wtorek, 30 maja 2017

Co dalej z ZPO?

Temu, że Zakład Pielęgnacyjno - Opiekuńczy ( dalej ZPO) nie uzyskał kontraktu, winne są "animozje". Tak dzisiaj tłumaczył burmistrz na posiedzeniu Rady Społecznej SP ZOZ. Byłam. Jako mieszkaniec "naszej małej ojczyzny" - zobaczyć i posłuchać.


Na sali garstka osób: pani dyrektor SP ZOZ i pani księgowa, radna A. Ocimek, radni T. Jarosz i W. Dziuba, przedstawiciel Wojewody w RS - pan J. Osicki ( milczący jak zwykle). Przyszły trzy panie pielęgniarki z konającego ZPO. Były też dwie mieszkanki kurortu, czyli koleżanka i ja.

 

Usłyszałam że pani dyrektor jest przykro. Ale to już wiedziałam po poprzednim posiedzeniu RS. Burmistrzowi też jest przykro a nawet jest w szoku. Nie uwierzyłam. Wierzyć albo nie wierzyć jeszcze mogę w co chcę. I z tym się raczej nic nie zrobi.
Podobno burmistrz wcześniej pytał kto przygotowuje ofertę konkursową i w odpowiedzi usłyszał ( też podobno), że pani dyrektor we współpracy. Nie dopytał chyba z kim konkretnie, bo dziś powiedział, że myślał, że we współpracy ze wszystkimi. Ściema ( moim zdaniem), pytałam na poprzednim posiedzeniu o tą sprawę i było wyraźnie powiedziane z kim. Pani dyrektor wymieniła 2 osoby. Burmistrz wtedy był i słyszał i nawet mi nie przeszkadzał gdy zadawałam pytania ( cud!).

Dziś było inaczej. Moja obecność wyraźnie mu przeszkadzała. Pokrzykiwał nawet na mnie i jak zwykle zapodawał coś o targowicy. Jakoś nie dociera do niektórych, że ja takie krzyki ( sorki za kolokwializm ) - olewam. Taaa ... prawda bywa niewygodna i ja o tym wiem doskonale. Ale zamykanie komuś ust nie załatwia sprawy, ani nie rozwiązuje problemów. Wtórował mu radny Dziuba, podpowiadał aby wezwać straż miejską ( niby że ja się awanturuję, hahaha). To ja mu na to, że lepiej wezwać policję. Zamilkł a potem wyszedł sobie. Why?
Może źle się poczuł, bo wyglądał dziś inaczej niż zwykle ...

Burmistrz opowiadał o animozjach na linii dół - góra, czyli ( wyjaśniam dla niezorientowanych) na linii przychodnia - ZPO. Zaprotestowały panie pielęgniarki i usiłowały wyjaśnić sytuację. Wstyd powtórzyć o czym mówiły, ale że mówiły prawdę, to ja wiem. Chciałam zadać pytanie pani dyrektor i to właśnie wtedy burmistrzowi nerwy puściły. "Ja prowadzę to spotkanie, a pani to może ( albo nie może - nie wiem o co kaman, bo nie przywykłam do takiego poziomu). Poprosiłam grzecznie o głos - nic z tego. Żal. pl - te metody. Za to elaboracików było kilka i wkoło to samo: jest mi przykro, nie wiedziałem, poprzednia dyrekcja, animozje od lat, będę się starał, dla mnie, dla mnie, dla mnie ... i tak na okrągło.

Ku mojemu zdziwieniu troszkę niepotulny ( "że tak powiem") był dzisiaj radny Tomasz Jarosz. Przerwał słowotok burmistrza i wyraźnie stwierdził, że jednak animozje nie miały żadnego wpływu na przygotowanie merytoryczne oferty konkursowej. Zgadzam się z nim w tej kwestii, to jest mydlenie oczu i tyle. Ale o animozjach było jeszcze później kilka razy...

