Dziś w obradach komisji łączonych uczestniczyli goście z zewnątrz w osobach przedstawicieli Generalnej Dyrekcji Dróg. Obydwaj panowie przypomnieli obecnym na sali, że dyskusje mogą mieć cywilizowany przebieg. Oraz uzmysłowili (obecnym), że żyjemy w wariatkowie i przywykliśmy już do cyrku jaki nam się funduje. A kultura na sali obrad po prostu zadziwiła.
Ale po kolei.
Z czternastu członków komisji łączonych nieobecni byli: członkowie KR, radni: Jarosz, Stępień i Dziuba, poza tym radny Wnuk i przewodniczący RM K. Zawisza. Omawiane były początkowo zmiany w budżecie, toteż na sali pojawiły się: skarbnik, pani E. Młynarczyk i kierownik referatu inwestycji, pani A. Bartecka. Pod nieobecność burmistrza Naczyńskiego, obie panie broniły niezbyt przekonująco jego decyzji. I tak, pomijając błędy językowe typu "osoby z uprawnieniami posiadające uprawnienia", pani Bartecka tłumaczyła nieudolnie swój brak reakcji na wnioski radnego M. Koskiego. Radny jest konsekwentny, poprosił o wyjaśnienia, pani Bartecka obiecała je jeszcze podczas trwania obrad, po czym ulotniła się po angielsku i już się nie pokazała. Pani Młynarczyk jak lwica w obronie swoich lwiątek usiłowała wytłumaczyć dziwne priorytety w naszej gminie. Konkretnie np. wycofanie się z tegorocznej realizacji termomodernizacji budynku SP ZOZ, zlekceważenie problemu pieca do wymiany tamże, przesunięcie termomodernizacji szkoły w Górach Mokrych, budynku UM przy ul. Pocztowej. Słowem: to, że robią to co uznają za ważne, a resztę jak zwykle odsuwają w czasie. Konkretnie na rok 2017. Mimo wcześniejszej propagandy uprawianej na łamach gminnego szmatławca zwanego Biuletynem.
Z czternastu członków komisji łączonych nieobecni byli: członkowie KR, radni: Jarosz, Stępień i Dziuba, poza tym radny Wnuk i przewodniczący RM K. Zawisza. Omawiane były początkowo zmiany w budżecie, toteż na sali pojawiły się: skarbnik, pani E. Młynarczyk i kierownik referatu inwestycji, pani A. Bartecka. Pod nieobecność burmistrza Naczyńskiego, obie panie broniły niezbyt przekonująco jego decyzji. I tak, pomijając błędy językowe typu "osoby z uprawnieniami posiadające uprawnienia", pani Bartecka tłumaczyła nieudolnie swój brak reakcji na wnioski radnego M. Koskiego. Radny jest konsekwentny, poprosił o wyjaśnienia, pani Bartecka obiecała je jeszcze podczas trwania obrad, po czym ulotniła się po angielsku i już się nie pokazała. Pani Młynarczyk jak lwica w obronie swoich lwiątek usiłowała wytłumaczyć dziwne priorytety w naszej gminie. Konkretnie np. wycofanie się z tegorocznej realizacji termomodernizacji budynku SP ZOZ, zlekceważenie problemu pieca do wymiany tamże, przesunięcie termomodernizacji szkoły w Górach Mokrych, budynku UM przy ul. Pocztowej. Słowem: to, że robią to co uznają za ważne, a resztę jak zwykle odsuwają w czasie. Konkretnie na rok 2017. Mimo wcześniejszej propagandy uprawianej na łamach gminnego szmatławca zwanego Biuletynem.
Z obserwacji wiadomo, że priorytety ustala burmistrz, a jego armia ( kiepskich ) urzędników tylko broni tego co postanowił. Wytyczne są jasne, a "odpowiedzi" pań równie agresywne, jak "odpowiedzi" pryncypała.
Przewodniczący prowadzący obrady komisji łączonych, radny Mąkosa, dość obcesowo w pewnym momencie zwrócił uwagę radnemu Koskiemu, że zabiera głos nie prosząc o jego udzielenie. Radny Koski - dodajmy - odezwał się w omawianym temacie merytorycznie. Warto więc chyba zwrócić i radnemu Mąkosie uwagę, że skarbnik, sekretarz UM i kierownik inwestycji nigdy o głos nie proszą, a mówią kiedy uznają to za stosowne. No a burmistrz to już całkiem osobne zjawisko w tej kwestii. Dziś o głos poprosił raz, gestem, wysuwając kciuk w taki sposób, jakby łapał autostop. Ale póki co burmistrza nie było na sali. Dzień dzisiejszy w większej jego części spędził w Sądzie Rejonowym w Radomsku ( dwie rozprawy w których występuje w roli oskarżonego z art 212 kk, czyli pomawiania innych).
