środa, 30 marca 2016

"Usystematyzowane urojenia", czyli XX sesja Rady Miejskiej

 Dzisiejsza sesja przedborskiej RM w sprawach zasadniczych przebiegła zgodnie z wytycznymi. Czyli mniej - więcej tak, jak zostało to przedstawione we wczorajszej relacji z posiedzenia komisji łączonych. Troszkę inaczej wyglądały tylko wyniki głosowań, ale uchwały przeszły większością głosów bezradnych, zgodnie z życzeniem burmistrza.

 
 Nie będziemy więc zanudzać czytelników powtarzaniem tego samego, bo wystarczy, że burmistrz w każdej swojej wypowiedzi powtarza każdą kwestię kilka razy, co czyni te wypowiedzi niezrozumiałymi i ... nudnymi.
Wielokrotnie relacjonując posiedzenia przedborskich rajców, informowaliśmy Czytelników o niewłaściwych, żeby nie powiedzieć wprost - chamskich, zachowaniach wybrańców ludu "naszej małej ojczyzny". Pozwolimy sobie skupić się na tym właśnie zagadnieniu, aby ci, którzy nie przychodzą ( z różnych względów) mieli jakiś obraz tego, co się w ratuszu dzieje.

 Zaczniemy od postaci najbardziej widowiskowej, niestety w bardzo negatywnym znaczeniu tego słowa. Radny Dziuba, bo o nim mowa, mimo, że były nauczyciel, zachowuje się skandalicznie. Opisywaliśmy już wizualne efekty jego obecności w sali konferencyjnej ratusza. Dziś zacytujemy jego zaczepki pod adresem radnej Ocimek, obecnej zazwyczaj na sali mieszkanki i nieobecnego zazwyczaj mieszkańca Eldorado, jakim jest podobno nasza gmina. Oceńcie Państwo sami, jakiego reprezentanta wybrały sobie Zuzowy.

 Przed sesją radny Dziuba przywitał się dziś ( podał rękę) radnej Ocimek, która skwitowała ten gest uprzejmym "jak miło". W odpowiedzi usłyszała: " zobaczymy jak się będziemy rozstawać". Znacznie później, po kilku dennych uwagach, radna zapytała wprost pana Dziubę, dlaczego to robi. Usłyszała, że po to, aby ją wyprowadzić z równowagi.Przy omawianiu innej sprawy, gdy burmistrz w "sprawach różnych", ni z gruchy ni z pietruchy powrócił do omawianej w bloku uchwał skargi mieszkańca Przedborza, radny wtrącił dygresję ( jak sam ją nazwał). Dygresja była na typowym dla pana Dziuby poziomie, cytujemy: "ja się zastanawiam czy pan Z. w dzieciństwie nie spadł z konia i dlatego pisze". Na zwróconą mu uwagę przez radną Ocimek i radną Świerczyńską ( bo przecież przewodniczący zareagować nie potrafi, bidok), radny wystrzelił tylko z pytaniem: "pani nie wie co to jest koń?"
Nie wchodząc w szczegóły, mamy czasem wrażenie, że to radny Dziuba miał w dzieciństwie jakąś nieprzyjemną przygodę z koniem. Może go np. kopnął w głowę? Albo po prostu jak palnie na sali obrad jakąś głupotę, to tak zwyczajnie, po ludzku, robi mu się dobrze i w tym celu się publicznie kompromituje. Jeśli natomiast by przyjąć, że radny usiłuje kogoś sprowokować, obrazić lub ośmieszyć, to stwierdzamy kategorycznie, że takim zachowaniem obraża i ośmiesza zawód nauczyciela i funkcję radnego.
 
 Lekarstwa na tą przypadłość nie znamy. Przy omawianiu ewentualnego dofinansowania siłowni zewnętrznej na działce Spółdzielni Mieszkaniowej, radny jeszcze dorzucił z właściwym sobie wdziękiem: " kto będzie chciał, ten się przejdzie nad zalew". I opowiadał w tym temacie takie dyrdymałki, że przez wzgląd na mieszkańców osiedla, nie przytoczymy ich tutaj. Do radnego Koskiego, na skutek braku argumentów, wypalił w pewnym momencie: "oj, zakręcony jak słoik". Bez komentarza, bo zbędny.
 
Swoje trzy grosze do wyżej opisanych popisów wtrącił także radny Zawisza. Stwierdził kategorycznie, że "co do mojej osoby pan Z. ma usystematyzowane urojenia". Kolejny lekarz w gminie, bez uprawnień, ale odpowiednio bezczelny. Radny Zawisza pochrząkiwał też coś o donosicielach, zapewne z własnej woli. Mamy nadzieję, że przewodniczący będzie miał dowody na udowodnienie swojej teorii w sądzie.

