wtorek, 28 lutego 2017

"Ja wiem wszystko, a pan wszystkiego nie wie" - czyli przedborski omnibus

Tym razem należy się z burmistrzem zgodzić, choć nie do końca. Bo burmistrz "wie" wszystkie plotki na temat osób, których znieść nie może, a reszty to nie interesuje. Ale ... np. burmistrz nie wie, jak może być ciekawie podczas dzisiejszej sesji.
 

Wczoraj zebrała się komisja zwana dla niepoznaki rewizyjną. Przedmiotem "rozpatrzenia" ( cudzysłów celowy) była skarga mieszkańca gminy na niegospodarność burmistrza. O wyznaczonej godzinie na sali obrad pojawili się radni ( członkowie Komisji Rewizyjnej - dalej KR ), których burmistrz nazywa opozycyjnymi, tj. pani Alicja Ocimek i pan Jarosław Chudy. Pozostała trójca przebywała jeszcze czas jakiś na parterze budynku, w gabinecie wodza. Jak można się domyślać - ustalano taktykę.

Kiedy wreszcie radni T. Stępień, T. Jarosz i W. Dziuba łaskawie pojawili się na sali ( razem, spóźnieni identycznie), komisja rozpoczęła posiedzenie. Prócz członków KR, na sali obecni byli: burmistrz, radny M.Koski, skarżący i jedna mieszkanka Przedborza. Po formalnościach przystąpiono do rozpatrzenia skargi. Scenariusz realizowano według ustaleń i było to bardzo czytelne. Najpierw przewodniczący KR odczytał treść pisma dotyczącego niegospodarności burmistrza. Pisaliśmy o tym tutaj:

http://jawnyprzedborz.blogspot.com/2016/12/jak-gmina-11-070-z-stracia.html#more

Następnie radny T. Stępień, obłożony na okoliczność obrad papierami i wyjątkowo tym razem bez gotowca rodem z UM, usiłował powiedzieć coś sam od siebie. Stwierdził, czerwieniąc się coraz bardziej, że wszystkie zarzuty zawarte w skardze znalazły potwierdzenie w dokumentach, jakie ma przed sobą. Że nie ma co do tego żadnej wątpliwości. Ale ...!

"Ale" tradycyjnie przedstawiał burmistrz. Sprowadzało się ono do zrzucania winy za utratę dofinansowania z zewnątrz, na pracownika, którego większość czasu w pracy wówczas nie było. Pomijając przy tym fakt, że na wszystkich dokumentach przedmiotowej sprawy, widnieją podpisy burmistrza i p.o. kierownika IRŚ Barteckiej.

Trwało to długo, bo burmistrz gadać lubi, a wszystko co prawił, dotyczyło w zasadzie jednej tylko osoby. Padały oskarżenia rodem z opery mydlanej, a dotyczyły korzystania z urlopu lub chorobowego przez inspektora do spraw dróg. Pojawiły się opowiastki, jak to burmistrz rozmawiał z pracownikiem jednego dnia, a drugiego dnia nie było go ( pracownika) w pracy. Jak to zlecono nadzór nad zadaniem, a pracownik nie przekazał go innym osobom. I dlatego wina jest pracownika, a nie pani kierownik. A już burmistrza to wcale. Takich dyrdymałek było wiele i nie wszystkie nadają się do zacytowania. Ponieważ naruszono w sposób rażący ustawę o ochronie danych osobowych ( i innych). W procederze beztrosko brał również udział radny Dziuba, wspomagając wodza typowymi dla siebie uwagami. 


Gdy radny M. Koski kulturalnie próbował zwrócić uwagę mówiącemu, że gada bzdury, ataki radnego Dziuby przybierały na sile. Natomiast burmistrz powtarzał swoją mantrę do znudzenia. Z jednej strony cały czas rozprawiał o pracowniku, a z drugiej - gdy radna Ocimek stanęła w obronie nieobecnego, Naczyński stwierdził, że skarga dotyczy burmistrza, a nie pracownika. Takiej pokrętnej logiki nie da się zrozumieć. Chyba, że to rozkaz. Trzech radnych nie miało z tym najmniejszego kłopotu. Należy więc przyjąć, że "orły" z KR są bardziej pojętne od reszty, ot co.

