To co się ostatnio dzieje w Polsce, prowokuje do skojarzeń i porównań z sytuacją, jaka od dziewięciu lat ma miejsce w naszej gminie. Raczej z areną cyrkową, niż ze sceną polityczną. Scena wymaga bowiem pewnego poziomu i klasy w działaniu, a tego prominentowi przedborskiemu i jego koterii stanowczo brakuje. Inaczej rzecz ujmując: wszelkie obowiązujące w cywilizowanym świecie zasady i normy, oraz kultura polityczna, dawno z budynku przy Mostowej 29 - się ulotniły.
W niedawnym wywiadzie dla Polityki, prof. Staniszkis stwierdziła, że Kaczyński ustawił się w roli, w której składane są mu hołdy. Mamy podobne zdanie o postawie burmistrza M. Naczyńskiego. Oczekuje on ( wymaga) jedynie hołdów, zaś wszelkie przejawy myślenia krytycznego tępi z zaangażowaniem wartym lepszych celów.
Dziwi w tej sytuacji, znanej przecież doskonale lokalnej społeczności, postawa niektórych - zdawać by się mogło - niegłupich i nieuwikłanych (p)oddanych. Dziwi, bo udawana "niewiedza" nic w ich życiu nie zmienia. Żadnych korzyści ani łaski z tego powodu nie doznają.
O ile strach przed utratą pracy czy szykanami jednych, można jeszcze jakoś zrozumieć, o tyle zachowawczość drugich jest już całkowicie niewytłumaczalna. Ot choćby taki Klub Seniora.
Więc mamy co mamy, bo wszechobecne asekuranctwo osiągnęło w naszej gminie apogeum.
Jarosław Makowski opublikował na łamach Newsweek.pl artykuł "Jak stać się publicznym wrogiem PiS?" . Parafrazując ten tytuł, możemy zapytać: jak w Przedborzu stać się wrogiem Naczyńskiego i jego sitwy? Odpowiedź jest krótka: identycznie, ale spróbujmy tą myśl jakoś rozwinąć przez analogię.
"Świat PiS ma charakter manichejski, czyli czarno-biały. Żadnych półcieni. Żadnych szarości. Żadnego wahania. Zero wątpliwości. (...) W takim świecie nie ma miejsca na obojętność. Nie ma miejsca na hamletyzowanie. Albo jesteś po stronie dobra, czyli PiS, albo jesteś po stronie zła, czyli opozycji." *
Czyż nie tak wygląda nasza lokalna rzeczywistość? Nawet, gdy się wie, że opozycja działa tylko w dobrze pojętym interesie społecznym? Jaki prywatny biznes ma Prezes OSP w walce o utrzymanie sali na piętrze remizy w rękach strażaków? Jaką korzyść dla siebie wywalczyła mieszkanka Przedborza zmuszając UM do prawidłowego postępowania przy rozpatrywaniu wniosków o stypendia szkolne? Jakich profitów doczekał się mieszkaniec gminy, który piętnuje łamanie prawa i ograniczanie praw mieszkańców?
Takie pytania i przykłady można mnożyć bez końca, odpowiedź zawsze będzie taka sama: oni nigdy nic z tego nie mają dla siebie. Za to za swoją bezinteresowną działalność osoby te są karane obrażaniem, pomówieniami i szykanowaniem. Przy biernej i milczącej akceptacji większości "drogich mieszkańców".
Jak zostać wrogiem publicznym w naszej gminie? Wystarczy otwarcie głosić prawdę i demaskować zło i fałsz. Czasem jedno kłopotliwe pytanie rodzi ataki, a już sprzeciw wobec świetlanych wizji burmistrza dotyczących naszego kurortu, powoduje prawdziwą nienawiść. Wszystko to dzieje się pod szyldem "Prawa i Sprawiedliwości".
