piątek, 31 marca 2017

"(...)operacja odcinania ryja od koryta jest strasznie bolesna i wielu się broni, słychać kwik (...)"

Dwa dni trwało ostatnie bekowisko. W środę pod nazwą obrady komisji łączonych, a w czwartek pod nazwą sesja RM. Jednak to, co się wydarzyło dzisiaj, przebiło wszystko co wydarzyło się do tej pory. Chamstwo sięgnęło szczytów Himalajów.

Nie ma co i tym razem szanownych Czytelników raczyć chronologicznym omawianiem kolejnych punktów obrad. W chaosie, hałasie i ***** ( autocenzura), jaki panował na sali, nie łatwo było o skupienie i byłoby to trudne do przedstawienia. Tam się momentami dzieje kilka rzeczy na raz, kilka osób jednocześnie mówi, słowem totalny rozgardiasz. Burmistrz przerywa każdą wypowiedź każdemu, kto go nie wielbi („pan/pani kłamie” „nie rozumie”), księgowa ma odpowiedź zanim usłyszy pytanie, a grono bezradnych dba o to, żeby nic się nie odbyło normalnie. Poważne tematy i wątpliwości rozwiewane są tyradami włodarza i na to zawsze jest czas, nawet jak piąty raz powtarza to samo. Radny Dziuba gada, kiedy tylko mu przyjdzie ochota i nikt nie reaguje. Radni Zawisza i Mąkosa zawsze wspierają wodza, a reszta z tego obozu milczy robiąc odpowiednie miny. Tzw. dobre miny do złej gry.

Radny Piskorz, Dziuba, Mroziński. No panowie, jest o czym myśleć i o co się modlić!

 
Radny J. Chudy udowodnił ( wczoraj) burmistrzowi, że miał rację w temacie drogi na Wymysłowie. Zapytał wprost, ale „odpowiedź” była zagmatwana. Magiczne słowo nie padło, bo burmistrza na to nie stać.

Radna A. Ocimek zadawała celne pytania dotyczące finansów i zmian w budżecie. "Merytoryczne" odpowiedzi M. Naczyńskiego sprowadzały się jak zwykle do uwag, że radna nic nie rozumie. Choć wiadomo, że rozumie i to więcej niż jaśniepanujący sobie życzy. Radny M. Mordak zadał kilka pytań a także stanął dziś w obronie swojego ojca i wszystkich strażaków. Bo jak Państwo pamiętacie, prezesowi/dyrektorowi zaglądać w kieszeń burmistrz nie pozwolił, ale w kieszenie strażaków osobiście "zajrzał" rozliczając ich z tego, co nie powinno być przedmiotem jego zainteresowania. Radny M. Koski dopytywał w temacie omawianych wniosków pokontrolnych RIO, ale z uwagi na poziom odpowiedzi zarówno szefa samorządu jak i pani skarbnik, odpuścił i stwierdził, że od tej pory pytać będzie na piśmie.

 

Radna D. Olejnik, fragment rozmowy z burmistrzem, nie dosłownie, przekazuję tylko sens:
radna: panie burmistrzu, czy w parku na alejki wysypany był miał kamienny, a potem zebrany?
burmistrz: ja już mówiłem, trzeba nauczyć się słuchać, trzeba rozumieć ... ble, ble, ble
radna: pytam czy na alejki był wysypany miał kamienny?
burmistrz: ja mówię, już mówiłem wcześniej i było to mówione, trzeba słuchać ... ble, ble, ble
radna: panie burmistrzu, krótko: tak czy nie? był wysypany ten miał kamienny?
burmistrz: tak, ale na kawałku tylko

O jaki kawałek chodziło widać z mostu.

Tak to z grubsza wygląda za każdym razem. Nikt nic nie rozumie, nikt nic nie wie, jeden jest geniusz. Za to przy głosowaniach radni milczący albo gadający między sobą, od razu wiedzą, kiedy rękę podnieść. 

Przy okazji omawiania wyników kontroli przeprowadzonej przez RIO, można się było dowiedzieć, że burmistrz umorzył Stowarzyszeniu Przyjaciół Ziemi Przedborskiej, ok 26 tyś zł nienależnie pobranych z subwencji na dzieci bez specjalnego orzeczenia. No cóż! Nie może zabraknąć na pensję dla prezesa/dyrektora.
 
