poniedziałek, 4 kwietnia 2016

Plucie, knucie i szczucie

  Tekst zamieszczamy na prośbę autorki.

W "naszej małej ojczyźnie", w krainie mlekiem i miodem płynącej ( dla niektórych), jakiś czas temu rozpętano prawdziwą nagonkę na niepodporządkowanych. Na każdym kroku, o każdej porze, wszelkimi sposobami ... Bo niepisane prawo tej gminy brzmi: podziwiać, przytakiwać i bić pokłony majestatowi. To się opłaca.



 Korzystają na takim układzie osoby, które potrafią dla własnych korzyści zapomnieć o wszelkich zasadach, również tych które dotyczą normalnego funkcjonowania w społeczeństwie. W imię własnego interesu, żeby im dobrze było.

Informuję więc układnych i układowych ( skoro sami tego nie wiedzą), że ich "dobrze" odbywa się zazwyczaj kosztem tych, którzy się nie sprzedali. Tych, którzy widzą i oceniają prawidłowo to co się w tej gminie dzieje i postępują zgodnie z zasadami, które oficjalnie głoszą.  Mała jest wiedza w tym temacie wśród tubylców.

 To teraz zapytam: w imię czego ktoś ma zawsze brać poprawkę na "uciemiężenie" innych? Zwłaszcza gdy to "uciemiężenie" bywa fikcyjne i na pokaz ... Czy ktoś z uprzywilejowanych i korzystających ze źródła łask zastanowił się kiedyś nad tym, że ci, którzy dążą do prawdy i pracują za friko dla wszystkich, mają gorzej, tylko nie robią z tego widowiska?


 Pomijam kopy z gatunku komplikującego życie, kopy konkretne, jakie zbiera kilka osób w tej gminie. Bo jest to kwestia ich wyboru. Bo zawsze mogą zacząć być lizusami, korzystać z ofert jakie im składano i sprzedawać się nawzajem w celu osiągnięcia korzyści dla siebie. Że nie ten sort ludzi? Ale wolna wola każdego ... wolny wybór, czy być człowiekiem, czy nie.

Więc pomijam te sprawy, o których jeszcze nie pora rozmawiać i informować. Ale uprzejmie donoszę, że "niektórym" to jeszcze za mało do osiągnięcia pełnej satysfakcji i samozadowolenia. Więc jeszcze partolą wszystko co jako - tako jest normalne, albo poza zasięgiem ich wpływów. Więc jeszcze włażą buciorami ufajdanymi gnojem na tereny zakazane. 


Metody bywają żałosne. Ot choćby taki biuletyn urzędowy, w którym młoda osoba, firmuje swoim nazwiskiem idiotyzmy na temat innych mieszkańców gminy. Gminy zdominowanej przez układ, w którym siedzi po uszy. Widzieliście choć jeden numer szmatławca, w którym by się nie czepiano osób prywatnych? Czy taka redaktor naczelna, obojętnie która ( bo były już trzy) zadała sobie troszkę trudu i sprawdziła czy prawdą jest to co publikuje? Zapytała autora skąd czerpie swoje wybitne przemyślenia i teorie na poziomie poniżej wszelkiego poziomu? Czy zapytała dlaczego za publiczne pieniądze atakuje się prywatne osoby? Czy wie, jak powinien wyglądać biuletyn gminny, co zawierać? Nie sądzę. Przypuszczam nawet, że bywa zdziwiona, jak ktoś podejmie słuszne działania, aby to bezprawie ukrócić. Są też inne, nazwijmy to - bardziej indywidualne sprawy, wstyd o tym mówić.



Tu nigdy nie będzie normalnie, jeśli ważniejsza będzie prywatna micha, najlepiej luksusowa, a nie prawda, sprawiedliwość, uczciwość. Nie będzie normalnie, gdy reprezentanci społeczeństwa będą marionetkami pociąganymi za sznurki. Gdy elyyyty będą narzucać swoje zdanie i bez względu na ich "indywidualne przymioty", znajdą posłuch. Choć to co się puszcza w eter jest starannie wyreżyserowane i świadczy o etyce autorów. Ludzi z charakterem przerobić się nie da takimi tandetnymi sztuczkami. Na nic plucie, knucie i szczucie.



Przy okazji dementuję: nikt nikogo nie zastraszył skutecznie ani nie zniechęcił, ani nie odsunął. Ani na moment. Mówię to we własnym imieniu, ale nie tylko. I dalej już tylko od siebie: nie łamię prawa, postępuję uczciwie, brzydzę się kłamstwem. Czego najlepszym dowodem to, że nadal chodzę z podniesioną głową. I że w ogóle chodzę jeszcze na wolności. Że tracę czasem jakiś kontakt? Trudno, jeśli ma być oparty na fałszu, to nawet mi nie żal. Ani myślę zabiegać o tych, którzy nie są warci mojej przyjaźni, mam to wiecie gdzie. Tylko nadal się wkurzam, jak ktoś nie ma odwagi mówić wprost i usiłuje swoje plany zrealizować przez tych, którzy przy mnie są. Jestem zawsze gotowa na dialog ( prócz jednego typa), ale nie będę się płaszczyć przed nikim, bo wiem, że postępuję słusznie. I wara od mojej rodziny, bo robię się nieprzyjemna.


Po dniu dzisiejszym jeszcze jedna uwaga i wiem, że adresat ( adresaci) przeczyta, choć nie czyta. Ja mam też swoje sprawy. A won z tym szpiclowaniem, śledzeniem każdego mojego kroku i naprzykrzeniem mi się o każdej porze dnia. Zwłaszcza że zazwyczaj uprzejmie uprzedzam, że czasem zajmuję się czymś innym. Cenię sobie swoją wolność i niezależność i pilnuję, żeby mi nikt tego nie deptał. Podpowiadam sposób na tzw. święty spokój. Żyć i pracować solidnie. Nie zostawiać wszystkiego na ostatnią chwilę. Myśleć zanim się coś zrobi albo nie zrobi. Ogólnie - myśleć. Nie wkurzać mnie, to i ja nie będę wkurzająca. Proste?


Miałam dziś średni dzień, tak bywa i mam do tego prawo. Może stąd ten tekst. Teraz mi przeszło, więc śpijcie spokojnie, bo ja też spokojnie spać zamierzam. Jutro będzie lepiej. Prawdziwym moim przyjaciołom - ( muszę) dzięks publiczne. Pozdrawiam.


                                                                                                                       Krystyna Koń

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.