"W manichejskim świecie zdrada jest niewybaczalna. (...) Prof. Staniszkis, została natychmiast poddana prawicowej lustracji. Zaczęto grzebać w jej prywatnym życiu. Dlaczego to wszystko? By pokazać dwie rzeczy. Po pierwsze, „zdrajcy PiSowskiej rewolucji” nie mogą liczyć na litość prawicy – muszą liczyć się „medialnym linczem”. Po drugie, to przestroga dla innych, którzy może dziś czują dyskomfort, widząc, co robi PiS. Przestroga, która sprowadza się do komunikatu: „Jeśli zdradzisz, dobierzemy Ci się do skóry.” *
Brzmi znajomo? Wystarczy wspomnieć "medialny lincz" ( na skalę gminną) uprawiany przez Naczyńskiego i jego współpracowników na Forum Przedborza, w Biuletynie Miasta i Gminy Przedbórz, w ulotkach autorstwa urzędującego burmistrza, wydawanych i kolportowanych za publiczne pieniądze. Buta i mściwość, dla jakiej trudno znaleźć logiczne uzasadnienie.
I jeszcze: (...) "historia dominikanina, o. Pawła Gużyńskiego. Dominikanin wystąpił w programie, pewnie jednym z ostatnich, „Tomasz Lis na żywo”. Mógł, będąc zakonnikiem, uprawiać kościelną nowomowę. A więc nie krytykować PiS. Mówić coś na okrągło. Tyle, że o. Gużyński postąpił tak, jak podpowiada Ewangelia i sumienie. Przekonywał, że Jarosław Kaczyński wykorzystuje katolicyzm i Kościół do celów politycznych, „zawłaszczając religię i sakralizując władzę.” *
Analogia jest oczywista. Burmistrz Przedborza afiszuje się przy każdej okazji na tle kościoła, a ks. proboszcz naszej parafii wspiera Naczyńskiego i PiS przy okazji każdych wyborów. Nieoficjalnie, padają tylko subtelne sugestie, ale jak wiemy - to działa. Dla ludzi kierujących się dążeniem do życia zgodnego z moralnością katolicką jest to jeszcze jeden powód do zażenowania. Bo albo ktoś nie wie, co się w Przedborzu naprawdę dzieje, albo ktoś nie chce tego wiedzieć, aby nie być zmuszonym do opowiedzenia się po właściwej stronie.
Nie ma w naszej gminie wolności w prawdziwym tego słowa znaczeniu, ale też warto podkreślić, że M. Naczyński trafił na podatny grunt. Bo ludzie pozwalają na takie działania, co w szerszej perspektywie zawsze odbija się na wszystkich, a tu i teraz na tych, którzy dyktaturze się nie poddają.
Trudno nie odnieść się do tego
co dzieje się od ostatnich wyborów parlamentarnych i nie odnieść do tego co w
Przedborzu dzieje się od lat już 9. Czy
mnie dziwi to co PiS wyczynia w Warszawie po przejęciu pełni władzy? Nie!
Przecież ludzie z namaszczenia tej samej partii, wyczyniają w naszej gminie to
samo. Posługują się tą samą retoryką - u
nas „mała ojczyzna” i „dobro
mieszkańców” , tam „naród suwerenem” i „z woli społeczeństwa”. Nawet słowa prezesa o „gorszym sorcie"
Polaków dotyczące „donoszenia na Polskę za granicę” , można zrównać z tym w
jaki sposób Naczyński określa osoby które w różnych sytuacjach zawiadamiają
instytucje kontrolne. Osoby takie się szkaluje i obraża nazywając donosicielami. Nie raz za zielonego stołu padały przecież aluzje, co do tego,
że jak się widzi nieprawidłowości , to się to powinno załatwiać na własnym
podwórku. Ale chyba tylko zamiatając pod dywan, bo jak rozmawiać z ludźmi,
którzy są przekonani o swojej nieomylności, a jak już coś zostanie schrzanione
, to winni są nie oni , ale zawsze jakiś kozioł ofiarny się znajdzie. Na
dodatek taki , który ze strachu przed utratą pracy nie odezwie się w swojej
obrony ani słowa.
