, bo obciach był na całą okolicę. 

Chcę jeszcze dodać, że osobiście wypowiedzi tego rodzaju, obojętne do kogo skierowane, odbieram zawsze jednoznacznie, jako próby ograniczenia praw obywatelskich gwarantowanych nam wszystkim ( poszkodowanym tymi wypowiedziami) przez Konstytucję. Próby nieskuteczne jak wiadomo. Za to źle świadczące o tym, który je podejmuje. 

Po bloku uchwał nastąpiła przerwa, a następnie punkt porządku obrad, na który czekałam cierpliwie przez chyba 3 godziny. Gdy już radni, a potem sołtysi wypowiedzieli się w sprawach różnych "że tak powiem" w skrócie, udzielono mi głosu. Pozwoliłam sobie w związku z wcześniejszą dyskusją na temat brukowca, zwanego dla niepoznaki Biuletynem Miasta i Gminy Przedbórz", wręczyć skromny upominek burmistrzowi Naczyńskiemu. Przypomnę krótko o co kaman: w brukowcu jaki wydaje przedborski UM, często zamieszczane są "artykuły" ( głównie autorstwa pana Naczyńskiego), które nigdy nie powinny się tam znaleźć. Podczas poprzedniej sesji RM, Klub Radnych Niezależnych przedstawił stanowisko w tej sprawie. Mimo że wszystkie odczytane wtedy uwagi i zarzuty były słuszne, burmistrz odpowiedział w typowy dla siebie sposób, przekonując, że postępuje słusznie. Nie mogłam się z tym zgodzić, podobnie jak radni z klubu. A ponieważ byłam niedawno w swoich rodzinnych stronach, przywiozłam specjalnie dla burmistrza Gazetę Rybnicką, żeby sobie w wolnej chwili zobaczył, jak takie wydawnictwo powinno wyglądać. Gazetę pan Naczyński przyjął a nawet podziękował. Czy do niej zajrzy - nie wiem. Czy skorzysta - też nie wiem. Za to wiem na pewno, że racji mi nie przyzna. Dlatego dzisiaj poinformowałam pana burmistrza, że po zakończeniu sprawy w wydziale karnym, skieruję do sądu prywatny akt oskarżenia z powodu obrażania mnie, pomawiania i znieważania w gminnym brukowcu. 

Prezent został wręczony z odpowiednim komentarzem z mojej strony, kto ciekawy, to sobie obejrzy. Wspomniałam tu o tym tylko dlatego, że zaraz potem, nie prosząc o udzielenie głosu, przemówiła jedna z pań sołtysek. W sprawie zgody, unikania nienawiści, ect. Nie wiem komu "przywalała", nie poczuwam się szczerze mówiąc. Ponieważ po pierwsze primo ja nigdy nikogo w swoich publikacjach w taki paskudny sposób nie potraktowałam ( jak się mnie opisywało w brukowcu). A po primo drugie: przypuszczam, że pani sołtys nie zna nawet połowy faktów, jakie w tej gminie miały miejsce w niedalekiej przeszłości. Trudno, póki co, jak widzicie - milczę w pewnych kwestiach. Ale spoko, do czasu! 

Były jeszcze inne tematy i sprawy omawiane podczas dzisiejszej sesji, ale mój artykulik jest (jak już wspomniałam ) subiektywny i wybiórczy, więc ja na tym co wyżej poprzestanę. Pozdrawiam swoich wiernych Czytelników, mimo, że bywają bardzo niecierpliwi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.