wtorek, 6 grudnia 2016

Jak sobie komendant KP w Przedborzu u mnie przechlapał ...

Miałam nie ruszać tego tematu, bo spraw mam na głowie wiele, czasu brakuje na normalne życie i od ciągle wypominanego mi przez róże indywidua "nic nierobienia" można momentami nie wyrabiać. Ale zmieniłam zdanie, bo to co się dzieje w Przedborzu dotarło już do granic śmieszności. 

Zdaję sobie sprawę jakie mogą być skutki tego tekstu, ale pewne sprawy już mi po prostu spowszedniały. Na moje opadnięte ręce i nogi raczej nie należy liczyć, bo moje skrzydła mają się dobrze. Co zaczęłam, to skończę. Razem z Pawłem Ziębą i razem z ludźmi, którzy nas wspierają. Każda okazja jest dobra, by o tym wspomnieć, więc znowu dziękuję, a komu - to zainteresowani wiedzą. Nazwisk nie wymienię, żeby nikomu nie zaszkodzić i żeby ktoś apopleksji nie dostał. Życzliwa jestem, nadal i mimo wszystko. Ale ad rem:

Zacznę od tego, że jak tu jest każdy widzi. Jak się co odbywa, kto z tym walczy i jakie "nagrody" za to zbiera - też z grubsza wszyscy wiedzą. Teoretycznie obywatel, nawet taki, który korzysta ze swoich praw świadomie i w konkretnym celu, nie jest w tym kraju pozbawiony pomocy. Ale jak to zwykle bywa - teoria mija się z praktyką. Zwątpiłam, więc zajrzałam gdzie trzeba ( Wikipedia), a tam stoi jak byk:

Policja – umundurowana i uzbrojona formacja przeznaczona do ochrony bezpieczeństwa ludzi i mienia oraz do utrzymywania bezpieczeństwa i porządku publicznego.
Do jej głównych zadań należy pilnowanie przestrzegania prawa i ściganie przestępców, jak również zapewnienie ochrony i pomocy w sytuacjach kryzysowych zarówno wobec ludzi, jak i mienia.

Paweł i ja także ludźmi jesteśmy. Nawet jak radny Dziuba uważa inaczej, policja powinna być tego pewna. Mało tego, my jesteśmy prawymi obywatelami tego dziwnego kraju. Działamy zgodnie z prawem - to powinien być dla nas wielki plus, zwłaszcza w oczach policji!

Przyznaję się bez bicia: mimo wieku i doświadczeń życiowych, nadal zdarzają mi się pomyłki, jeśli chodzi o ocenę ludzi. Jakiś czas temu odbyłam pierwszą rozmowę z komendantem przedborskiego komisariatu i uwierzyłam, że jak będzie trzeba, to policja zrobi, co do niej należy. Nic poza tym, ale to co trzeba - tak. Dziś nie mam już tych złudzeń.

Z racji tego, czym się zajmuję, byłam kilka razy zmuszona do innych rozmów z policją tutejszą. W różnych tematach i sprawach "że tak powiem" w skrócie. Wydawało mi się, że spotykam się ze zrozumieniem. Owszem, jak się zdarzyło przegięcie i się wkurzyłam, napisałam skargę. Podziałało - częściowo i na krótki czas. Ale ponieważ zazwyczaj patrzę interesu innych, a nie swojego, jakoś to przełknęłam. Teraz nie przełknę, bo nastąpiło apogeum moim zdaniem.

Znacie z wcześniejszych publikacji sprawę donosu na Jawny Przedbórz. Uprzejmie zawiadomił prezes jedynie słusznego stowarzyszenia, że aby ustalić autorów pisanych tu tekstów, konieczna jest rejestracja. Moim zdaniem jedno z drugim nie ma nic wspólnego. Tym bardziej, że 2 teksty, których wydruki prezes do donosu dołączył, były podpisane ( W.M i K.K). A trzeci ( świetny, co?) był też mój. Wystarczyło zapytać.

Tego wszystkiego komendant Pawłowski chyba nie zauważył, albo desperacja była tak ogromna, że nawet jak zauważył, skierował sprawę do sądu. Dziwne, ale trudno. Jak się to w sądzie skończyło ( I instancja) to już wiecie z licznych publikacji prasowych i internetowych. Moim zdaniem trzeba było odpuścić w tym momencie, bo już i tak było śmiesznie. Np. słuchać argumentów prezesa.