Czy w Warszawie czy w
Przedborzu, to jeden i ten sam „sort”. Partyjny sort. Kwestią otwartą pozostaje
tylko to, co powoduje , że ludzie ci się garną pod skrzydła prezesa – ich
mentalność, zazwyczaj spłaszczona do haseł i dewiz w znacznym stopniu
uproszczonych , łatwo przyswajalnych , bo nie wymagających zbytniego
zaawansowania myślowego. Haseł w stylu , że za wszystko co złe to winni są
wszyscy w koło , albo bolszewickiej maksymie „Kto nie z nami ten przeciwko
nam. A kto przeciw ten zdycha”. Dla tych ludzi wszystko jest albo białe albo
czarne.
PiS ten warszawski i lokalny,
ma z prawem i sprawiedliwością tyle wspólnego, co PZPR z robotnikami do których
kazała strzelać. Tak samo PiS ten tu , jak i tam w imię „swoich racji” i „wyborców” i „narodu” strzela do prawa , a
sprawiedliwość ma rodem z czeka. W
demokracji tak jest przyjęte, że jak się wygrywa wybory, to zwycięzca bierze
wszystko. Rozdaje karty , dzieli i rządzi. Hitler w demokratyczny sposób też
przejął rządy, i powołując się na wolę narodu , ( ten przynajmniej cieszył się
o wiele większym poparciem w Niemczech , jak obecnie PiS w kraju, i Naczyński u
nas w gminie), zrobił to co zrobił. W Warszawie, po nocach zmieniają ustawy ,
a prezydent, który mówił o sobie , że w
przeciwieństwie do swojego poprzednika, nie będzie „notariuszem rządu”
usłużenie podpisuje to co mu prezes każe, swoją decyzję np o podpisaniu
nowelizacji o Trybunale Konstytucyjnym tłumacząc tym, że miał dużo czasu aby
przeanalizować to co się działo w polskim sejmie . Przy czym konferencja
prasowa na temat nowelizacji, która zagotowała całą Polskę, trwała 7 minut, i
żadnego dziennikarza nie dopuszczono do głosu. Skąd to znamy – z lokalnego
podwórka gdzie burmistrz podczas sesji pytany o publiczne sprawy przez
mieszkańca gminy, może usłyszeć w odpowiedzi „nie odpowiem” , a dlaczego? „bo
nie muszę!” .
Ten sam styl. Kiedy coś jest
niewygodne – to się milczy, albo robi z ludzi obywateli „gorszego sortu”, co w
naszej gminie praktykuje się od lat, a szczególną wymowę miało w słowach
burmistrza na temat wydania przez TMP książki o władzach samorządowych „że książka fajna , ale wydana z
nieodpowiednimi ludźmi”.
Ta sama matryca. Tu w skali
mikro , tam makro. Kolejny z brzegu przykład, to strefa zatrudniania swoich.
Każdy pamięta jak zatrudniono wbrew zapisom rozporządzenia ministra zdrowia w
przedborskim SP ZOZ żonę przewodniczącego rady miejskiej, która nie posiadała
kwalifikacji jakie wymagane są przez to rozporządzenie. W skali makro szefem gabinetu politycznego
ministra Macierewicza , został Bartłomiej Misiewicz, który zawzięcie milczy na
temat swojego wykształcenia i stażu pracy. Aby bowiem pełnić funkcję na którą
został powołany musi kandydat mieć wyższe wykształcenie i 7 – letni staż pracy. Skoro milczy , to
znakiem tego nie ma tego co mieć powinien, a staż pracy w aptece w
Łomiankach chyba jest za mały.
Aby nie przynudzać na koniec
odniosę się tylko do jednej jeszcze kwestii.
Padają czasem z różnych stron zdania, że PiS zrobi z Naczyńskim
porządek. Ja uważam , że nie zrobi. Próby wymiecenia Naczyńskiego z PiS były
już podejmowane – ale nie przez członków PiS. A co na to PiS? Ustami jednego, z licznych już pełnomocników
tej partii wypowiedziane, zostały słowa „że on się Naczyńskiego boi” , bo to
„nieobliczalny człowiek”. Nawet sam
Antoni w swoim piotrkowskim biurze nie był zainteresowany. Ponieważ w PiS znają
motto stosowane przez administrację Regana, stosowane do krwawych prawicowych
dyktatorów w Ameryce Łacińskiej – „wiemy, że to skurwiele, ale nasi skurwiele”.
