czwartek, 27 lipca 2017

Ja w sprawie naliczenia opłaty za informację publiczną i godzin pracy pani Barteckiej

Na jednym z niedawnych posiedzeń Komisji Rewizyjnej, zwołanej w związku ze skargą jednego z Mieszkańców naszej gminy, słynącej z "kurortu nad zalewem", usłyszałem coś co mnie zdziwiło. Zdziwiło w związku z informacją, którą dysponuję już od dłuższego czasu.

Z tego co sobie przypominam Mieszkaniec wymienił kwotę chyba ponad 200 złotych, jaką naliczono mu za udostępnienie informacji publicznej. Jak wiadomo takie naliczenie może być (ale nie musi), dokonane tylko wtedy, kiedy udostępnienie informacji publicznej rodzi u strony zobowiązanej do jej udzielenia, dodatkowe koszty udostępnienia informacji. Dodatkowe czyli takie, które wykraczają poza normalne funkcjonowanie, w tym przypadku Urzędu Miejskiego w Przedborzu. Można zatem pomyśleć, że skoro taka opłata została naliczona, to UM  w Przedborzu funkcjonuje nienormalnie. 
Ale to tak na marginesie. 

Mieszkaniec, a w tym i pozostali świadkowie czegoś, co tylko z nazwy jest posiedzeniem Komisji Rewizyjnej, której "przewodniczący", twierdzi, że nikt w KR, włącznie z nim nie kończył prawa, aby być na tyle lotnym, aby rozpatrywać pewne zagadnienia (więc co w KR robi?),  usłyszeli, że dodatkowym kosztem, jaki wpłynął na koszt naliczenia udostępnienia informacji, był czas pracy pracownika Urzędu Miejskiego w Przedborzu. 

Czas kierowniczki referatu IRŚ, Aleksandry Barteckiej. Czas w sensie nadgodzin jakie spędziła, po normalnym czasie pracy, na tym aby przygotować informację publiczną, o jaką wnioskował Mieszkaniec. 

Te właśnie "nadgodziny" poświęcone przez kierowniczkę Bartecką, spowodowały, że obciążono Mieszkańca kwotą ponad 200 zł. "Nadgodziny" były tym, co nazwano "dodatkowym kosztem". 

I to wprawiło mnie w zdziwienie... Dlaczego? 

Wyjaśniam. 

Otóż w dniu 9 maja br. przebywając w miejscowości Czermno, w godzinach popołudniowych, ale w czasie pracy Urzędu Miejskiego w Przedborzu, zobaczyłem dwoje pracowników przedborskiego Magistratu, jak podjeżdżają autem jednego z nich pod cmentarz w Czermnie, drugie z nich przesiada się do zaparkowanego tam od jakiegoś czasu ( ok 2 godzin ) auta, i każde rozjeżdża się w swoją stronę. On na Przedbórz, ona na Zuzowy (chyba?). 

Ona, to Aleksandra Bartecka właśnie.On Zbigniew S. 

Zastanowiło mnie, co dwoje pracowników UM w godzinach pracy urzędu, robiło na terenie sąsiedniej gminy, no i województwa także. Byli tam służbowo? Delegacja? Czy koleżeńska usługa, np. pomoc w wymianie pękniętej gumy... w kole rzecz jasna...

Złożony  zatem został wniosek z zapytaniem: 

W trybie dostępu do informacji publicznej, proszę o jej udzielenie w następującym zakresie:

- proszę podać w jakich godzinach przebywała w pracy w dniu 09.05.2017 roku,pani Aleksandra Bartecka, kierownik IRŚ UM w Przedborzu?

-proszę podać w jakich godzinach przebywał w pracy w dniu 09.05.2017 roku pan Zbigniew S?


Otrzymałem taką oto odpowiedź: 


O nienormowanym czasie pracy przeczytałem też, w odpowiedzi na mój kolejny z wniosków:


 W związku z pismem przesłanym mi w dniu dzisiejszym, zważywszy na to, że zawarta w nim treść nie jest odpowiedzią na moje pytanie, w trybie dostępu do informacji publicznej, ponawiam je.

 Pytałem nie o ilość godzin spędzonych przez pana S. i panią Bartecką w pracy, ale o to w jakich godzinach w pracy przebywali? I wnoszę o udzielnie mi odpowiedzi na to właśnie pytanie.

 Ponad to, skąd pani Sykrytorz, wie, że w/w osoby spędziły po 8 godzin w pracy, skoro nie podała mi godzin w jakich w niej  przebywali ?

 Jeśli Urząd Miejski w Przedborzu był czynny we wtorek 9 maja w godzinach 7.30 - 15.30, to jak osoby te mogły spędzić w pracy 8 godzin, skoro grubo przed godziną 15-nastą przebywały poza urzędem, na terenie innej gminy ( Fałków)?