 Burmistrz robił też uwagi pani dyrektor. Ale nie mówił wprost kto i co zawalił, wyrażał się "kierownictwo". Celne uwagi robiła jak zwykle radna A. Ocimek. Niestety burmistrz przerywał jej wypowiedzi i obwieszczał co radna sugeruje. Radna protestowała, ale przecież burmistrz wie lepiej. Dżizas!
Chodziło z grubsza o to, że "kierownictwo" i burmistrz czynią starania, aby utrzymać w ZPO chociaż 10 łóżek. Moim zdaniem ( mogę jeszcze mieć swoje zdanie), skoro aby finansowo wychodziło przynajmniej "na zero", potrzeba minimum 25 łóżek, proponowane rozwiązanie to jest równia pochyła. W dół. Kto sfinansuje funkcjonowania tak zredukowanego Zakładu? - tego mimo pytań radnej A. Ocimek - nie usłyszeliśmy. Ważniejsze było pouczać niewygodne osoby obecne na sali. A potem jeszcze kilka razy zapewnić, że burmistrz będzie się starał. Tylko że ( moim zdaniem) już jest pozamiatane.

SP ZOZ ma problemy finansowe, doszły kolejne, związane z wypowiedzeniami umów o pracę i jeszcze mają zarobić na finansowanie ZPO, kiedy utrzymanie go oscyluje w okolicach kwoty 80 tys/miesięcznie? Powodzenia życzę! A prywatnie (!!!) się obawiam, że nadeszła pora, że  cały SP ZOZ dokonał żywota.

Moim zdaniem od początku tej smutnej historii popełniane były błędy. Nie twierdzę, że celowo, choć nie ukrywam, że taka myśl przyszła mi do głowy. Bo tak to z boku wygląda. Uważam, że oferta była słaba. Wyszedł jeszcze kolejny pasztet: w ofercie nie zawarto żadnej informacji na temat kursów, które pielęgniarki ukończyły. A byłoby to 10 punktów. Na tym etapie nikt z personelem nie rozmawiał i "dla mnie" to jest chore. Dalej: wymieniana tylko z nazwiska ( np. w zapytaniach) pani doktor J. Kamińska Nowak, powoduje dziwne reakcje niektórych. A ja uważam, że by pomogła. Pielęgniarki z ZPO, z wieloletnim stażem, nie były ani informowane, ani proszone o pomoc. Nie rozumiem dlaczego. Gdy ZPO przepadł w konkursie NFZ, wniesiono odwołanie. 

Czytałam - beznadziejne. Na chłopski rozum, w takiej sytuacji to ja bym prosiła i przekonywała, że poprawię niedociągnięcia. Treść odwołania zrozumiałam jako stek pretensji i zarzutów pod adresem NFZ i konkurencyjnych jednostek. Nie tędy droga. Oczywiście treści odwołania też z personelem nie konsultowano. Pytana pani dyrektor ( na poprzednim posiedzeniu RS SP ZOZ) powiedziała, że po ostatecznych rozstrzygnięciu porozmawia z pracownikami. Po co??? Moim zdaniem to nie jest fair, że osoby, których temat dotyczy najbardziej, dowiadują się o sprawie ostatnie i po wszystkim.

Gdyby mnie się taka sytuacja przytrafiła, że bym coś zawaliła, to bym rozmawiała z samym diabłem, gdyby to tylko mogło pomóc. Tymczasem pani dyrektor rozmawiała tylko z burmistrzem i z nim konsultowała swoje poczynania. A teraz winne są animozje.

Dla spokoju duszy i poprawy humoru niektórych osób mogę napisać: nic nie wiem, nic nie robię, nic nie umiem, na niczym się nie znam, nie myślę samodzielnie, powinnam to czy tamto według jedynie słusznych wskazań i poleceń, a nade wszystko powinnam być zachwycona. Ta "kulturalna" osoba, która usiłuje mnie ustawić w szeregu stale mi to powtarza. Ale nie jestem zachwycona i wiem więcej niż się niektórym wydaje. Bo ten temat, jak każdy ważny dla lokalnej społeczności, bardzo mnie interesuje.
 
Niestety wszystkiego co wiem, napisać tu nie mogę. Wybaczcie powtarzane gęsto w tekście "moim zdaniem", zabezpieczam się. W tej gminie swoboda myśli i słowa pachnie procesem. Nie będę więc podsuwać pretekstów, bo już mi na to szkoda czasu.
Domyślam się co będzie dalej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.