O problemach zdrowotnych Pawła wiem od początku. Wszyscy wiedzą, że razem pracujemy nad pewnymi tematami, czasem nas widać razem tu albo ówdzie, ale nie wszyscy wiedzą, że prywatnie też się kumplujemy. Tak, zgadza się, od jakiegoś czasu, ale to przecież nasza sprawa. Jeszcze raz podkreślam dla imbecylów - kumplujemy się, bez względu na to co się na ten temat gada.

Nie jest tajemnicą, że Paweł zachorował, ma raka i obecnie bierze chemię. W takim przypadku u mnie każdy jest pod ochroną. A co dopiero najlepszy kolega! W tej trudnej sytuacji chcę mu oszczędzić stresu, ale w tym popieprzonym mieście się nie da. Skoro w sądzie został uniewinniony, uważałam temat za zakończony. Na chwilę bowiem zapomniałam, że "niektórzy" przegrywać nie potrafią. Wydawało mi się, że to są znani mi "niektórzy", ale okazało się, że do ich grona dołączył komendant przedborskiego komisariatu. Nie wiem czy całkiem z własnej woli, ale to nie mój problem. Tylko to co zrobił nie mieści mi się w głowie.

Nie dlatego ( albo bądźmy szczerzy - nie tylko dlatego), że dotyczy to mojego kolegi. Głównie z powodu, że nie rozumiem ani treści apelacji, ani powodu dla którego komendant aż tak się ośmieszył. Czytałam całość i moim zdaniem nie ma tam nic merytorycznego. Pan komendant "mniema" albo " jest przekonany", ale nie raczył poinformować czy jako osoba prywatna czy jako instytucja państwowa. Tekst apelacji rodzi w tym względzie spore niejasności. A argumenty ... szkoda gadać.

Mimo ciężkiej choroby Paweł nie robił żadnych uników i stawił się w sądzie I instancji w Radomsku. Akurat był świeżo po ciężkiej i rozległej operacji. Bo zawsze bierze odpowiedzialność za to co robi. W przeciwieństwie, bo pan komendant się tam nie pokazał, wysłał tylko policjanta. A teraz w konsekwencji apelacji, z powodu że policja przedborska się chyba nudzi, Paweł będzie miał zapewnioną swoistą "rehabilitację" w sądzie wyższej instancji. Gdzie powie dokładnie to samo co poprzednio, bo jego argumenty są mocne i zasadne.

Szum medialny już jest spory w tej sprawie, pan komendant robi się sławny tak samo jak burmistrz "naszej małej ojczyzny", ludziom z zewnątrz nie mieści się w głowie ani to, co tu się wyprawia, ani to jak my to wytrzymujemy, ale pan komendant uważa zapewne że postąpił słusznie. I obiektywnie.

Ponieważ rozmów z panem komendantem będę teraz unikać jak ognia, piszę o tym tutaj. Informuję również tą drogą, że takie działanie uważam za stronnicze i w związku z tym - poszło wyżej "że tak powiem" znowu. A że to jest rażąca niesprawiedliwość i że na prawidłowe działania policji liczyć nie możemy w żadnej sprawie, pan komendant ma u mnie totalnie i na zawsze- przechlapane*.

*Dla niekumatych wyjaśniam od razu i na wszelki wypadek co to dla mnie znaczy: nie mam za grosz zaufania, nie wierzę w ani jedno słowo, nie będę już zgłaszać nic w Przedborzu, bo szkoda czasu i atłasu, rację mieli ci, którzy mnie ostrzegali i ... kiedyś się to też uporządkuje.

5 komentarzy:

  1. Anonimowy12/06/2016

    Popieram...koniec z komuną, PIS do roboty...zlikwidować ten cholerny przepis!

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy12/06/2016

    co za dupki - chorego człowieka po sądach, a bandytów się boją!

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy12/08/2016

    Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  4. Anonimowy12/14/2016

    Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Został usunięty, ponieważ nie był na temat. Ten też zostanie usunięty ze względu na obraźliwą treść. Jeśli myślisz, że jesteś anonimowy i możesz obrażać, to się mylisz.

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.