Dziś odbyło się w ratuszu posiedzenie Rady Społecznej SP ZOZ, a następnie sesja nadzwyczajna przedborskiej RM. Pierwsze prowadził burmistrz, drugie przewodniczący RM.
Rada Społeczna zebrała się, aby omówić sytuację, jaka
zaistniała w SP ZOZ w związku z utratą kontraktu na funkcjonowanie ZPO ( Zakład
Pielęgnacyjno Opiekuńczy, czyli jak mówią tubylcy - "szpitalik").
Prócz członków RS do ratusza przybyła pani dyrektor SP ZOZ w towarzystwie
osoby, której nikt nie raczył obecnym przedstawić. Nie znam tej pani, więc nie
mogę Czytelników poinformować, kto to był i w jakim celu przybyła. Siedziała
koło pani dyrektor i nie przemówiła ani jednym słowem.
Pani Renata Łuczyńska omówiła na podstawie rankingu
punktację, jaką ZPO uzyskał w NFZ. Stwierdziła, że jest jej przykro, ale w
formularzu ofertowym zawarła stan rzeczywisty, nie pozwalając sobie na żadną
fikcję.
Stan rzeczywisty przedstawia się marnie. Z tego co mówiła,
ZPO stracił punktowo na personelu ( lekarze specjaliści i brak wysoko wykwalifikowanych
pielęgniarek), oraz np. na umowie ze szpitalem we Włoszczowie ( a nie w
Radomsku), braku izolatki, ect.
Burmistrz popierał swoimi wypowiedziami wszystko, co mówiła
pani dyrektor, oraz poinformował że jest umówiony na rozmowę w NFZ. Powodzenia.
Ja słabo to widzę. Bo argumenty burmistrza, które dziś przedstawiał, były dość
beznadziejne moim zdaniem. "Dla mnie to jest niezrozumiałe" - a kogo
to obchodzić może w NFZ ?
Troszkę spóźniona z racji obowiązków zawodowych dotarła na
salę radna Renata Świerczyńska. Nie jest ona członkiem RS, co samo w sobie jest
niezrozumiałe, ponieważ, jest to osoba,
która w temacie służby zdrowia jest
najbardziej kompetentna z całej przedborskiej RM. A jej wiedza dotycząca
kontraktowania przez NFZ jest o wiele większa niż wiedza burmistrza i pani
dyrektor SP ZOZ razem wzięta. Niestety uznano, że większe kompetencje, do
zasiadania w RS ma np. radny Jarosz ( chyba z
tego względu, że jego żona wykonuje usługę pralniczą dla ZPO na
podstawie umowy cywilno prawnej).
Prywatnie jest mi wiadome, że radna Świerczyńska, jako
Przedborzanka, bardzo przeżywa zaistniałą sytuację. Podczas spotkania w ratuszu
również dała temu wyraz. Dopytywała o szczegóły, podpowiadała, co można było
zrobić i w jaki sposób kiepską rzeczywistość dostosować można było do wymogów
NFZ.
Burmistrz systematycznie podważał jej merytoryczne
argumenty, a wtórowała mu pani dyrektor. Nic, tylko siąść i płakać. Radna
swoje, tamtych dwoje swoje. Miałam wrażenie, że "linia obrony" i
pewne kwestie są uzgodnione.
Renata Świerczyńska wobec takiego obrotu
"dyskusji" stanowczo stwierdziła, że oferta była słaba, a dużo
delikatniej dała do zrozumienia, że odpowiedzialność za to ponosi dyrekcja. A
nie informatyk, jak się to sugeruje w pewnych kręgach.
Jeśli w gminie ma się takiego fachowca jak radna
Świerczyńska, to mimo że siedzi ona po niewłaściwej stronie stołu, czyż nie
można było poprosić ją o pomoc, gdy był jeszcze na to czas? Z tego co wiem,
pani dyrektor konsultowała się tylko z urzędowym prawnikiem i burmistrzem. To
co wspólnie wypasztecili, czyli odwołanie, które zostało nam odczytane - jest
słabe. Argumenty typu: bo inne podmioty to czy tamto - nie mają racji bytu i
nic nie pomogą. Urok osobisty burmistrza raczej też nie zadziała. Tu trzeba
konkretnych rozwiązań a nie podważania zasadności rozstrzygnięcia i wytykania
niezrozumiałych dla burmistrza kwestii.