Burmistrz przekonywał też zebranych, że utracona kwota jest niewielka, że sumarycznie gmina dostała więcej, że nawet bez dotacji gmina zrobiła więcej niż miało być zrobione. W tej ostatniej kwestii kilka razy wypowiadał się też radny Stępień. Gdy już burmistrz swój wywód zakończył ( a było to tylko złudzenie, bo jeszcze później powtarzał kilka razy to samo), głos zabrał radny J. Chudy. Powiedział, że tak ( jak robi to M. Naczyński) nie da się usprawiedliwić tego co się stało. Że burmistrz problem próbuje jakoś rozmiękczyć, a to się tak nie da, bo fakty mówią same za siebie. Ponieważ umowę z Urzędem Marszałkowskim podpisuje burmistrz i on odpowiada za to co się dzieje w UM.

Potem jeszcze scenariusz (ustalony w wąskim gronie uprzywilejowanych) zakłóciła radna A. Ocimek. Po uwadze skarżącego, że wysłuchano jednej strony, to i drugą stronę należałoby wysłuchać, radna zaproponowała rozsądne rozwiązanie. Chodziło jej o to, aby nie podejmować jeszcze ostatecznej decyzji, tylko nazajutrz, przed sesją RM, zaprosić osobę, nad którą burmistrz dokonał ( jak się wyraziła) linczu. To się oczywiście spodobać nie mogło. Wobec czego radna zapytała o drugą osobę wpisaną w dokumenty jako odpowiedzialną za zadanie. Tu wyskoczył radny Dziuba z informacją, że tego pracownika nie ma już w UM. Kłamał, pracownik siedział na parterze i wychodził z budynku dopiero po zakończeniu posiedzenia KR.

Radna Ocimek pytała jeszcze burmistrza, dlaczego kwota 3 200 zł ( za posiedzenia KSO) wydaje się burmistrzowi ogromna, podczas gdy kwota utraconej dotacji ( prawie 12 000) jest jego zdaniem niewielka. Padła tradycyjna "odpowiedź", którą już wcześniej M. Naczyński prezentował w internecie i podczas posiedzenia komisji. O braku merytorycznych przesłanek do obrad KSO. I kiedy co radni mogą omawiać.

Zarówno radna Ocimek jak i radny Chudy, wykazali się logiką, dociekliwością i kompetencją. Czyli tym, co dla pozostałych członków KR jest nieosiągalne. Momentami można było co prawda odnieść wrażenie, że radny Stępień wie o czym mówi, ale ostatecznie wszystko potoczyło się utartym torem i w głosowaniu, większością głosów (3:2), uznano skargę za bezzasadną.

Zanim to się stało, skarżący dwa razy wprawił pytaniami burmistrza w takie zakłopotanie, że wydawało się, że się rozpłacze, odpowiadając, że on nie będzie rozmawiał ze skarżącym na temat regulaminu organizacyjnego UM.

W końcu ... wyszedł z sali. Wyszedł również na chwilę radny Dziuba (z teatralnym gestem, mówiąc), gdy zauważył że jego pyskówki nie przynoszą efektu i radny Koski się nie wystraszył jego krzyków. Obydwaj panowie jednak szybko na salę powrócili, aby głosowanie przebiegło zgodnie z ustaleniami. A wyglądało to tak, jakby jeden zaganiał drugiego na miejsce.

Przyklepano jeszcze plan pracy Komisji Rewizyjnej, ale jak wiadomo, w naszej gminie jest to tylko fikcja, ponieważ KR zajmuje się tylko tym co zostanie jej wyznaczone i w dokładnie taki sposób, jaki się jej narzuci.
 
Dzisiaj o godzinie 12 - tej odbędzie się sesja RM. Mimo ze burmistrz "wie" wszystko, czekają go niespodzianki, których nie przewidział. Zainteresowanych zapraszamy, wstęp wolny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.