środa, 27 czerwca 2018

Biuletynowe postprawdy Naczyńskiego

Postprawda opisuje realia kultury politycznej, w której fakty są mniej ważne w kształtowaniu opinii publicznej niż odwoływanie się do emocji i osobistych przekonań. Trudno jednak, jeśli chodzi o wydawane przez Urząd Miejski biuletyny pisać i mówić o kulturze jakiejkolwiek, pomimo tego, że zawiera on w sobie twór wabiący się "Kalejdoskop" mieszczący informacje o wydarzeniach na których występujący są widzami, czyli coś takiego co nazywa się sztuką dla samej sztuki. 


W 2004 r. Ralph Keyes opublikował książkę, której tytuł jak ulał pasuje do "informacji" serwowanych w gminnej gadzinówce" „Era post-prawdy: nieszczerość i oszustwo we współczesnym życiu”

Miłosz Naczyński tworzy w Biuletynie drugą, sobie tylko znaną równoległą rzeczywistość. Biuletyn wydawany za publiczne pieniądze, periodyk który powinien być źródłem rzetelnej wiedzy o Gminie, który powinien być gazetą nas wszystkich, jest tubą propagandową Naczyńskiego, który za publiczne środki serwuje mieszkańcom swój własny punkt widzenia, swoje własne prywatne opinie, zmanipulowane informacje, których treść jest obliczona na upodlenie i obrzydzenie w oczach mieszkańców osób, które mu stoją kością w gardle. W tym mnie. 




 Ile już Naczyński wydał Waszych pieniędzy na ten cel? Za 33 numery "Biuletynów" - 35 151, 70 gr. Średnio 1 065 zł za nakład jednego numeru. Ktoś powie, że to niewiele. Niewiele, bo ze wspólnej "kieszeni". A gdyby tak Naczyński miał wydać na drukowanie swoich prywatnych opinii 1 065 zł z kieszeni, ale własnej? To byłoby to mało, czy nie (średnio 4 tyś rocznie)? 

Pan Naczyński lubi zamieniać niewygodne dla niego prawdy w swoje opinie. Jest to nic innego jak (sięgnę to po kolejny książkowy tytuł, autorstwa Harry’ego Frankfurta) "Wciskanie kitu". Tworzy się bowiem w "Biuletynie" narrację z zupełnym pominięciem faktów. 

Przykład pierwszy z brzegu, to temat dotyczący wyroku jaki zapadł 22 maja przed Wojewódzkim Sądem Administracyjnym w Łodzi. Pod tytułem "Bezpodstawne donosy" Miłosz Naczyński sobie pofantazjował: 

Z ortografią Naczyński ma na bakier "błahostka" pisze się przez "h" , a nie "ch". 

I wyjaśniam, co następuje Miłosz Naczyński okłamuje Was za Wasze własne pieniądze, twierdząc, że składałem zawiadomienie w sprawie informacji w której posiadaniu już byłem. Nie było to zawiadomienie a skarga do WSA na bezczynność burmistrza Przedborza w przedmiocie udostępnienia informacji publicznej, po drugie nie byłem w posiadaniu informacji o jaką wystąpiłem. Gdybym był w jej posiadaniu, to bym o nią nie występował.  

Zwracam uwagę na "młody pracownik". Jak zwykle ktoś musi być odpowiedzialny. Nigdy Naczyński. W rzeczywistości za udzielanie odpowiedzi odpowiada organ, czyli burmistrz. 

Pisanie o rzekomym moim złośliwym postępowaniu, to prywatna opinia Naczyńskiego, która nie powinna mieć miejsca w Biuletynie wydawanym za publiczne środki. Tego typu przypisywanie jakichkolwiek zachowań innym osobom, jest ze strony Naczyńskiego zachowaniem chamskim i podłym, pozbawionym kultury nie tylko osobistej, ale też politycznej. 

W Biuletynie zamieszczono sam nic nie mówiący wyrok WSA, a Naczyński twierdzi, że postępowanie zostało umorzone, ale nie napisał już dlaczego. Umorzenie dotyczyło zobowiązania organu ( nazwa jakże akuratna) czyli Burmistrza do przekazania mi informacji o którą wnioskowałem, ponieważ w Sądzie Naczyński przypomniał sobie dopiero, że informacji takiej nie posiada...Jednakże Sąd przyznał mi rację, że Burmistrz naruszył przepisy Ustawy o dostępie do informacji publicznej:


"Należy zatem podzielić stanowisko skarżącego ( czyli moje -PZ), że przesłana informacja nie była realizacją jego wniosku, bowiem wnosił o przesłanie kopii w postaci skanu zawiadomienia jakie Gmina Przedbórz otrzymała z Sądu Rejonowego w Radomsku potwierdzającego wpisanie Gminy Przedbórz jako właściciela działek ujawnionych ww. księdze wieczystej. Kierowane wcześniej do skarżącego informacje, że Burmistrz Miasta Przedborza nie prowadził z Sądem Rejonowym w Radomsku korespondencji w zakresie założenia księgi wieczystej nie można uznać za załatwienie wniosku. Jeśli organ nie posiadał żądanego zawiadomienia z Sądu Rejonowego w Radomsku, winien o tym wyraźnie poinformować skarżącego.
Burmistrz Miasta Przedborza dopiero na rozprawie w dniu 22 maja 2018 r. oświadczył, że organ nie posiada w swoich zasobach dokumentu w postaci zawiadomienia o wpisie Gminy Przedbórz jako właściciela działek w księdze wieczystej [...] z lipca 2010 r.
(...)
Z powyższego wynika zatem, że do dnia wniesienia skargi organ
( czyli Burmistrz -PZ) pozostawał bezczynny w stosunku do wniosku skarżącego o udostępnienie informacji publicznej".
Nadto: 


"W niniejszej sprawie podmiot zobowiązany do udzielenia informacji publicznej wprawdzie naruszył termin ustawowy do załatwienia wniosku strony, jednak prowadził korespondencję ze skarżącym będąc w błędnym przekonaniu, że nie jest zobowiązany do wyraźnego i nie budzącego jakichkolwiek wątpliwości poinformowania skarżącego, iż nie posiada żądanego dokumentu".
Całość uzasadnienia tutaj:  http://orzeczenia.nsa.gov.pl/doc/274BD4E1AD Odpowiedzi Naczyńskiego na moją Skargę jaką wysłał do WSA, publikować nie będę, bo nie chcę zostać oskarżony o zabicie części mieszkańców tej gminy, którzy po jej lekturze mogliby się udusić ze śmiechu.
Zastanawiam się tylko pozimowi prawnika który to spłodził. Nie, nie poziomowi jego wiedzy. Ale poziomu moralności. Choć moja opinia w tej sprawie jest taka, że jedno = drugiemu. 

Nie ma Burmistrz zawiadomienia, to gdzie je ma? 

Z informacji udzielonej przez Panią Prezes SR w Radomsku wiem, że przedmiotowy dokument został do Gminy Przedbórz wysłany w dniach 29-30 lipca 2010 roku.

Gubią w Urzędzie Miejskim w Przedborzu dokumenty? To  strach się bać!  Jaki zatem jest w tej placówce nadzór ze strony Naczyńskiego? I kto jest odpowiedzialny za zgubienie tego dokumentu? 
Czyżby z oszczędności przerobiono go na papier do tego na czym plecy kończą swoją szlachetną nazwę? 

Naczyński nawołuje ludzi do osądzania. W tym przypadku mnie. W tym kraju od sądzenia są sądy. Kto jak kto, ale Naczyński powinien to wiedzieć najlepiej. Chyba żaden inny mieszkaniec naszego śmierdzącego "kurortu" nie spędza tam tyle czasu co on. Jego życiowe motto, to chyba "sąd moim drugim domem" lub "sąd, sweet home" .

 W tym samym "artykule" znajduje się manipulacja dotycząca kontroli przeprowadzonej przez RIO. Biedny, pokrzywdzony Naczyński żali się, że RIO chciało ukarać go za "gospodarność" oraz przedstawia fałszywy obraz wyniku kontroli. Wypacza on zdanie kontrolerów pisząc, że wedle nich było by ok gdyby Gmina wydała swoje własne środki na tą inwestycję. To kolejna postprawda. 
A jak wygląda prawda? 
Dopatrzono się w tym przedsięwzięciu złamania zasad uczciwej konkurencji, i złamania uczciwego traktowania wykonawców. Szczegóły są długie i mało interesujące przeciętnego zjadacza chleba. Zdaje sobie z tego najwyraźniej sprawę Naczyński i wie, że może sobie on wciskać swoje kity, bo nawet 1% mieszkańców tej Gminy nie będzie się chciało zajrzeć do raportu z kontroli przeprowadzonej w 2016 roku i skonfrontować informacji z bzdetami wypisywanymi przez Naczyńskiego. Dlatego można robić do woli wyborcom wodę z mózgu.  A niektórych przypadkach nawet nie.


