piątek, 14 grudnia 2018

Nasi drodzy wybrańcy

Skoro nie przychodzicie mili Czytacze na obrady, to ja Wam przybliżę nieco temat. Bo nie wierzę, że Was to całkiem nie interesuje. Najpierw pan radny Zawisza, ze względu na funkcję jaką pełni. Teoretycznie dyrygent orkiestry ( to przenośnia). 

W praktyce wygląda to inaczej. Moim zdaniem podlega, albo ulega innemu dyrygentowi. Więc jest dyrygentem, pardon - przewodniczącym kiepskim. Pomijam "koleżanków i kolegów", choć oficjalna gadka powinna być w miarę poprawna. Pomijam denne stwierdzenie: "to jest pana zdanie i tylko pana zdanie", bo zdanie pana Zawiszy też jest jego zdaniem, i tylko jego zdaniem. Ewentualnie zdaniem burmistrza. Ale cała reszta też jest trudna do strawienia. 

Ja oczywiście nie jestem obiektywna. W konkretnych realiach, po latach obserwacji, po wielu wpadkach pana przewodniczącego, mam fatalną opinię na jego temat. Poza tym, tak się złożyło, że napatrzyłam się na pana Zawiszę w ostatnim czasie więcej, w innych okolicznościach "że tak powiem" i analogie same mi się nasuwają. Więc nie jestem obiektywna, ale radny Zawisza jest jeszcze mniej obiektywny, z powszechnie znanych powodów. 




Prywatnie go ani nie znam, ani nie jestem chętna do poznania. Prywatnie go też nie oceniam, bo to nie moja sprawa i nie mój kłopot. Ale to co widzę podczas "obrad" przedborskiej RM oceniać mogę. I nie podoba mi się. Bardzo mi się nie podoba. 

Wczoraj w ratuszu odbyła się sesja nadzwyczajna, a zaraz potem dokończenie obrad komisji łączonych RM. Chodzę na te widowiska, nie dla pana Zawiszy, tylko dlatego, że interesują mnie sprawy społeczne. Chcę wiedzieć ( i mam prawo) co się w tej gminie dzieje, jak wydawane są publiczne pieniądze, jakie są priorytety, jak traktuje się sprawy obywateli i co sobą prezentują super wybrańcy naszego super świadomego społeczeństwa. Świadomego przed wyborami i niezadowolonego po wyborach. Ołłł yes! 

Dlaczego jest jak jest? Bo od lat większość w przedborskiej RM moim zdaniem stanowią ludzie nieodpowiedni. Siedzą jak na tureckim kazaniu, nawet nie wykazują zainteresowania tym co się dzieje gdy się dzieje, podnoszą ręce kiedy się tego od nich oczekuje i na tym ich rola w zasadzie się kończy. Nawet dla oka ( np. mojego, bo wiadomo że ja to tu skomentuję) nie starają się zachować jakichś pozorów kompetencji. 

Wczoraj też tak było. 

Sesja nadzwyczajna ( chodziło tylko o tryb jej zwołania, bo powód był prozaiczny i typowy dla "naszej małej ojczyzny") i obrady komisji łączonych, to było tylko kolejne odfajkowanie koniecznych uchwał. Jednomyślna strona stołu milczała, wyjąwszy radnych zajętych prywatnymi rozmowami, tych samych co zawsze. Zero wątpliwości w podejmowaniu decyzji przy głosowaniach, zero pytań merytorycznie związanych z tym o czym była mowa, zero dyskusji. Ja powiem tak: ze strony tych, którzy zasiadali w RM w poprzedniej kadencji, niczego innego się nie spodziewałam. Ale reszta ... ? Myślałam, że będzie bardziej samodzielna. Mimo wszystko, czyli mimo tego kto ich do kandydowania namówił i wystawił. Zwłaszcza nauczyciele mnie rozczarowali, bo chyba coś kumają z tego co się omawia? Sorki za szczerość, ale wrażenie jest jednoznaczne. Cały czas mowa o tych jednomyślnych, z prawidłowej strony stołu. Ciasno tam jest, ale na bardzo wyrównanym poziomie "że tak powiem". 



Vis - a- vis ( panie przewodniczący RM, to się wymawia "wizawi" a nie "wizawis", bo nikt nie zawis/ł, a pan wiso i wiso za każdym razem) siedzi opozycja. Skromna liczebnie, ale jakże inna od "koleżanków i kolegów" z naprzeciwka. Skupieni, merytoryczni i konkretni. Co? Że niby z tamtych niektórzy nowi w Radzie i dopiero się uczą? A z tych to niby nie? Dwoje ( A. Ocimek i M. Kieruzal) w RM już zasiadało, a dwoje ( E. Jadowska i P. Zięba) radnymi są po raz pierwszy. I niczym się jedni od drugich nie różnią. Z tej czwórki, bo od tamtych różnią się bardzo. Bo jak się jest bystrym i kumatym, w dodatku skupionym na tym co się dzieje, to się załapuje bez problemu. Co widać, słychać i czuć. 

