wtorek, 20 lutego 2018

Dlaczego rodzice płacą za posiłki dzieci, kiedy ich nie ma w Przedszkolu?

Jakiś czas temu skontaktowało się ze mną kilku rodziców, których pociechy uczęszczają do Przedszkola Samorządowego w Przedborzu. Zgłosili problem tam istniejący, a związany z odpłatnościami za posiłki, których ich dzieci nie jedzą ze względu na swoją nieobecność w placówce. 


W szczególe, chodzi o pierwszy dzień nieobecności dziecka w przedszkolu. 

Zobrazuję to przykładem:

Poniedziałek – dziecko po powrocie z przedszkola, poczuło się źle, rodzice stwierdzają, że we wtorek nie wyślą dziecka do przedszkola. 

Wtorek – rano idą z dzieckiem do lekarza. Po wizycie, dzwonią do przedszkola i informują, że ich dziecko na zajęcia nie przyjdzie, ponieważ jest chore. Pomimo tego, że dziecko nie przyszło do przedszkola i nie zjadło np. obiadu, to rodzicom dolicza się ten obiad do rachunku, i każe za niego płacić. A jak się zasiedzą z dzieckiem w kolejce do lekarza, np. ze względu na epidemię grypy, która zwiększa liczbę pacjentów, i nie poinformują Przedszkola przed godziną 10 rano, o tym, że dziecko zachorowało i nie przyjdzie do placówki, to zapłacą za niezjedzony posiłek również z środy!

Słowa rodziców potwierdza dyrektorka jednostki, B. Wodzicka:

„Rodzice ponoszą koszt za posiłki dziecka w pierwszym dniu nieobecności dziecka. Jeśli rodzic zgłosi nieobecność dziecka danego dnia do godz. 10.00 następnego dnia nie będą naliczane koszty posiłków.”

Czyli aby nie zapłacić za posiłki, których dziecko nie zje, bo go nie ma w przedszkolu, to (mając na względzie powyższy przykład), to rodzic musiałby poinformować Przedszkole przed godziną 10 rano w poniedziałek… 

Na jakiej podstawie nalicza się w ten sposób rachunki za wyżywienie?

Zapytana na tą okoliczność B. Wodzicka, twierdzi, że:

„(…)wszystkie kwestie związane z wyżywieniem w Samorządowym Przedszkolu w Przedborzu regulowane są Umową Nr 5/2017 zawartą w Przedborzu w dniu 16.08.2017 r. pomiędzy Gminą Przedbórz ul. Mostowa 29, 97-570 Przedbórz NIP 772 22 60 234 , Samorządowym Przedszkolem ul. Mostowa 39, 97-570 Przedbórz a Stowarzyszeniem Przyjaciół Ziemi Przedborskiej z siedzibą w Przedborzu, 97-570 Przedbórz ul. Mostowa 37B. Umowa została zawarta na dostarczanie i wydawanie posiłków dla dzieci z Samorządowego Przedszkola w Przedborzu”.

Pozwoliłem sobie przeczytać umowę, o której wspomina B. Wodzicka i nie wynika z niej nic, co nakładałoby na rodziców obowiązek płacenia za posiłki, w sposób wyżej opisany. 


Umowa jest bowiem zawarta między Przedszkolem, reprezentowanym przez B. Wodzicką a Stowarzyszeniem Przyjaciół Ziemi Przedborskiej. Rodzice nie są jej stroną. Są natomiast stroną umowy zawieranej z Przedszkolem na okoliczność uczęszczania ich dziecka do tej placówki. Z paragrafu 4 punkt 2 takiej umowy, wynika, że rodzice nie powinni ponosić kosztów wyżywienia dziecka za każdy jego usprawiedliwiony dzień nieobecności w przedszkolu. Uszczegółowiając, chodzi o to, że nadpłaty, powinny być rodzicom zwracane w miesiącu następnym, ale z przedstawionej przez rodziców wersji, nikt im nie zwraca pieniędzy pobranych za niezjedzone posiłki za pierwszy (ew. drugi dzień nieobecności):

„W przypadku nieobecności dziecka w przedszkolu przysługuje rodzicom zwrot stawki żywieniowej za każdy dzień nieobecny usprawiedliwiony dziecka, zwrot dokonywany jest w następnym miesiącu.”



Nie wiadomo również, jak się ma zapis z umowy, oraz niezgodne z nim żądania wobec rodziców o płaceniu za posiłki, z pierwszego ( a nawet i drugiego dnia) nieobecności, do zapisu w Statucie Przedszkola:

str. 17, paragraf 11, punkt 8, ustęp 4:

„w przypadku nieobecności dziecka w przedszkolu powyżej 3 dni, przysługuje rodzicom zwrot stawki żywieniowej za każdy dzień nieobecności dziecka, zwrot dokonywany jest w następnym miesiącu”.