Gdy podjęto stosowne decyzje związane z budżetem, nastąpiła krótka przerwa. W tym czasie wyparował radny Obarzanek. Potem zaproszeni goście, tj. fachowcy od spraw związanych z drogami, szczegółowo i merytorycznie opowiadali o procedurach, przepisach i problemach związanych z ich działalnością na terenie naszej gminy i nie tylko. Obydwaj panowie prezentowali temat językiem kulturalnym, odpowiadali na każde zadane pytanie oraz udzielali wyjaśnień. Widząc taki kontrast między tym, co nam się serwuje w Przedborzu, a tym co pokazali goście z zewnątrz, z przykrością należy stwierdzić, że tu w Przedborzu przywykliśmy już do chamstwa i zapomnieliśmy, że można inaczej. Że poza granicami naszej gminy jest jednak normalnie.
Przewodniczący prowadzący obrady komisji łączonych, radny Mąkosa, dość obcesowo w pewnym momencie zwrócił uwagę radnemu Koskiemu, że zabiera głos nie prosząc o jego udzielenie. Radny Koski - dodajmy - odezwał się w omawianym temacie merytorycznie. Warto więc chyba zwrócić i radnemu Mąkosie uwagę, że skarbnik, sekretarz UM i kierownik inwestycji nigdy o głos nie proszą, a mówią kiedy uznają to za stosowne. No a burmistrz to już całkiem osobne zjawisko w tej kwestii. Dziś o głos poprosił raz, gestem, wysuwając kciuk w taki sposób, jakby łapał autostop. Ale póki co burmistrza nie było na sali. Dzień dzisiejszy w większej jego części spędził w Sądzie Rejonowym w Radomsku ( dwie rozprawy w których występuje w roli oskarżonego z art 212 kk, czyli pomawiania innych).
Gdy podjęto stosowne decyzje związane z budżetem, nastąpiła krótka przerwa. W tym czasie wyparował radny Obarzanek. Potem zaproszeni goście, tj. fachowcy od spraw związanych z drogami, szczegółowo i merytorycznie opowiadali o procedurach, przepisach i problemach związanych z ich działalnością na terenie naszej gminy i nie tylko. Obydwaj panowie prezentowali temat językiem kulturalnym, odpowiadali na każde zadane pytanie oraz udzielali wyjaśnień. Widząc taki kontrast między tym, co nam się serwuje w Przedborzu, a tym co pokazali goście z zewnątrz, z przykrością należy stwierdzić, że tu w Przedborzu przywykliśmy już do chamstwa i zapomnieliśmy, że można inaczej. Że poza granicami naszej gminy jest jednak normalnie.
W trakcie obrad zaczęli się pojawiać kolejno członkowie komisji rewizyjnej, która miała się odbyć wcześniej a nie odbyła się z powodu ich nieobecności. Przybył też burmistrz. Jego zachowanie było tradycyjnie fatalne. Efekty wizualne typu: majtanie nogami pod stołem, wywracanie oczami, lustrowanie sufitu, przerywanie mówiącym lub dogadywanie półgłosem uwag w trakcie wypowiedzi innych, za każdym razem automatycznie przyciągają wzrok. Podczas mówienia burmistrz poklepywał stół, rozkładał szeroko ręce w geście rozpaczy, pokazywał palcem coś, czego poza nim nikt nie widział. Ruchy ma mocno nieskoordynowane od jakiegoś czasu i trudno za tym nadążyć. Coraz częściej też padają z jego ust zwroty całkowicie niezrozumiałe. Dziś było coś o dziadostwie i o czymś nośnościowym, ale o co chodziło - nie wiadomo. Najgorzej burmistrz wypadł w momencie, gdy pan Szkup zaproponował, aby skorzystał z pomocy pani poseł Milczanowskiej, która w sejmie zajmuje się sprawami dróg. Niezbyt subtelny rechot był jedyną odpowiedzią. A gość kilka razy wypowiadał się o pani poseł pozytywnie. Za każdym razem powodowało to jakieś dziwne grymasy u M. Naczyńskiego.
Ostatni na sali pojawił się radny Dziuba. Cichy i smutny, zajął swoje miejsce i drapał się po głowie w milczeniu. Potem rzucił półgłosem kilka zdań, na które nikt nie zwrócił uwagi i tak dotrwał do końca obrad. Z tego co dało się usłyszeć, przewodniczący Mąkosa listę obecności zamknął wcześniej, tak wiec chyba pan radny przybył na daremno. Czyżby smutek był nadal efektem porażki jakiej niedawno doznał?
Ostatni na sali pojawił się radny Dziuba. Cichy i smutny, zajął swoje miejsce i drapał się po głowie w milczeniu. Potem rzucił półgłosem kilka zdań, na które nikt nie zwrócił uwagi i tak dotrwał do końca obrad. Z tego co dało się usłyszeć, przewodniczący Mąkosa listę obecności zamknął wcześniej, tak wiec chyba pan radny przybył na daremno. Czyżby smutek był nadal efektem porażki jakiej niedawno doznał?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.