Temu, że Zakład Pielęgnacyjno -
Opiekuńczy ( dalej ZPO) nie uzyskał kontraktu, winne są "animozje". Tak dzisiaj
tłumaczył burmistrz na posiedzeniu Rady Społecznej SP ZOZ. Byłam. Jako mieszkaniec
"naszej małej ojczyzny" - zobaczyć i posłuchać.
Na sali garstka osób:
pani dyrektor SP ZOZ i pani księgowa, radna A. Ocimek, radni T. Jarosz i W.
Dziuba, przedstawiciel Wojewody w RS - pan J. Osicki ( milczący jak zwykle).
Przyszły trzy panie pielęgniarki z konającego ZPO. Były też dwie mieszkanki
kurortu, czyli koleżanka i ja.
Usłyszałam że pani dyrektor jest
przykro. Ale to już wiedziałam po poprzednim posiedzeniu RS. Burmistrzowi też
jest przykro a nawet jest w szoku. Nie uwierzyłam. Wierzyć albo nie wierzyć
jeszcze mogę w co chcę. I z tym się raczej nic nie zrobi.
Podobno burmistrz wcześniej pytał
kto przygotowuje ofertę konkursową i w odpowiedzi usłyszał ( też podobno), że
pani dyrektor we współpracy. Nie dopytał chyba z kim konkretnie, bo dziś
powiedział, że myślał, że we współpracy ze wszystkimi. Ściema ( moim zdaniem),
pytałam na poprzednim posiedzeniu o tą sprawę i było wyraźnie powiedziane z
kim. Pani dyrektor wymieniła 2 osoby. Burmistrz wtedy był i słyszał i nawet mi
nie przeszkadzał gdy zadawałam pytania ( cud!).
Dziś było inaczej. Moja obecność
wyraźnie mu przeszkadzała. Pokrzykiwał nawet na mnie i jak zwykle zapodawał coś
o targowicy. Jakoś nie dociera do niektórych, że ja takie krzyki ( sorki za
kolokwializm ) - olewam. Taaa ... prawda bywa niewygodna i ja o tym wiem
doskonale. Ale zamykanie komuś ust nie załatwia sprawy, ani nie rozwiązuje
problemów. Wtórował mu radny Dziuba, podpowiadał aby wezwać straż miejską (
niby że ja się awanturuję, hahaha). To ja mu na to, że lepiej wezwać policję.
Zamilkł a potem wyszedł sobie. Why?
Może źle się poczuł, bo wyglądał
dziś inaczej niż zwykle ...
Burmistrz opowiadał o animozjach
na linii dół - góra, czyli ( wyjaśniam dla niezorientowanych) na linii
przychodnia - ZPO. Zaprotestowały panie pielęgniarki i usiłowały wyjaśnić
sytuację. Wstyd powtórzyć o czym mówiły, ale że mówiły prawdę, to ja wiem.
Chciałam zadać pytanie pani dyrektor i to właśnie wtedy burmistrzowi nerwy
puściły. "Ja prowadzę to spotkanie, a pani to może ( albo nie może - nie
wiem o co kaman, bo nie przywykłam do takiego poziomu). Poprosiłam grzecznie o
głos - nic z tego. Żal. pl - te metody. Za to elaboracików było kilka i wkoło
to samo: jest mi przykro, nie wiedziałem, poprzednia dyrekcja, animozje od lat,
będę się starał, dla mnie, dla mnie, dla mnie ... i tak na okrągło.
Ku mojemu zdziwieniu troszkę
niepotulny ( "że tak powiem") był dzisiaj radny Tomasz Jarosz.
Przerwał słowotok burmistrza i wyraźnie stwierdził, że jednak animozje nie
miały żadnego wpływu na przygotowanie merytoryczne oferty konkursowej. Zgadzam
się z nim w tej kwestii, to jest mydlenie oczu i tyle. Ale o animozjach było
jeszcze później kilka razy...
Burmistrz robił też uwagi pani dyrektor. Ale
nie mówił wprost kto i co zawalił, wyrażał się "kierownictwo". Celne
uwagi robiła jak zwykle radna A. Ocimek. Niestety burmistrz przerywał jej
wypowiedzi i obwieszczał co radna sugeruje. Radna protestowała, ale przecież
burmistrz wie lepiej. Dżizas!