Na początku sesji, zapowiadało się ciut lepiej niż zwykle, bo na początku nie było radnego Dziuby. Niestety przyszedł. Dogadywał, powtarzał za innymi, wykonywał sobie właściwe gesty, czyli standard. Ożywił się dopiero podczas wystąpienia Prezesa OSP, zarzucając mu jakieś niestworzone historie. Wtedy na sali był również obecny prezes/dyrektor. Gdy w trakcie zwyczajowej pyskówki radnego Dziuby Prezes OSP stwierdził, że stowarzyszenia ( OSP i SPZP) nie są jednakowo traktowane przez burmistrza, niepytany prezes/dyrektor odpalił, że widocznie strażacy zwracają się do "drugiego burmistrza, niewłaściwego, a trzeba wiedzieć do którego burmistrza zwracać się należy". Takie bzdety się wygaduje publicznie. Na szczęście prezes/dyrektor poszedł sobie wkrótce i przestał się kompromitować.

Na sali prócz stałych obserwatorów ( mieszkańców Przedborza) pozostało kilkoro sołtysów, członek KS i SPZP ( dwa w jednym) oraz mieszkaniec, który na poprzedniej sesji zrobił karczemną awanturę. Został jednak uprzedzony ( nie bezpośrednio, bo kto by tam z nim rozmawiał), że policja już raz była, to w razie draki przyjedzie drugi raz. I milczał rozsądnie.

Przechodzę teraz do informacji na temat tego, z jakiego powodu na sesję RM znowu była wzywana policja. 


 
W pewnym momencie, w trakcie omawiania bloku uchwał, na salę wtargnął jakiś głośny osobnik. Już z dalszych pomieszczeń słychać było wulgaryzmy, jakimi się posługiwał. Wchodząc na salę, ubliżał Pawłowi Ziębie, następnie córce. Padły obrzydliwe epitety pod jej adresem i jednego z radnych. Facet, nie przebierał w słowach, wrzeszczał i strach było czy w kogoś czymś nie rzuci, czy kogoś nie uderzy, bo po takim pieniaczu, znany z awanturnictwa w całej chyba Gminie, spodziewać się można chyba wszystkiego. Awanturował się tak jakiś czas, a tymczasem burmistrz podnosił się z krzesła i opadał na nie, najwyraźniej oczekując, aby awanturnik dokończył to, po co przyszedł. Następnie się wreszcie zdecydował i gościa wyprowadził. Mało skutecznie, nie minęła chwila i tamten wrócił. Ponownie wyprowadził go członek KS i SPZP. Skutecznie, bo już wiedzieli, że policja jest powiadomiona o zajściu.

Link do nagrania: TUTAJ


W tym czasie Naczyński, wyładował swoją złość i agresję na jednej z mieszkanek, które były na sesji. Można było odnieść  wrażenie, że się jej odgrażał. O co mu chodziło trudno pojąć.  Wczoraj w podobny sposób zaczepiał przed komisją Pawła.

W związku z burdą ( radnego Dziubę odsyłam do słownika w celu sprawdzenia znaczenia tego słowa), jaką zaserwował członek rodziny burmistrza, została powiadomiona policja. Przyszli po jakimś czasie, spisali notatkę i wskazali dalsze postępowanie. Tak też będzie. A dlaczego zdarzyło się to, co się zdarzyło i kto awanturnika podpuścił - wiadmo i w razie czego mamy na to świadków. Gratuluję burmistrzu rodziny i poziomu.

W czasie, gdy rozmawialiśmy z policją, RM głosami biernych, wiernych ale miernych radnych odwołała z funkcji przewodniczącej KSO radną Olejnik. Podpytywany radny Mąkosa o powody, nie potrafił odpowiedzieć.

Gratulacje należą się radnej Olejnik. Z tego powodu, że przejrzała na oczy. Tego, że się odwróciła od tego, w czym brała udział, bo to jest złe. Tego, że mimo szykan, jakie ją spotykają, idzie wybraną drogą. Są przecież w tej rozpaczliwej RM tacy, którzy doskonale wiedzą, co się dzieje, a jednak trwają przy wodzu. Żal. Pl.