Wysoka Rado, pytanka mam. Po co wybieracie na swojego przewodniczącego człowieka, który w poprzedniej kadencji tak się skompromitował ( % ), sesje prowadzi stronniczo, gada nieskładnie choć zgodnie z wytyczoną linią i bywa bezczelny w stosunku do radnych i obecnych na sali obywateli? W dodatku kaleczy język polski, a ja czuła na czystość mowy ojczystej cierpię okrutnie słysząc o bitaszosie, wisaniu albo co gorsza żyłce pier*****. I ten lekceważący sposób mówienia ... Wczoraj wyszłam z sali obrad wcześniej, bo już znieść nie mogłam takiego zachowania. Odporna jestem, ale do pewnych granic jednak. 

Po co wysoka Rado wybraliście na przewodniczącego KSO radnego Jarosza, skoro on nawet obrad komisji poprowadzić nie potrafi? Obok siedział "podpowiadacz" ( w zastępstwie głównego podpowiadacza) i usiłował ratować sytuację, ale i tak było słabo. 

Wysoka Rado, widzieliście gdzie usiadł radny powiatowy M.Koski przybyły na obrady, a gdzie usadowiła się radna powiatowa W.Janosik? Za stołem prezydialnym, lyyytości, siadła i lukała to w prawo to w lewo. ,Dlaczego nikt nie zareagował na to kuriozum? 

Zanim wyszłam, z uwagą wysłuchałam wszystkiego o czym była mowa. A więc tego, co dotyczy konieczności zwrotu przez gminę sporej kwoty w związku z zaleceniami pokontrolnymi instytucji dotującej termomodernizację budynku UM i szkoły w Górach Mokrych. Oraz tego, co się tyczy sprawy Państwa Z. Akurat te dwie sprawy najbardziej mnie interesowały. 

Panie Z. ponownie były obecne na sali, a przewodniczący RM ponownie gadał to samo co poprzednio. Że na wiosnę. Ale! Trafiła kosa na kamień, bo radny P. Zięba przedstawił bardzo konkretną propozycję choć częściowego rozwiązania problemu. I to właśnie wtedy nastąpiła totalna kompromitacja ( w moich oczach) radnych z jednomyślnej strony stołu. Radni E. Jadowska, A. Ocimek i M. Kieruzal włączyli się do dyskusji, a zapytani o zdanie radni z naprzeciwka ... ciężko mi to napisać: ani me, ani be ani kukuryku. No ja nie wymagam, żeby każdy był orzeł jak Zięba, ale nic? 

To już tylko na marginesie dodam, że pani skarbnik nie potrafi wprost odpowiedzieć na żadne pytanie radnych. Tak kołuje i owija we flanelę, że ja się też gubię, choć kumata jestem. A wniosek z tego ( mój) jest taki: nie kcom, to nie zrobiom. Przewodniczący niby obiecuje, ale nie wydaje mi się aby miał w tej sprawie moc decyzyjną i sprawczą. Jednak o doprowadzenie wody i kanalizacji do posesji rodziny Z. za bardzo już się nie martwię, bo Ptak jest skuteczny. Nawet w niesprzyjających okolicznościach. 

Tyle na ten moment, ale CDN. 

Na zakończenie deko prywaty, bo to zawsze łagodzi ostrość moich wpisów. 

Mili Czytacze, czy wiecie, że w przedborskiej szkole odbył się "wykład" na mój temat? Nie tylko na mój, ale za innych nie będę się wypowiadać. No więc tak: ja to wiem z relacji, ale bardzo wiarygodnej. Na lekcji geografii była o mnie mowa. Niby bez nazwiska, ale z racji wcześniejszych, równie idiotycznych co ten wykładzik - publikacji i publicznych wypowiedzi, młodzież - tak uważam - wiedziała o kogo kaman. 

I teraz słuchajta ludziaszki miłe: nie przedstawiono mojej osoby jako bohatera, który cierpi szykany za wolność Waszą, w ramach historii Przedborza najnowszej. Tylko zaserwowano to, co już wszyscy znacie, o tych niby fałszywych papierach. Dzieciom w szkole, pardon - młodzieży. Śmiać się czy płakać, cholera jasna? 

To mi się oczywiście nie spodobało i uznałam za stosowne udać się do szkoły z interwencją. Bo tak się składa, że moja maszynka do tolerowania, wybaczania, zapominania - niestety uległa awarii. I skończyły się dobre czasy bezkarności. 

W tej gminie są dwie możliwości zwalczania oszczerstw, pomówień i prób poniżania: albo sąd, albo publikacje. Ze względu na fakt, że w szkole pomawiała nie osoba, która ma już ze mną dwa procesy karne( jeden w trakcie, drugi w przyszłości), wybrałam tą drugą możliwość. Bo mam dobre serce - jeszcze. Co nie wyklucza, że jak się to powtórzy ... 

No!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.