Radna Renata Świerczyńska zapytała jeszcze, co z pomieszczeniami na górze w SPZOZ, w razie
gdyby odwołanie nie przyniosło skutku. Burmistrz wykręcił się tradycyjnie od
odpowiedzi. Dziwne, bo ja chyba wiem to, czego nie chciał powiedzieć. Nie byłby
też M. Naczyński sobą, gdyby w trakcie posiedzenia nie "pojechał"
sobie po byłej pani dyrektor, pani J. Kamińskiej Nowak. Dżizas! - jak nie
"były burmistrz" to "była dyrektor". Przytomnie zwrócona mu
uwaga ( radna R.Ś), że jednak była dyrektor w swoim czasie ZPO uratowała,
wywołała niezadowolenie na obliczu włodarza. Jakoś tak ogródkami zostało nam
przekazane, że skuteczność działań w tamtej sytuacji zawdzięczamy burmistrzowi.
Mnie nie przekonał, bo wiem dokładnie jak było. A jako były przedstawiciel
Wojewody w RS SPZOZ, muszę stanowczo podkreślić, że moim zdaniem pani Jadwiga
Kamińska Nowak była lepszym dyrektorem niż pani Renata Łuczyńska. Niczego tej
drugiej nie ujmując, bo wiedzę i doświadczenie też posiada. Tyle że w innej
dziedzinie.
Stanęło na niczym. "Superowskie" odwołanie trafi
do Łodzi i za jakiś czas ( po 10 maja) będzie już wiadomo oficjalnie, na czym stoimy. Czarno to widzę.
Sesja RM była krótka. Ponieważ moja relacja w zamierzeniu i
z konkretnych powodów też długa nie będzie, skupię się na ostatnim punkcie
obrad radnych i bezradnych. Zatwierdzano "odpowiedź" jaką RM kieruje
do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Łodzi w odpowiedzi na pozew Wojewody.
W związku z kolejnym bublem gminnym, jakim jest uchwała przedborskiej RM
dotycząca odległości punktów sprzedaży alkoholu od miejsc chronionych.
"Odpowiedź", zapewne przez przypadek, zawierała niektóre argumenty
identyczne jak odwołanie w wyżej omawianej sprawie. Tzn. ja uważam, że pisała
to ta sama osoba i śmiem twierdzić, że wiem, kto. Bo ten styl i retoryka są mi znane.
"Wyjaśnień" udzielał oczywiście burmistrz i
oczywiście musiał sobie ulżyć jak w każdym temacie. Tym razem padło znowu na
"donosiciela" ( bez nazwiska i teksty o nieuczciwości i
niejawności też były zapodawane z ostrożnością). I heja - 10 razy to
samo! Zamiast na temat. Wydaje mi się, że przekonał: bezradnych, członka SPZP i
obecną na sali dyrektor ZSG. Poza tym raczej nikogo.
"A dlaczego ten pan nie zajmuje się tym samym w innych gminach, gdzie ta odległość jest jeszcze mniejsza niż u nas"?
No jak to
skomentować? Bo mu się np. nie chce, albo np. nie ma takiego obowiązku?
"Teraz w innych gminach też poznają tego pana" - grzmiał burmistrz. Tego skomentować nawet nie próbuję, co by obciachu oszczędzić burmistrzowi. Bo
miła jestem - czasem!
Głosami większości "odpowiedź" przyklepano i
pójdzie do Łodzi. Przyznaję się, zarówno tyrada burmistrza jak i treść
"odpowiedzi" mocno mnie rozbawiła. Z tego ( chyba ) powodu,
przewodniczący RM, niestety K. Zawisza, usiłował zwrócić mi uwagę. Bo szepnęłam
sobie ( nie do niego) że już RM raz w WSA przerżnęła identyczny temat i teraz
będzie to samo.
Ja nie wiem jak to jest ... Bezradni podobno "nie
czytają" tego co piszę w internecie, ale jakimś cudem nikt z nich nie
zbliżył się dzisiaj do mnie ani na moment. A światły przewodniczący widocznie
nie zakumał, że po wydarzeniach i występach artystycznych podczas poprzedniej
sesji, ludzie, których wymieniłam z nazwiska, przestali dla mnie istnieć. Nie
widzę, nie słyszę, mam gdzieś i nie biorę pod uwagę - NIC! I to na wieki wieków
- amen. Wolno mi obserwować i komentować to co się wyprawia. A że wyprawia się
źle i śmiesznie - NIE MOJA WINA.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.