Chodziło z grubsza o to, że
"kierownictwo" i burmistrz czynią starania, aby utrzymać w ZPO
chociaż 10 łóżek. Moim zdaniem ( mogę jeszcze mieć swoje zdanie), skoro aby
finansowo wychodziło przynajmniej "na zero", potrzeba minimum 25
łóżek, proponowane rozwiązanie to jest równia pochyła. W dół. Kto sfinansuje
funkcjonowania tak zredukowanego Zakładu? - tego mimo pytań radnej A. Ocimek -
nie usłyszeliśmy. Ważniejsze było pouczać niewygodne osoby obecne na sali. A
potem jeszcze kilka razy zapewnić, że burmistrz będzie się starał. Tylko że ( moim zdaniem) już jest
pozamiatane.
SP ZOZ ma problemy finansowe,
doszły kolejne, związane z wypowiedzeniami umów o pracę i jeszcze mają zarobić
na finansowanie ZPO, kiedy utrzymanie go oscyluje w okolicach kwoty 80
tys/miesięcznie? Powodzenia życzę! A prywatnie (!!!) się obawiam, że nadeszła
pora, że cały SP ZOZ dokonał żywota.
Moim zdaniem od początku tej
smutnej historii popełniane były błędy. Nie twierdzę, że celowo, choć nie
ukrywam, że taka myśl przyszła mi do głowy. Bo tak to z boku wygląda. Uważam,
że oferta była słaba. Wyszedł jeszcze kolejny pasztet: w ofercie nie zawarto
żadnej informacji na temat kursów, które pielęgniarki ukończyły. A byłoby to 10
punktów. Na tym etapie nikt z personelem nie rozmawiał i "dla mnie"
to jest chore. Dalej: wymieniana tylko z nazwiska ( np. w zapytaniach) pani
doktor J. Kamińska Nowak, powoduje dziwne reakcje niektórych. A ja uważam, że
by pomogła. Pielęgniarki z ZPO, z wieloletnim stażem, nie były ani informowane,
ani proszone o pomoc. Nie rozumiem dlaczego. Gdy ZPO przepadł w konkursie NFZ,
wniesiono odwołanie.
Czytałam - beznadziejne. Na chłopski rozum, w takiej
sytuacji to ja bym prosiła i przekonywała, że poprawię niedociągnięcia. Treść
odwołania zrozumiałam jako stek pretensji i zarzutów pod adresem NFZ i
konkurencyjnych jednostek. Nie tędy droga. Oczywiście treści odwołania też z
personelem nie konsultowano. Pytana pani dyrektor ( na poprzednim posiedzeniu
RS SP ZOZ) powiedziała, że po ostatecznych rozstrzygnięciu porozmawia z
pracownikami. Po co??? Moim zdaniem to nie jest fair, że osoby, których temat
dotyczy najbardziej, dowiadują się o sprawie ostatnie i po wszystkim.
Gdyby mnie się taka sytuacja
przytrafiła, że bym coś zawaliła, to bym rozmawiała z samym diabłem, gdyby to
tylko mogło pomóc. Tymczasem pani dyrektor rozmawiała tylko z burmistrzem i z
nim konsultowała swoje poczynania. A teraz winne są animozje.
Dla spokoju duszy i poprawy
humoru niektórych osób mogę napisać: nic nie wiem, nic nie robię, nic nie
umiem, na niczym się nie znam, nie myślę samodzielnie, powinnam to czy tamto
według jedynie słusznych wskazań i poleceń, a nade wszystko powinnam być
zachwycona. Ta "kulturalna" osoba, która usiłuje mnie ustawić w szeregu stale mi
to powtarza. Ale nie jestem zachwycona i wiem więcej niż się niektórym wydaje.
Bo ten temat, jak każdy ważny dla lokalnej społeczności, bardzo mnie
interesuje.
Niestety wszystkiego co wiem, napisać tu nie mogę. Wybaczcie powtarzane gęsto w
tekście "moim zdaniem", zabezpieczam się. W tej gminie swoboda myśli
i słowa pachnie procesem. Nie będę więc podsuwać pretekstów, bo już mi na to
szkoda czasu.
Domyślam się co będzie dalej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.