Nie będzie nikt bezkarnie opluwał nikogo.

Sprawa dotyczy też radnego Koskiego, któremu ubliżono jako funkcjonariuszowi publicznemu w trakcie pełnienia obowiązków związanych z funkcją.

Należy działać w celu ukrócenia tego typu zachowań. Dlatego zostaną podjęte stosowne kroki prawne, przeciwko awanturnikowi.

Dosyć patologii. Dosyć menelskich występów. I dosyć bandyckich metod. Ostatnie bowiem wydarzenia, jak ulał, pasują do sprawy związanej z wysyłaniem SMS-ów z pogróżkami. Ten sam język i poziom, i cel jaki mają osiągnąć!

Niedoczekanie twoje! Burmistrzu.

Swoją drogą, ile to trzeba mieć w sobie jadu i nienawiści, a i braku odpowiedzialności, żeby napuszczać, jak to mówiła pani skarbnik o intruzie: „starego i chorego”, „człowieka” (cudzysłów zamierzony, bowiem ktoś taki na miano człowieka nie zasługuje), i szczuć go, wykorzystując „atuty” jego „charakteru”, do tego, aby lżył w miejscu publicznym córkę, która jest jednocześnie siostrą szczującej osoby.

Lekarz chyba powinien mieć jako tako poukładane w głowie, aby wiedzieć, czym dla starszej osoby takie sytuacje mogą się skończyć.

Ale nie ma się co dziwić takim zachowaniom. Koryto zaczyna się oddalać. Wizja jego braku staje się coraz bardziej realna.

Jak widać "(...) operacja odcinania ryja od koryta jest strasznie bolesna i wielu się broni, słychać kwik (...)" - T.Cymański.

Ten kwik zaczyna się odbijać głośnym echem po sali konferencyjnej przedborskiego ratusza! Naprawdę nisko upadła już przedborska władza, skoro w jej obronie stają alkoholik, prymitywny pieniacz i wsiowy głupek. 

Szczegółowe omówienie tematów z Sesji, pojawią się w czasie późniejszym.

1 komentarz:

  1. Mieli wczoraj wielkie szczęście uczestnicy sesji Rady Miejskiej , bo kiedy w trakcie obrad na salę wpadł rozjuszony teść burmistrza, brakowało mu tylko "kłunicy" z jednej i "śtachety z płota" w drugiej ręce.
    Wkroczył z gołymi rękami, za to z pianą na ustach i wyraźną chęcią słownego (a może nie tylko) przywalenia Pawłowi Ziębie, czemu dawał wyraz potoczystym bluzgiem złożonym z niecenzuralnych wyrazów.
    Dziwne przy tym, że ktoś z taką zapalczywością ubliżający drugiemu człowiekowi nie zna go z widzenia, bo na początku pytał: a który to Zięba?. Nieprzypadkowy zbieg okoliczności, że przy okazji dostało się jednej z radnych, która potem, błyskawiczną uchwałą Rady została odwołana z funkcji przewodniczącej Komisji Obywatelskiej.
    Wygląda na to, że ktoś zainteresowany zadaniem ciosu tym obojgu wykorzystał bez skrupułów waśnie rodzinne i upiekł na jednym ogniu dwie pieczenie.
    Bardzo to brzydko pachnie, ale w końcowej fazie tego dziwacznego zgromadzenia jeszcze raz powiało dymem, kiedy to burmistrz mianem "przekupy z rynku" określił najłagodniejszą i najkulturalniejszą radną, która cichym głosem zadawała mu zbyt merytoryczne pytania.
    Panie burmistrzu kochany, że tak pojadę klasykiem, to przecież pani radna deklarowała kilkakrotnie w czasie sesji, że nawet pana lubi, a tu taki afront...
    A, fe!

    Pozwolę sobie jeszcze skomentować dwa cytaty z wypowiedzi pani urzędniczki: "stary, schorowany człowiek" i "nie był agresywny".
    Widać tej pani potrzebna kłonica i sztacheta z płotu, bo coś takiego jak agresja słowna dla "inaczej wrażliwych" ludzi nie istnieje.
    A na choroby istnieją lekarstwa, tylko trzeba wdrożyć leczenie.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.