PiS nie ma żywotnego interesu
w usunięciu Naczyńskiego ze swojej partii, jak i też nie doprowadzi do jego
„abdykacji”. Zawsze to o jedna gmina więcej w statystce. Z żelaznym elektoratem
( co z tego że w stosunku do ogółu uprawnionych do głosowania nielicznym jakby
się mogło zdawać) , ale zawsze gotowym iść do urny wspierać niebiesko – biało –
czerwonych.
A nawet jeśli z PiS by
Naczyńskiego wyrzucili ? To co ? Krzywdy mu tym nie zrobią. On ma rozbudowane
swoje zaplecze na bazie swojego
stowarzyszenia i klubu seniorów. Za rok
czy dwa lata, poparcie dla PiS spadnie na łeb na szyje , nawet wśród jego
przedborskich zwolenników. Oczywiście nie wśród tych twardogłowych , ale część
zobaczy , że została oszukana , bo z próżnego to i Salomon nie naleje, a część
pisowskiego elektoratu chwieje się nad trumną. Przy spadku poparcia dla PiS ,
wywalenie Naczyńskiego z tej partii może mu tylko pomóc, a on będąc cwanym
lisem przekuje to w swój sukces i powie ogłupiałej gawiedzi , że PiS mu się
przestał podobać, bo zawiódł jego i innych wyborców , i tym samym on tam już
być nie chce.... bo co zacznie mówić Naczyński , jak znów się go złapie na
omijaniu i nieprzestrzegania przepisów, tym razem wprowadzonych przez PiS
–owską większość ? Przy rządach PO – PSL – mógł sobie rzucać hasła w stylu
„głupie przepisy”, „posłowie powinni się walnąć w głowę”.
A czas prawa wprowadzanego przez PiS już nadszedł...
W naszym kraju byli już tacy pozostający w zdecydowanej mniejszości, wychowankowie zapyziałych jezuickich
szkół, którzy twierdzili , że „wola narodu” jest ważniejsza od „prawa”. Jak się
to skończyło to proszę sobie odświeżyć historię i zajrzeć pod datę 1795.....
analogia jak najbardziej słuszna....
Nie trudno też nie znaleźć podobieństw między taką poseł Pawłowicz, a radnym Dziubą...
Drodzy Mieszkańcy! Słuchając i czytając o tych, którzy "tylko przeszkadzają" warto czasem przemyśleć jaki jest ich cel i dla kogo działają. Warto włączyć zdrowy rozsądek i samodzielne myślenie logiczne. Wtedy nie będzie potrzeby powielania niesprawiedliwych ocen i opinii. Czego w Nowym - 2016 Roku życzymy serdecznie wszystkim i sobie. Nie powielajmy kłamstw i mściwych teorii burmistrza.
* cytaty pochodzą z przywołanego na wstępie artykułu J. Makowskiego
http://opinie.newsweek.pl/jak-stac-sie-publicznym-wrogiem-pis-,artykuly,376419,1.html
polecamy lekturę ( również komentarze) i porównanie treści do naszej ponurej rzeczywistości fundowanej nam znacznie dłużej, bo trzecią kadencję. Zmierzając ku końcowi:
"Mamy demokraturę - mówił dziś w w Radiu Zet ks. Kazimierz Sowa - jedna partia wykorzystując mechanizmy demokratyczne blokuje możliwość oddziaływania na mechanizmy polityczne wszystkim innym".
W Przedborzu też mamy demorkraturę, z lustrzanymi odbiciami wszystkich czołowych działaczy PiSu areny ogólnopolskiej. Na mniejszą skalę, ale jednak. Począwszy od prezesa pociągającego za sznurki ( u nas burmistrza), poprzez "prezydenta" ( u nas prezesa), lokalną panią premier ( obecną i poprzednią), kilkunastu agresywnych "posłów" ( aktywistów/ krzykaczy, w tym niektórych radnych RM) a skończywszy na marnej kopii red. Terlikowskiego, z zastrzeżeniem, że w wyjątkowo odrażającym wydaniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.