wtorek, 19 kwietnia 2016

Per analogiam II

 Na ogólnopolskiej arenie politycznej obserwujemy ostatnio nerwowe ruchy liderów partii rządzącej. Ich oficjalne wystąpienia zioną nienawiścią i agresją. Narzuca się jedynie słuszne poglądy, przekonuje się do nich z energią. I wszystko w imię tzw. "dobrej zmiany". Na przykład pracy nad polepszeniem warunków życia obywateli tego kraju. Szary zjadacz chleba staje się trybikiem w maszynie kierowanej przez wybrańców. Manipulowanym narzędziem do "uświęcania" ( czyt. osiągania) ich celów.


 Sprawy zaszły już chyba ciut za daleko. Spór o Trybunał Konstytucyjny zamknął PiS w "oblężonej twierdzy". Pozostała tylko obrona swojego stanowiska, mało przekonująca i dość żałosna w odbiorze. Tematy zastępcze, jak choćby bezpardonowy medialny atak na Lecha Wałęsę, aborcji, katastrofy smoleńskiej, mają odwrócić od tak istotnych spraw dla kraju jak ta chociażby:
Co rusz wywoływane zastępcze spory, pogłębiły i nadal pogłębiają podziały w społeczeństwie. Wyniki sondaży przeprowadzanych w kraju są jednoznacznie negatywne. Za granicą, to co się w Polsce dzieje, oceniane jest jeszcze gorzej. Politykę PiS coraz częściej popiera Kościół, mimo że ta polityka zdaje się być drogą ku przepaści i coraz częściej uderza w człowieka.

" Nie popełnia błędów tylko ten, kto niczego nie robi" - mówiła jakiś czas temu szefowa rządu podczas konferencji prasowej.

Brzmi znajomo?
 
W Przedborzu, w skali mikro, mamy to samo. My też w przypadkach udowodnionych błędów słyszymy to, co powiedziała premier Beata Szydło. Burmistrz przyparty do muru, tłumaczy się podobnie. Ale najczęściej po prostu zaprzecza faktom. Nagina rzeczywistość do swoich potrzeb. Manipuluje opinią społeczną. W "naszej małej ojczyźnie" również puszcza się w obieg niusy, które mają odwrócić uwagę społeczeństwa od spraw istotnych. Większość mieszkańców gminy łyka sensacyjne doniesienia i żyje nimi czas jakiś. Na szczęście nie wszyscy. Tymczasem pierwszy obywatel gminy bywa nerwowy i coraz trudniej zrozumieć jego zachowania. Mściwość, obłuda i patent na rację coraz częściej odbija się czkawką. Nadal jednak jest to chleb powszedni dla mieszkańców gminy, zwłaszcza tych myślących i niezależnych.

W kraju liderzy PiS podejmują desperackie próby przekonania społeczeństwa, że wszystko idzie zgodnie z planem. Przemowy czołowych postaci ze szczytu władzy, zdają się podżegać do nienawiści i nietolerancji. A wszystko to pod płaszczykiem prawa i sprawiedliwości. Oraz rzekomo w oparciu o wartości chrześcijańskie. PiS zawłaszczyło sobie monopol na naginanie wiary do swoich idei. A Kościół na to nie reaguje.
Opozycji zarzuca się poruszanie spraw polskich na arenie międzynarodowej. Dochodzi do sytuacji kuriozalnych, kiedy to rozlicza się obecnych na obchodach rocznicowych chrztu Polski z oklaskiwania ( bądź nie) wystąpienia prezydenta.

Skąd my to wszystko znamy?
 
W gminie opanowanej przez jedynie słuszną opcję, nienawiść międzyludzka osiągnęła apogeum. Podziały są wyraźne: "nasi" i reszta. "Naszym" zasadniczo powodzi się nieźle, reszta jak nie podskakuje - jakoś wegetuje. Natomiast niepokorni są najprościej rzecz ujmując prześladowani. Czego ogół społeczeństwa zdaje się nie zauważać dla własnego świętego spokoju.