 Czy może pani Bartecka z panem S. w godzinach pracy Urzędu Miejskiego, byli oddelegowani w celach służbowych na teren innej gminy i z tego też tytułu auto pani Barteckiej stało pod cmentarzem w Czermnie, do którego po godzinie 16-nastej odwiózł ją pan S., wcześniej ją z tego miejsca zabrawszy?

 Od razu wyjaśniam. Nie obchodzą mnie prywatne sprawy pani Barteckiej, i pana S., ale interesuje mnie, dlaczego pani sekrytorz napisała do mnie , że osoby te były 8 godzin w pracy, skoro nie były, bo przebywały  w godzinach pracy Urzędu Miejskiego, w zupełnie innym miejscu niż Urząd Miejski w Przedborzu?

Jeśli przebywały te osoby tam prywatnie, to czemu pani sykrytorz twierdzi, że były 8 godzin w pracy? Czy będą te osoby mieć za ten czas zapłacone wynagrodzenie?

Odpowiedź brzmiała: 


I tu dochodzimy do sedna sprawy. Czy jak Pani kierownik IRŚ w godzinach pracy Urzędu, ucina sobie prywatne wycieczki po okolicy, to ma nienormowany czas pracy?  A jak już przygotowuje odpowiedź na wniosek po godzinach pracy, to nalicza się Mieszkańcowi koszt za tzw. "dodatkowe" koszty związane z udzieleniem odpowiedzi?

To jest to co mnie zdziwiło. 

A czemu? 

Cytat:


"Dobrą ilustracją zarysowanego powyżej problemu jest art. 151/4 KP, który reguluje ważne, z punktu widzenia zakresu podmiotowego praw pracowniczych, zagadnienie rekompensaty za pracę kadry kierowniczej w godzinach nadliczbowych. Zgodnie z jego treścią pracownicy zarządzający w imieniu pracodawcy zakładem pracy i kierownicy wyodrębnionych komórek organizacyjnych wykonują, w razie konieczności, pracę poza normalnymi godzinami pracy bez prawa do wynagrodzenia oraz dodatku z tytułu pracy w godzinach nadliczbowych. W wyjątkowych przypadkach jedynie kierownikom wyodrębnionych komórek organizacyjnych za pracę ponadwymiarową należy się stosowna rekompensata pieniężna, pod warunkiem że jest ona świadczona w godzinach przypadających w niedzielę i święto, jeżeli w zamian za pracę w takim dniu nie otrzymali innego dnia wolnego od pracy. Powyższe ograniczenia podyktowane są tym, że kadra kierownicza, zwłaszcza pracownicy zarządzający w imieniu pracodawcy zakładem pracy, decyduje o obowiązującej w nim organizacji pracy oraz, w znacznym stopniu, o własnym rozkładzie czasu pracy."

 Skoro zatem, pani Bartecka, ma na podstawie wskazanego artykułu z KP, nienormowany czas pracy, i nie należy jej się wynagrodzenie przewidziane w wysokości (dodatek) za godziny nadliczbowe ( na podstawie tego co wyżej przytoczyłem), to dlaczego Mieszkańcowi naliczono koszty związane z kierowniczki Barteckiej rzekomymi nadliczbowymi godzinami, poświęconymi na przygotowanie dla niego odpowiedzi, jako "dodatkowy" koszt w postaci dodatkowego przez nią poświęconego czasu? 

Jeśli nie należy jej się dodatek, z racji nienormowanego czasu pracy, i objęta jest nienormowanym czasem pracy, to czy aby na pewno Mieszkańcowi powinno się taki rachunek wystawić? 

Czyżby przygotowywała je, w niedzielę lub święto? Całkiem może to być prawdopodobne. Skoro czas pracy w zwykłe dni, poświęca się na wojaże z kolegą z pracy, i kilkanaście tygodni spędziło na zwolnieniu lekarskim, po wcześniejszej wizycie na policyjnym dołku. 

Jest sporo do nadrobienia.

No chyba, że mamy do czynienia z wadliwą organizacją pracy w Urzędzie Miejskim w Przedborzu:

"W wyroku z 8.6.2004 r. SN stwierdził, że osoby zatrudnione na stanowiskach kierowniczych nie mogą być pozbawione prawa do dodatkowego wynagrodzenia za pracę w godzinach nadliczbowych, jeżeli wskutek niezależnej od nich wadliwej organizacji pracy są zmuszone do systematycznego przekraczania obowiązujących norm czasu pracy."

W takim przypadku zaś,  nie powinno się, za tą wadliwą organizację pracy obciążać dociekliwego Mieszkańca, który zapowiedział walkę w WSA o anulowanie, moim zdaniem niewłaściwie naliczonej mu zapłaty. Mam nadzieję, że wygra, i że pomocny mu w tym będzie, m.in ten wyrok  WSA z Olsztyna I SA/Ol 481/11 

Przytoczone cytaty pochodzą z Pojęcie „kierownika wyodrębnionej komórki organizacyjnej” w świetle kodeksowych przepisów o rekompensacie za pracę w godzinach nadliczbowych

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.