piątek, 28 grudnia 2018

Cuda, cuda ogłaszają!

Panie przewodniczący RM! Ja wiem co to jest bita droga. Ale pan chyba nie wie, że jak "bita" ( a nie "bity"), to rodzaj żeński. A jak rodzaj żeński, to SZOSA a nie SZOS. Ta droga - ta szosa. Ona - szosa. Usiłowałam to wczoraj panu wytłumaczyć, ale bezskutecznie ... 

Przyznaję, że już kiedyś nabijałam się z tego bitegoszosu ( bitaszosa?) okrutnie, bo nie ogarniam, skąd pan czerpie pomysły na tego rodzaju słowotwórstwo. A przede wszystkim nie ogarniam dlaczego i po co? Może się tu wytłumaczę. Wszak ( za Słowackim) prócz tego, że "chodzi mi o to, aby język giętki powiedział wszystko co pomyśli głowa", chodzi mi też o to, aby dało się to zrozumieć. Bo jak przychodzę, to żeby posłuchać, a jak słucham, to ... ? Yes! Pragnę wiedzieć o co kaman! Tymczasem ... panowie za stołem prezydialnym miewacie zbyt często problemy z klarownym przekazywaniem tego, co wasze głowy pomyślą. Zwłaszcza pan i pan burmistrz. No nie kumam. I to nie jest moja wina. 

Doceniam, że - jak pan powiedział, chciał pan żebym jeszcze z czegoś się mogła pośmiać, ale doprawdy ... zbytek łaski. Bo i bez tego jest widowiskowo. Nawet jak już nie ma wśród was tego, który odstawiał największe komedie. Natomiast kaleczenie mojej mowy ojczystej boli mnie jak cholera. Proszę to na przyszłość brać pod uwagę, bo uznam, że robicie to celowo i złośliwie. Żeby mnie serducho bolało. 

Panie przewodniczący! Jak pan proponuje wprowadzić do porządku obrad dodatkowe trzy punkty, to niech pan potem z łaski swojej odczytuje TE PUNKTY , a nie ICH ( tych punktów). Normalnie, po polsku: "odczytam JE" i po wsiem. Dobra, odpuszczam, błędów było więcej, pośmialim się z radnym powiatowym Koskim i liczę na poprawę. Z powodu jak wyżej. 


Mili czytacze, odchodzę od relacji z przebiegu sesji przedborskiej RM, ponieważ te sesje są obecnie nagrywane ( wizja i fonia) i można je sobie obejrzeć. Na żywo, albo za jakiś czas w archiwum. Tutaj: 



Czyli: wszystkie tematy ważne, uchwały które modelują nam życie w "naszej małej ojczyźnie", merytoryczne wypowiedzi i dyskusje - macie chronologicznie podane na tacy. Co prawda przemieszane czasem z czymś śmiesznym albo groteskowym, ale kto chce, ten wyłapie. 

Ja, zamiast relacji, proponuję w swoich tekstach sceny komiczne + komentarze. Taką mam fantazję. Subiektywnie, ale kto komu broni to samo oceniać subiektywnie całkiem inaczej? A potem będzie można porównać czyj subiektywizm był jednak obiektywny ( po zapoznaniu się z nagraniem, czyli już bez żadnego subiektywizmu). Sorki, konstrukcja poprzedniego zdania jest zamierzona, aby zrozumieli też ci, których ja zrozumieć nie potrafię. Reszta jakoś dojdzie do sedna. To teraz do rzeczy: 

Genialne było przekonywanie obecnych na sali że 14 dni to jest 5 dni. Z czymś takim spotkałam się po raz pierwszy. I takie rzeczy tylko w Przedborzu! Podziwiam głównego dyrygenta tej marnej orkiestry, że bez problemu przekonał do tej bzdury radnych zakolegowanych. Owszem, za pomocą radcy prawnego, ale to nie zmienia faktu. Miałam jakąś nikłą nadzieję w stosunku do 2-3 radnych z obozu zakolegowanego, ale wczoraj ta nadzieja zdechła ostatecznie. Można oczywiście powiedzieć, że ja, osoba bez stosownego ( zdaniem burmistrza) wykształcenia, nie ogarniam tego, co po prawidłowej stronie stołu ogarniają nie tylko magistry ale i reszta. Ale! To co wczoraj zostało zapodane, kłóci się i z matematyką i z logiką i z oczywistą oczywistością. 

Podoba mi się Klub Radnych Niezależnych. Zauważyłam, że burmistrzowi się nie podoba. Jak wiadomo, burmistrzowi nie podoba się nikt ani nic, co ma choćby deko odmienne zdanie niż on. Zdziwiłam się czymś innym. Na pierwszej sesji RM obecnej kadencji, burmistrz nie zrozumiał wypowiedzi radnej Ocimek. Tak myślę, bo w swojej "odpowiedzi" totalnie ją zmanipulował. A dziś, po jakimś czasie, okazało się że jednak zrozumiał. Dało się to wyraźnie odczuć, gdy mówił o podziałach radnych. A mówił w odniesieniu do Klubu Radnych Niezależnych "oczywiście". 

Muszę w tym momencie zaprotestować co do meritum: podział radnych na zakolegowanych i pozostałych dokonał się znacznie wcześniej panie burmistrzu. Już przy zajmowaniu miejsc za stołem prezydialnym. I zadam teraz pytanie, na które odpowiedzi nie uzyskam, ale se zadam: kto!?!?!? Kto doradził radnym wybranym do RM po raz pierwszy, żeby usiedli po odpowiedniej stronie stołu? Bo przeca i ciasno i chyba myślenie samodzielne wykluczone ... Sorki, tak domniemywam, bo dziwnym trafem, wszyscy jednakowo głosują, bez względu na interes społeczny albo omawiane zagadnienie ... 