Jakby tego było mało, również lokalny Kościół zdaje się w te praktyki włączać. Poczynając od zakamuflowanego poparcia tutejszego "lidera" PiS ( cudzysłów nieprzypadkowy) podczas wyborów samorządowych, a skończywszy na powielaniu i przekłamywaniu błędów politycznych znanych chociażby z mediów.

Dobitnym tego przykładem może być homilia wygłoszona w naszym kościele parafialnym w ubiegłą niedzielę. Jesteśmy zbulwersowani tematyką poruszoną przez księdza proboszcza. Omawiając sprawy aktualne, nie bacząc na to, że poziom słuchaczy bywa zróżnicowany i msza nie powinna być areną do wystąpień politycznych, usłyszeliśmy, że kraje takie jak Francja czy Niemcy właściwie już nie istnieją. A mimo to mają czelność wypowiadać się w sprawach Polski. Kraju, który mimo wichrów i burz historycznych ( w sensie doświadczeń) zachował chrześcijańskie fundamenty w sprawach zasadniczych.

Rozumiemy metaforykę wypowiedzi. Odnosiło się to prawdopodobnie do tego, jak Zachód reaguje na kluczowe dla życia Polaków wydarzenia. Na decyzje podejmowane przez rządzących, w porozumieniu z kościołem i w oparciu o wspomniany wyżej, a zawłaszczony, monopol na wartości.
W dalszej części niedzielnej wypowiedzi, której treść z założenia powinna odnosić się do wcześniejszych czytań liturgicznych, usłyszeliśmy pobieżną, za to pozytywną ocenę orędzia Prezydenta Andrzeja Dudy. A także niestety o tych, którzy ośmielili się nie nagrodzić jej oklaskami ( to żywa analogia do Korei Północnej ). Tu padały określenia dotyczące ich twarzy: lodowate, kamienne, nienawistne.  
 Wolni obywatele mają prawo do własnej oceny każdego wydarzenia politycznego i każdej osoby publicznej. Nie ma jeszcze w tym kraju obowiązku zachwycania się urzędującymi prominentami. Ani lokalnie, ani globalnie. Póki co, nie doprowadzono jeszcze w tym kraju do sytuacji, żeby niezależna opinia, o ile jest negatywna, ścigana była przez prawo. 


 W środowisku tak trudnym i tak skonfliktowanym jak przedborskie,  rola Kościoła powinna się sprowadzać prócz tego, co oczywiste, do łagodzenia sporów, działania na rzecz poprawy sytuacji i jednoczenia w oparciu o propagowanie miłości bliźniego. Oraz na drodze sprawiedliwości społecznej. Większy wysiłek należałoby skierować na sprawy związane z moralnością, trzeźwością i większą, faktyczną pomocą dla biedniejszej części naszego społeczeństwa.
  Natomiast w żadnym wypadku nie podżegać do nienawiści, której w okolicy jest nadmiar. Nie ma też powodu, dla którego warto przekonywać obywateli do partii rządzącej, ani do tego co ta partia patroli.

Kontrowersyjny i nie przez wszystkich akceptowany ksiądz Wojciech Lemański powiedział kiedyś:

"Wiązanie Kościoła z państwem jest drogą donikąd . Mamy tak głosić Ewangelię, by człowieka do niej przekonać, a nie zmusić. "

A księdzu proboszczowi dedykujemy ten oto, wydany ostatnio komunikat:
"Jako przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski i gospodarz niedawnych obchodów rocznicy Chrztu Polski wyrażam zdecydowaną dezaprobatę dla wykorzystywania świątyni do głoszenia poglądów obcych wierze chrześcijańskiej. Każdy może wyrażać swoje osobiste poglądy, lecz w swoim własnym imieniu i na własną odpowiedzialność. W kościele zaś jest miejsce dla przepowiadania ewangelii zachęcającej do miłości każdego człowieka."

Abp Stanisław Gądecki

Metropolita Poznański

Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.