Zapis z umowy Przedszkola z rodzicami przeczy oczekiwaniom dyrekcji co do płacenia za posiłki podczas nieobecności dziecka, a jednemu i drugiemu przeczy zapis ze Statutu. Kto inny za taki bałagan może być odpowiedzialny, jeśli nie dyrekcja placówki? 

Czyj zatem tutaj interes się liczy, i czyj interes jest reprezentowany przez B. Wodzicką? 

Chyba nie dzieci i nie ich rodziców? Czy aby nie Stowarzyszenia jedynie słusznego w tej Gminie? Które stać było utworzyć etat dla prezesa Karbownika – z jednej strony – a z drugiej sięga po pieniądze za niezjedzone posiłki, bo jak twierdzą zainteresowani sprawą rodzice, jak sięgać nie będzie, „to interes z cateringiem przestanie być opłacalny”. 

Jak twierdzi jeden z rodziców, nie chodzi o kwotę, bo te nie są w przeliczeniu na jeden posiłek olbrzymie, ale chodzi o zasadę , i pyta: „dlaczego mam płacić, za coś czego moje dziecko nie jadło?”

Rodzice o sprawie rozmawiali z przedstawicielem SPZP. Miano uzgodnić, że opłat za posiłki podczas pierwszego dnia nieobecności dziecka, naliczać się nie będzie… i trwało, to ok. 5 dni… Z początkiem grudnia wróciło stare… bo „SPZP, się nie opłaci”.

Z tego co przekazali mi rodzice, inaczej sytuacja ma wyglądać w stowarzyszeniowym przedszkolu GUMIŚ , które zostało wpuszczone ze swoją działalnością, pod „strzechę” przedszkola publicznego. Jak usłyszałem od jednej z matek, która ma dziecko w Gumisiu, zgodnie z zawartą umową, aby nie płacić za posiłek, należy zgłosić nieobecność dziecka do godziny 9 rano, dnia w którym dziecko do przedszkola nie przyjdzie:

"Par. 8:

1.W przypadku zgłoszonej nieobecności dziecka do godziny 9.00 pierwszego dnia nieobecności, odliczana jest stawka żywieniowa w wysokości określonej w umowie."



Tym bardziej irracjonalna wydaje się zasada wprowadzona w przedszkolu samorządowym. A może nie wynika to z irracjonalności, ale jest najzwyczajniejszym w świecie sabotażem? Obliczonym na działanie na niekorzyść przedszkola, poprzez celowe piętrzenie sztucznych problemów? Aby doprowadzić do sytuacji, w której zniechęci rodziców do tego, aby posyłały dzieci do przedszkola publicznego, i by z własnej nieprzymuszonej woli zapisywali dzieci do przedszkola niepublicznego, gdzie tego problemów nie ma? 

Swoją drogą, czy ktoś z Państwa, mając sklep, albo jakiś zakład, wpuściłby, jako najemcę konkurencję, która założyła by pod Państwa dachem podobny profil działalności gospodarczej, pozbawiając państwa klientów i dochodu? 



Pani Wodzicka podpisała umowę, a w niej punkt, który może wskazywać, że w przedszkolu powinna być również zatrudniona wróżka, która np. z fusów, przepowiadałaby do godziny 10 rano w poniedziałek, ile posiłków w przeliczeniu na dzieci trzeba przygotować na wtorek, we wtorek na środę i.t.d… a już wykwalifikowaną czarownicę z Łysicy potrzeba, aby w piątek do 10 rano, przepowiedziała liczbę dzieci obecnych w poniedziałek, aby w ten sposób wiedzieć ile zlecić posiłków do przygotowania w poniedziałek właśnie. 

Z umowy zawartej ze SPZP: paragraf 1 punkt 7:

„Dzienna ilość posiłków ustalana będzie w dni robocze i zamawiana faksem (…) lub mailem (…) nie później niż do godziny 10.00 dnia poprzedniego.”

Skoro B. Wodzicka, podpisuje umowy z tego typu absurdalnymi zapisami, to może powinna sama ponosić ich finansowe konsekwencje, a nie obciążać nimi rodziców dzieci chodzących do przedszkola? 

A (s)twór, jakim jest SPZP, prowadząc działalność gospodarczą chyba powinno sobie zdawać sprawę, że działa na zasadach wolnego rynku? 



Mam jeszcze kilka innych pytań, które poczęły się przy pisaniu tego tekstu. Skieruję je do B. Wodzickej i SPZP. A o uzyskanych odpowiedziach oczywiście Państwa poinformuję. 

1 komentarz:

  1. Anonimowy3/14/2018

    Ja zawsze zgłaszałam nieobecność moich dzieci o 7 rano dzień wcześniej. Dzisiaj dowiedziałam się, że trzeba zgłosić dwa dni wcześniej :/

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.