piątek, 16 lutego 2018

Przewodniczący nie widzi potrzeby

W trakcie sesji Rady Miejskiej po raz kolejny byliśmy świadkami pożałowania godnych wystąpień – pyskówek, na które nie reagował przewodniczący rady K.Zawisza.


Nie po raz pierwszy również zdarza się, że radny W.Dziuba atakuje personalnie kogoś z publiczności i to nie spotyka się ze stosowną reakcją ze strony przewodniczącego, a wręcz przeciwnie, ten pewnie dzieląc obecnych na sali na swoich i obcych, upomina i monituje tych drugich, poplecznicy burmistrza mają prawo do stałego komentowania, często używając nieparlamentarnych zwrotów, co i tym razem miało miejsce.

W trakcie ostatniego punktu obrad – wolne wnioski, sprawy różne, zabrał głos mieszkaniec Przedborza, znany skądinąd z awanturniczego charakteru i burdy na sesji sprzed roku, kiedy zaatakował Pawła Ziębę.

Tym razem pan Wojtek został sprowadzony do Ratusza w celu udzielenia poparcia burmistrzowi i zaprezentowania stanowiska: „ja tam wim swoje i nikt mnie nie przekona”. Tłumaczenia kilku radnych i Prezesa OSP, że złamanie ustawy antykorupcyjnej nie oznacza, iż ktoś czerpał korzyści majątkowe, nie dały żadnego rezultatu. Wypowiedź tego pana otoczona była specjalnym ”parasolem ochronnym” przez przewodniczącego – dajmy się mieszkańcowi wypowiedzieć do końca. Wypowiedź była długa, bełkotliwa i napastliwa, i charakterystyczna dla osób „po spożyciu”,oraz nie mająca żadnego związku z sednem sprawy, a wiodła prostą drogą do pyskówki, bo kiedy nie ma siły w argumentach, sięga się po środki specjalne, i tak wśród wrzasków, pohukiwań i epitetów zakończono obrady. 

Czyżby pan W. został dyżurnym awanturującym się, przedstawicielem części elektoratu burmistrza, wyrażającym tzw. oburzony głos ludu?

Na koniec pragnę nadmienić, że od dłuższego czasu dostrzegam w posiedzeniach RM elementy igrzysk i widowisk rozpisanych na role, mających uderzyć w opozycję; występy, o których powyżej cieszą się uznaniem władz miasta, bo nie dość, że są im na rękę, to jeszcze dostarczają swoistej rozrywki po trudach sesji. Wypada zgodzić się z Krystyną Koń, że coraz trudniej uczestniczyć w takich harcach.


Podejrzewam, że było zaplanowane uderzenie w Pawła Ziębę, pomysł jednak nie wypalił, ponieważ zabrakło głównej osoby dramatu, a obelgi i inwektywy poszły w powietrze.

1 komentarz:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.