Wracam. 

No więc podoba mi się opozycja. Widać, że myślą ( głównie o mieszkańcach miasta i gminy) i pracują. Na sesji o której tu mowa, dwukrotnie przedstawili stanowisko Klubu. Raz w sprawie budżetu ( brawo za argumenty!) i drugi raz w sprawie biuletynu. Biuletynu, w którym burmistrz za publiczne pieniądze publikuje swoje prywatne opinie. Pierwsze pismo odczytał radny P. Zięba, drugie radna A. Ocimek. 

W czasie czytania, zamiast skupić się na treści, burmistrz krzywił się niemiłosiernie, co moim zdaniem świadczy dobitnie, że w podziale na radnych naszych i waszych "maczał palce". Taaa ... słyszałam, że jeszcze ma suche ( suchar taki). Ale: jak pyta albo mówi ktoś z prawidłowej strony stołu, to burmistrz skupiony słucha i odpowiada z należytym szacunkiem. Nawet jak chodzi o jakieś duperele. A jak ktoś z opozycji zabiera głos, to widać ... tak, tak WIDAĆ! że burmistrz kombinuje jak w "odpowiedzi" ( cudzysłów zastosowany z rozmysłem) - "dokopać" i owinąć wełnę w bawełnę, a bułkę w bibułkę. Yes, na tym polegają te "odpowiedzi", co mili Czytacze możecie sami sprawdzić na nagraniu. Burmistrz notuje to, do czego chce się odnieść i potem jedzie po bandzie. Najczęściej bez składu i ładu - sorry za szczerość. 

Ponieważ dziś była też mowa o sprawie, która mnie dotyczy, pozwoliłam sobie zabrać głos. Nie po to by przekonać tego, którego przekonać się nie da. Tylko po to, żeby nie udawał, że nie zna mojego stanowiska w tej kwestii. Bo podobno nie czyta tego co piszę, choć to, co czasem mówi, raczej tego nie potwierdza( że nie czyta). No to jak nie czyta, to usłyszał. Wiem że dotarło, bo "odpowiedział". 

Zastanawia mnie tylko, dokąd ta technika/metoda zmierza? Policja pomawiana, prokuratura pomawiana, sąd pomawiany, pani poseł pomawiana ... Panie burmistrzu! Doprowadził pan do tego, że przewodniczący RM zaplątał się we własne słowa, gdy usiłował pana bronić. A przecież nie ma takiej potrzeby! Ja nie atakuję ani nie wyrokuję. Siedzę spokojnie na dupie i czekam co będzie dalej. Jeszcze jedno: to co mówię w tej sprawie, to nie jest moje zdanie. Mam wyrok, mam jego uzasadnienie i mam trochę z akt pokserowane. Nic z tych DOKUMENTÓW nie jest mojego autorstwa! 

Mili Czytacze, czasem na te posiedzenia przychodzi mieszkaniec, którego osobiście nie trawię ze względu na zaszłości "że tak powiem". Oraz na to, że pewne kwestie nie zostały nigdy ani wyjaśnione, ani załatwione (ze mną) magicznym słowem. Ale! To że kogoś nie lubię, nie znaczy, że nie doceniam widowiska, jakie ten mieszkaniec robi z mniej kumatych uczestników obrad. Dziś padło np. proste pytanie: dlaczego przedborska RM nie posiada adresu e-mail i ... nastąpiła totalna konsternacja wywołanego do odpowiedzi przewodniczącego RM. No jak się nie śmiać? Potem nastąpiła wymiana zdań między mieszkańcem a burmistrzem i zrobiło się jeszcze zabawniej. Szczegóły - na nagraniu. 

Muszę też wspomnieć o innym mieszkańcu, który na początku sesji, widząc, że burmistrz się dożywia za stołem prezydialnym, życzył mu donośnie smacznego. Majstersztyk: smacznego panie burmistrzu! Ale adresat chyba nie zrozumiał, bo choć podziękował - konsumpcję dokończył. 

Chciałam zapytać pana burmistrza co znaczy: "możliwości przypuszczeniowe", ale już mi się go w pewnym momencie żal zrobiło i odpuściłam. Za to zwróciłam uwagę na życzenia składane sołtysom. 



Było tak: radni Zawisza i Jarosz rozlali szampany i ( chyba) co by nam z radnym Koskim nie przyszło do głowy się poczęstować, z tacą pełną kieliszków- fru do sąsiedniego pomieszczenia. Spoko, ja nie jestem łasa na alkohol, zwłaszcza w budynku UM. Jak kieliszki wyszły, to za nimi wyszła część sołtysów. Wtedy burmistrz, będący już prawie jedną nogą poza salą obrad, odwrócił się na pięcie i tym ( sołtysom) którzy jeszcze się ostali, życzył. Wesołych świąt i wszystkiego dobrego w Nowym Roku. Nie wiem jak radny Koski, ale ja poczułam się wyróżniona, bo z braku większości adresatów życzeń, odczułam, że to też do mnie było. A musicie wiedzieć mili Czytacze, że ja od burmistrza ostatnio wysłuchuję same przykre słowa i kłamstwa, nic normalnego czy życzliwego... 


No to się kurde wzruszyłam nieco. I w takim nastroju dotarłam do domciu po zakończeniu obrad.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.