 Odwołanie z funkcji burmistrza - "gdyż w klubie nie pobrałem ani grosza" - kolejna postprawda. Wojewoda wygasił Naczyńskiemu mandat burmistrza ponieważ istnieje ustawowy zakaz pełnienia przez burmistrzów funkcji w zarządach stowarzyszeń prowadzących działalność gospodarczą. Nie ma to nic wspólnego z tym, czy "pobrał" czy nie grosz czy nawet dwa grosze. Naczyński kłamie również pisząc, że opozycji przeszkadzała sprzedaż biletów, z których dochód przeznaczany był przez klub na zakup potrzebnego sprzętu czy strojów. To nie jest zwykłe kłamstwo. To podłe kłamstwo. W całej tej sprawie chodzi tylko i wyłącznie o pełnienie funkcji wiceprezesa w MKS przez Naczyńskiego, której to funkcji zadaniem Wojewody pełnić nie powinien. Dlatego Wojewoda postąpił jak postąpił. O dziwo Naczyński już nie wspomina o wyroku w podobnym przypadku jaki zapadł przed WSA w związku z odwołaniem przez Wojewodę Burmistrza Głowna. Dlaczego? Bo w NSA Wojewoda wygrał, i burmistrz Głowna jest już byłym burmistrzem. Jutro o g. 9 rano WSA w Łodzi postanowi co będzie w przypadku przedborskim. 

"Niektórzy radni" - pisze Naczyński- mieli rozpowszechniać informację o tym, że burmistrza wyprowadzą w kajdankach w związku z aferą "parkową". Jak zwykle słowa rzucane na wiatr. Którzy radni panie Naczyński? Nazwiska! Bez podania nazwisk wiarygodność takiej informacji jest równa zeru, a poziom autora równy depresji w jakiej znajduje się Morze Martwe. A owa depresja musiała się chyba udzielić autorowi tekstu. 

"Półtora miliona na drogi"  ( podpisane J.F. -jakaś chyba  przyzwoita osoba w UM Przedbórz, która się chowa za inicjałami, żeby nie być skojarzona z tak doborowym towarzystwem jak burmistrz) - zapomniano napisać, że 1,5 melona środków własnych,bo 3 lata z rzędu zawalono wnioski na dofinansowanie budowy dróg pod Majową Górą. 

Można się tak bez końca znęcać nad tym Biuletynem. I należy to robić. Aby prostować półprawdy, postprawdy, prostować kłamstwa i manipulacje. Przywracać azymut na prawdę. 
Po co? 
Dla mojej własnej satysfakcji. 

Jak zauważa Regionalna Izba Obrachunkowa w Łodzi tego typu publikacje jak w przedborskim Biuletynie stawiają pod znakiem zapytania finansowanie jego wydawania z środków publicznych: 





Nadto trzeba Naczyńskiemu przypomnieć:

Art. 225. Obowiązek przeciwdziałania ograniczaniu prawa do składania skarg i wniosków§ 1. Nikt nie może być narażony na jakikolwiek uszczerbek lub zarzut z powodu złożenia skargi lub wniosku albo z powodu dostarczenia materiału do publikacji o znamionach skargi lub wniosku, jeżeli działał w granicach prawem dozwolonych.§ 2. Organy państwowe, organy jednostek samorządu terytorialnego i inne organy samorządowe oraz organy organizacji społecznych są obowiązane przeciwdziałać hamowaniu krytyki i innym działaniom ograniczającym prawo do składania skarg i wniosków lub dostarczania informacji - do publikacji - o znamionach skargi lub wniosku.

3 komentarze:

  1. Anonimowy6/30/2018

    Naczyński Zięby ścierpieć nie może. Te ataki świadczą, że się go boi. Chyba jako jedynego w Przedborzu, czego dowodem żywym jest to, że skrewił i bał się wystąpić na żywo w pojedynku z Ziębą w radomszczańskim radiu.
    Użycie wobec Zięby określeń takich jak "nasz lokalny donosiciel" podchodzi pod art 212 kk, co dla Naczyńskiego w świetle już dwóch wyroków z tego artykułu (recydywa) może się skończyć już nie grzywną a zawiasami na pewno. Zachowanie Naczyńskiego wobec Zięby, jest chamskie, podłe i świadczy o rynsztokowym wychowaniu u tego pierwszego. A kto dla radnych ma być tym autorytetem?
    Hochsztapler, bazarowy handlarzyna, przemytnik i kłamca ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy6/30/2018

    To kolejny znakomity w stylu i treści komentarz "anonima".
    Pod poprzednim podpisałem się obiema rękami.
    Dzisiaj, dokładam obie nogi, serce i głowę.
    .
    Ale rozumiem też handlarzyka.
    Świat wali mu się na głowę.
    Al;e zasłużenie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy7/01/2018

    Wizerunek Naczyńskiego po dwóch przegranych rozprawach o zniesławienie Mordaka i Kieruzal powinien upaść. Nie upada, a Naczyński brnie w kolejne kłamstwa. Dlaczego? Bo może sobie na to pozwolić. Wina Rady jest tu ewidentna. Nigdy tak naprawdę nie stanęła mu na drodze i nawet mniejszością opozycyjną stanowczo nie zaoponowała i nie powiedziała dość.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.