Tego typu zachowań jest oczywiście na posiedzeniach komisji i sesjach bez liku. W zasadzie przy każdej okazji, zarówno radny Dziuba jak i radny Zawisza usiłują zabłysnąć na tle pozostałych radnych w taki właśnie sposób. Ale mistrzostwo świata w tej dziedzinie i tak należy do burmistrza. Co prawda od jakiegoś czasu wypowiada się znacznie ciszej, w obawie, że jest nagrywany, ale odpuścić sobie nie potrafi. W przerwach między "usystematyzowanymi" drzemkami, stały repertuar pana Naczyńskiego brzmi podobnie jak wyżej opisany. Poza tym, burmistrz ma dziwną przypadłość polegającą na powtarzaniu, że już coś mówił i chyba to zrozumiałe było. Bo jak dla niego coś jest "oczywiste", to reszta słuchaczy ma obowiązek myśleć tak samo. Wywołało to dzisiaj na sali konflikt między burmistrzem a radnym Koskim. Wynik 1: 0, na korzyść radnego.

Korzystając z okazji, uprzejmie wyjaśniamy panu burmistrzowi: pan nie wypowiada się zrozumiale. Gdy pan czyta, słychać tylko przyspieszony bełkot, a gdy pan usiłuje powiedzieć coś od siebie, sprawa wygląda jeszcze gorzej. Pan, panie burmistrzu nie potrafi jednego zdania sklecić poprawnie - stąd częste nieporozumienia, niedopowiedzenia, półprawdy, albo - ściema. Poza tym pan skrzętnie omija meritum sprawy o którą jest pan pytany. Najczęściej pan po prostu mówi na temat, który panu pasuje. I doprawdy ... nie ma siły żeby ten słowotok przerwać i dowiedzieć się tego, o co chodzi.

Poza tym, w odniesieniu do dzisiejszych wypowiedzi, na skróty: wiemy, że sala obrad czy nawet cały UM to nie jest szpital. Ale wiemy też, że w tym kraju obowiązują jedne przepisy dotyczące np. zatrudniania. Pan kojarzy zapewne coś takiego jak Kodeks Pracy? Zafałszowywanie faktów zawartych w pismach kierowanych do UM czy do RM nie przyniesie efektów, jakich pan się spodziewa, ponieważ na wyższym szczeblu nie ma już układu, jaki obowiązuje w Przedborzu. Nie jest pana rolą ocenianie czy "osoba nie ma co robić" czy ma, ponieważ pan nie może mieć o tym pojęcia. A najniższy nawet poziom kultury osobistej nakazywałby powstrzymanie się od tego typu głupich uwag. Tymczasem pan nawet na piśmie raczy mieszkańców gminy swoimi teoriami na temat przemyśleń, planów, zamierzeń, odczuć i zajęć innych osób. Nic pan tym nie osiągnie, prócz ośmieszania siebie i funkcji jaką pan jeszcze (!!!) sprawuje. 
Radny Koski próbował uzyskać od Burmistrza informację, na temat zatrudnienia nowego kierownika w SP ZOZ. I tu znów Naczyński miał problem z wyartykułowaniem odpowiedzi.

 Również sposób potraktowania przez burmistrza i większości radnych spraw zgłoszonych przez Towarzystwo Miłośników Przedborza, Komendanta Powiatowego Policji, czy też indywidualne osoby, woła o pomstę do nieba. Obecni na sali przedstawiciele TMP mogli się o tym dzisiaj przekonać osobiście. Burmistrz albo "nie rozumie problemu", albo "nie widzi problemu" i na tym finito. 
 
 
 Patrząc przez pryzmat dzisiejszych zachowań co niektórych radnych, to ogłoszenie na stronie Urzędu Miejskiego, o badaniu bydła w Przedborzu, ma wiele znaczącą wymowę.

Takie są realia w Przedborzu. Różnie bywało w przeszłości, ale nigdy wcześniej żaden burmistrz nie doprowadził UM i RM do takiego beznadziejnego stanu, jaki obserwujemy obecnie. Kto nie wierzy, niech choć raz poświęci trochę czasu i przyjdzie na kolejne bekowisko. O terminie poinformujemy wcześniej.
 
Poniżej skarga Wojewody na Uchwałę Rady do WSA w Łodzi w sprawie gospodarowania zasobami mieszkaniowymi, Czyli Rada Miejska w Przedborzu, pod światłym przywództwem Krzysztofa Zawiszy:
 





 
Czyli Rada Miejska w Przedborzu, pod światłym przywództwem Krzysztofa Zawiszy,
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.